W ramach 28. kolejki PKO Ekstraklasy piłkarze ŁKS zmierzą się w Bełchatowie z Rakowem. W trzech ostatnich spotkaniach z częstochowianami ełkaesiacy zdobyli siedem punktów. Jak będzie w niedzielę?
Kiedy po raz ostatni ŁKS rywalizował z Rakowem na wyjeździe w ekstraklasie, a było to dwadzieścia dwa lata temu, łodzianie przewodzili ligowej stawce, z kolei piłkarze spod Jasnej Góry zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Wówczas po golu Tomasza Wieszczyckiego wygrał ŁKS, co przybliżyło „Rycerzy Wiosny” do mistrzowskiego tytułu.
Najbliższy mecz z Rakowem również ma ogromny ciężar gatunkowy, a chociaż tym razem piłkarzom przyjdzie rywalizować nie w Częstochowie a w Bełchatowie, gdzie w tym sezonie swoje domowe mecze rozgrywają podopieczni trenera Marka Papszuna, punkty są potrzebne ełkaesiakom nie mniej niż wiosną 1998 roku.
Czas na nową serię
W ubiegłą sobotę ŁKS przegrał w Łodzi z Górnikiem i od „bezpiecznej” czyli trzynastej w tabeli PKO Ekstraklasy Wisły Kraków nadal dzieli go jedenaście punktów. Na odrobienie tej straty łodzianom pozostało dziesięć meczów – marginesu błędu w zasadzie więc już nie ma.
– Zespół nie zagrał tak, jak chcę by grał, ale mecz z Górnikiem już za nami. Tu nie ma problemów piłkarskich, w drużynie drzemie duży potencjał, a nad stylem będziemy pracować. To jest nowy bodziec, który muszę wkomponować w taki sposób, żeby współgrał z wynikami, bo to teraz najważniejsze. Mocno pracujemy także na stroną mentalną i mam nadzieję, że w Bełchatowie będziemy pod tym względem, tak jak i pod względem piłkarskim, wyglądać lepiej – powiedział przed spotkaniem z Rakowem trener łodzian Wojciech Stawowy.
Podopieczni krakowskiego szkoleniowca, który niedawno rozpoczął pracę z łódzkim beniaminkiem, zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.
– Chciałbym, aby kibice nadal trzymali za nas kciuki i nas nie skreślali. Nie zamierzamy złożyć broni – zapewnił po ostatnim niepowodzeniu Jakub Wróbel, który w Bełchatowie, o ile oczywiście napastnik pojawi się na boisku, spróbuje zdobyć premierowego gola w barwach ŁKS-u.
Wydaje się, że to właśnie poprawa skuteczności jest dziś priorytetem. W dotychczas rozegranych jedenastu ligowych potyczkach z Rakowem łodzianie zawsze przynajmniej raz trafiali do siatki rywala. W trzech ostatnich strzelili pięć bramek. W tym sezonie w trzynastu wyjazdowych meczach ełkaesiacy zdobyli dziewięć goli, z czego dwie w tym roku. Tę pierwszą strzelił w Warszawie Łukasz Piątek, tę drugą w Gdyni – Ricardo Guima.
Portugalczyk sobotnie spotkanie z Górnikiem obejrzał z trybuny (zmagał się z drobnym urazem), lecz tym razem znajdzie się w meczowej kadrze. Do dyspozycji trenera Wojciecha Stawowego są też wszyscy pozostali zawodnicy, bo i żaden z nich nie będzie pauzował z powodu kartek (choć uważać powinni Maciej Dąbrowski, Tadej Vidmajer i Maciej Wolski, którzy mają na koncie już trzy upomnienia).
– Serie mają to do siebie, że kiedyś się kończą. ŁKS ma teraz złą serię, ale wierzę, że w niedziele karta się odwróci i rozpoczniemy dobrą serię. Czy wierzę w utrzymanie? Gdybym nie wierzył, moja praca nie miałaby sensu – stwierdził trener Wojciech Stawowy, a po chwili dodał: – Mogę zapewnić, że nikt się tu nie poddaje, nikt nie myśli o tym, co będzie robił w przyszłym sezonie. Wszyscy są skupieni na ŁKS.
Uwaga na stałe fragmenty gry
Raków przed rozpoczęciem 28. kolejki zajmował dziewiąte miejsce w tabeli z dorobkiem 37 punktów na koncie i przewagą ośmiu „oczek” nad strefą spadkową. Zespół trenera Marka Papszuna nie zamierza się oglądać wyłącznie za siebie, bo wciąż liczy się w grze o awans do najlepszej ósemki ligi. Strata trzech punktów do Jagiellonii Białystok na tym etapie rozgrywek to przecież tyle, co nic.
W poprzedniej kolejce Raków zremisował we Wrocławiu ze Śląskiem 1:1. W końcówce spotkania częstochowianie objęli prowadzenie za sprawą celnego strzału głową Browna Forbesa (asystował Damian Bartl), ale w ostatniej minucie wrocławianie doprowadzili do remisu.
– We Wrocławiu straciliśmy dwa punkty, a teraz każdy jeden jest bardzo ważny. Musimy wygrywać kolejne mecze. Następna szansa już w niedzielę – powiedział kilka dni temu prawoskrzydłowy Rakowa Fran Tudor i zgadza się z nim autor ostatniego gola dla częstochowian.
– W niedzielę zagramy w Bełchatowie, gdzie czujemy się naprawdę silni. Mam nadzieję, że wygramy to spotkanie, bo zwycięstwo będzie dla nas dodatkowym impulsem na końcówkę rundy zasadniczej. Szkoda, że we Wrocławiu nie udało się wygrać, ale my nadal będziemy robić swoje i zrobimy wszystko, by dostać się do tej ósemki – stwierdził w rozmowie z oficjalną stroną klubu Felicio Brown Forbes.
Kostarykanin zdobył w tym sezonie siedem goli i z pewnością należy do tych spośród piłkarzy drugiego z beniaminków, na których ełkaesiacy powinni w niedzielę zwrócić uwagę. Raków potrafi ciekawie rozgrywać piłkę na połowie rywala, co więcej jest bardzo niebezpieczny po stałych fragmentach gry. Blisko połowę swej zdobyczy bramkowej (16 goli) częstochowianie zawdzięczają właśnie skutecznie egzekwowanym jedenastkom, rzutom rożnym i wolnym. I nic w tym dziwnego, wspomniany Felicio Brown Forbes czy Tomáš Petrášek specjalizują się przecież w powietrznych pojedynkach.
Raków nie przegrał czterech ostatnich meczów w ekstraklasie, co więcej w tym roku w Bełchatowie nikt nie zdołał go jeszcze pokonać, a ostatnią porażkę częstochowianie ponieśli 22 lutego, gdy rzutem na taśmę lepsza okazała się w Gdyni Arka (3:2). Dodajmy, że w niedzielę zespołowi nie pomoże kontuzjowany Miłosz Szczepański.
Ostatnio nie przegrywali
W Bełchatowie, gdzie w tym sezonie swoje domowe mecze rozgrywają piłkarze Rakowa, ełkaesiacy rozegrali dotąd szesnaście ligowych pojedynków – trzynaście z nich w roli gości (starcia z GKS Bełchatów) i trzy w roli gospodarza (jesienią 2011 roku). W sumie łodzianie odnieśli w tych meczach cztery zwycięstwa. To ostatnie (2:0 z GKS Bełchatów) – dwanaście lat temu.
Kibice ŁKS-u mają prawo liczyć na dobry występ swojej drużyny, bo chociaż sytuacja jest trudna, ostatnio łodzianie radzili sobie z drużyną trenera Marka Papszun doskonale. W poprzednim pierwszoligowym sezonie ełkaesiacy zremisowali w Częstochowie 1:1 (gol Rafała Kujawy), a w Łodzi wygrali 2:0 (bramki Łukaszów Sekulskiego i Piątka), z kolei w październikowym starciu beniaminków w ekstraklasie znów zgarnęli komplet punktów, bo tym razem ekipa spod Jasnej Góry nie zdołała odpowiedzieć na trafienia Daniego Ramireza i Ricardo Guimy.
Niedzielne spotkanie rozpocznie się o godz. 12.30. Sędziuje Krzysztof Jakubik z Siedlec. Spotkanie ŁKS-u z Rakowem zobaczymy na antenie Canal+ Sport. W nowej usłudze Canal+ wszystkie mecze ekstraklasy dostępne będą przez miesiąc za darmo. Więcej o ofercie TUTAJ.
📰 Czytaj więcej: