Klub

Piwowar z przeplatanką w sercu

12.07.2021

12.07.2021

Piwowar z przeplatanką w sercu

– Stworzyliśmy „Rodowite” po to, żeby kibice wznosili nim toasty po zwycięstwach ŁKS-u – mówi Krzysztof Zawlik, wielki sympatyk naszego klubu i piwowar.

– W dokumencie poświęconym „Rycerzom Wiosny” stwierdziłeś, że kibice ŁKS-u w trudnych dla klubu momentach potrafią wziąć się w garść. Potrafią się zjednoczyć. Potrafią współpracować. Czy właśnie to wyróżnia ełkaesiaków na tle sympatyków innych klubów?

– Historia ŁKS-u, ta z ostatnich trzech dekad, nie była usłana różami. Tak naprawdę oprócz ery Antoniego Ptaka większość tego czasu upłynęła nam na desperackiej walce o byt klubu. I pomimo wszystkiego kibice zawsze byli przy ŁKS-ie. Nie pozwolili mu zginąć. W kulminacyjnych momentach potrafili zorganizować tzw. pospolite ruszenie. Pamiętam jak w przeszłości Daniel Goszczyński zamierzał zrezygnować ze wspierania klubu i kibice chcąc odwieść go od tego pomysłu tłumnie stawili się na meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Pamiętam przemarsz na plac Wolności, kiedy walczyliśmy o stadion. Moim zdaniem bez tego ŁKS byłby dziś nic nieznaczącym klubem grającym na peryferiach krajowego futbolu. Przy tym wszystkim nie da się ukryć, że kibic ŁKS-u szybko się zniechęca i dlatego potrzebuje częstych, pozytywnych stymulacji ze strony klubu.

– Jaki więc jest lub jaki bywa kibic ŁKS-u? Czy jest coś, co twoim zdaniem łączy naszych kibiców bez względu na to, jaki rodzaj kibicowania preferują?

– Bardzo podoba mi się pomysł na to, żeby ŁKS był klubem rodzinnym, łączącym pokolenia. Chyba każdy ełkaesiak wychował się na opowieściach rodziców o klubie sprzed lat. Dziś te opowieści przekazują kolejne pokolenia. Wszystko to sprawia, że czyś ultras, czyś tzw. „piknik”, kiedy pojawiamy się na trybunie i zaczyna się mecz, jesteśmy wielką rodziną. Udowodniliśmy to niedawno, po finale barażów, z klasą przyjmując porażkę, a przecież są w naszym kraju kibice, którzy po takim meczu gotowi zbesztać piłkarzy. Co jeszcze? Bardzo ważną cechą kibiców ŁKS-u jest to, że identyfikują się z całym klubem, a nie tylko z sekcją piłkarską. Dzięki temu słyszy się o nas  również w kontekście  rozgrywek koszykówki czy siatkówki.

– Kiedy ŁKS pojawił się w twoim życiu?

– Z tego co słyszałem, z ŁKS-em jestem związany od kołyski. Taki świadomy mecz, który pamiętam, odbył się we wrześniu 1992 roku i zaprowadził mnie na niego mój ś.p. tata. Graliśmy wtedy z Szombierkami Bytom. Doskonale pamiętam z tego meczu oflagowaną i rozśpiewaną „Galerę” oraz zwycięską bramkę Tomasza Wieszczyckiego. Wychowałem się na Starym Polesiu przy ulicy Żeromskiego więc od początku było wiadomo, któremu klubowi będę kibicował. Mam swoją ekipę, z którą od ćwierć wieku chodzimy na mecze. ŁKS to przyjaźnie, przygody i emocje. Dla tego wszystkiego jestem przy klubie.

– Każdy, kto cię chociaż odrobinę poznał wie, że ŁKS jest ważną częścią życia Krzysztofa Zawlika? Do czego ustatkowanemu facetowi, która spełnia się zawodowo, do tego jest szczęśliwym mężem i ojcem, potrzebny jest ten cały ŁKS?

– Po co mi ŁKS? Jeśli jesteś z czymś związany od zawsze, to podobne pytanie nie ma sensu. To tak jakbyś się zastanawiał nad tym, po co ci rodzice czy dzieci. ŁKS jest częścią mojej rodziny i bardzo się cieszę, że moja żona to rozumie, a dzieci chcą ze mną chodzić na mecze. Młodszy syn zaczął nawet trenować w ŁKS-ie. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy zasiadać na nowym stadionie już w trzypokoleniowym składzie.

– Jesteś nie tylko kibicem ŁKS-u, ale i twórcą pewnego cenionego przez wielu ełkaesiaków napoju.

– Przy piwie chciałem pracować od dawna. W związku z tym wybrałem odpowiednią szkołę i zaraz po maturze w 2006 roku związałem się z branżą. Od początku 2019 roku jestem głównym technologiem w Kultowym Browarze Staropolskim w Zduńskiej Woli. Piwowarstwo to na co dzień ciężka praca, ale też inspiracje, które przekuwają się w receptury. To także ludzie, którzy dzielą twoją pasję i radość ze zdobywanych wyróżnień. Kiedy ktoś powie ci, że robisz dobre piwo, zawsze napawa cię wielka duma.

– „Rodowite” powstało bardziej w sercu, czy w głowie Krzysztofa Zawlika?

– O stworzeniu piwa klubowego myślałem od dawna. Swego czasu ŁKS posiadał już swoją markę, ale bardzo szybko zniknęła z rynku. Początek projektu „Rodowite” łączy się z występami naszej drużyny w trzeciej lidze, czyli 2016 rokiem, kiedy zostałem zaproszony do grupy marketingowej, działającej przy klubie pod przewodnictwem Mariusza Przybyły. Uruchomiłem kontakty i tak trafiliśmy do Browaru Staropolskiego, gdzie bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. Na pewno pomogło to, że właściciel browaru również wywodzi się ze środowiska sportowego.

– Niedługo po tym była premiera…

– W sierpniu 2016 roku „Rodowite” zadebiutowało na rynku, a ja w jakimś sensie spełniłem swoje marzenie. Od tego czasu „Rodowite” pojawiło się w kilku stylach takich jak Pils, Porter Bałtycki, APA i Miód-Malina. „Rodowite Pils” zdobyło w sumie trzy medale w tym na najbardziej prestiżowych konkursach – Chmielaki Krasnostawskie i KPR w Poznaniu, co przy okazji czyni je najbardziej utytułowanym klubowym piwem w Polsce.

– Czym jest w istocie „Rodowite”?

– Od początku chcieliśmy, żeby nie było kolejnym bezpłciowym lagerem tylko piwem z własnym charakterem. Padło na Pilsa, który ma treść słodową przełamaną wyraźną goryczką. Pils to nasz sztandarowy produkt, ale bardzo fajnie przyjęły się też APA i Miód-Malina. Wszystkie nasze dzieła powstają w stu procentach ze słodów i chmieli. Nie dodajemy żadnych syropów glukozowych czy ekstraktów.

– Zdradzisz nam swoje plany na najbliższą przyszłość?

– Planów mamy mnóstwo, ale są one zdeterminowane wydarzeniami, które obecnie mają miejsce w browarze w Zduńskiej Woli, a dzieje się tam dużo m.in. ze względu na to, że powstaje całkowicie nowa linia rozlewnicza. Obecnie czekamy na zakończenie inwestycji, które planowane jest na trzeci kwartał 2021 roku. Zamierzamy zaproponować coś nowego, sezonowego. Rozmawiamy też o ewentualnym wejściu z produktem na stadion.

– Za rok wznosimy toast?

– „Rodowite” powstało właśnie po to, żeby kibice wznosili nim toasty po zwycięstwach sportowców ŁKS-u. Wierzę w to, że miniony sezon był lekcją dla nas wszystkich, czyli kibiców, piłkarzy i działaczy klubu, a w maju 2022 roku znów nadarzy się okazja do radosnego przemarszu na plac Wolności. Dziś powinniśmy skupić się na przekuciu sportowej złości w motywację, która sprawi, że rozniesiemy ligę w najbliższym sezonie. Kwestie sportowe zostawmy prezesowi Tomaszowi Salskiemu. On wie, co robi. My kibice, skupmy się na zjednoczeniu całego środowiska i zrobieniu wszystkiego, co w naszej mocy, żeby na wiosnę wypełnić stadion. Zamierzam zaopatrzyć całą swoją rodzinę w karnety i chciałbym, żeby podobnie uczynił każdy z nas.

Rozmawiał: Remek Piotrowski

Czytaj także inne artykuły z kibicowskiego cyklu: