Zapraszali do stołu, prosili o rozum dla piłkarzy, motywowali, a kiedy miarka się przebrała nie zostawiali suchej nitki na zawodnikach nawet w obecności prasy… W przeszłości szkoleniowcy ŁKS-u sięgali po rozmaite środki, żeby uzyskać pożądany efekt.
Metoda Czeislera
Lajos Czeisler prowadził ŁKS przed wojną. Węgier, który później osiągnie kapitalne wyniki z AC Milan, Fiorentiną, Benfiką Lizbona i poprowadzi reprezentację Włoch na mundialu, okazał się w Łodzi nie tylko doskonałym instruktorem piłkarskim, ale i sprytnym wychowawcą. Kiedy szkoleniowiec trafił w drużynie na gagatka, który zamiast myśleć o treningach „uganiał się za spódniczkami” lub raczył się często kapką czegoś mocniejszego, otrzymywał zaproszenie do trenerskiego stołu, gdzie o zaglądaniu do kieliszka nie było nigdy mowy, więc takie zaproszenie miało ponoć moc najsurowszej reprymendy.
Więcej o przygodzie trenera Lajosa Czeislera w ŁKS-ie TUTAJ
Metoda Króla
Trenera Władysława Króla zwykło się wspominać, jako wielkodusznego „ojca” piłkarzy ŁKS-u, który zachęcał podopiecznych do wytężonego wysiłku dobrotliwym zawołaniem „Tak mi grajcie kotusie!”. Wbrew obiegowym opiniom legenda ŁKS-u potrafiła także wstrząsnąć zespołem a to serwując piłkarzom 25-kilometrowy marszobieg po górach, a to planując forsujące przebieżki w trzydziestostopniowym upale, a to w końcu krytykując zawodników w obecności przedstawicieli prasy. – Mają wyraźny przesyt piłki nożnej, bo w generalnej próbie wypadli kompromitująco! Szymborski bez formy, Jezierski bez formy… – grzmiał pewnego razu po nieudanym sparingu.
Więcej o Władysławie Królu TUTAJ
Metoda Jezierskiego
Stanisław Terlecki stwierdził w swojej autobiografii, że Leszek Jezierski „potrafił być katem, który jednocześnie umie rozśmieszyć ofiarę do łez. Był facetem do tańca i różańca. Jak trzeba było paciorki odmawiać, czyli zapieprzać na zajęciach, to wszystko odbywało się bez taryfy ulgowej, ale lubił się też z nami zabawić”. Według Terleckiego nie zawsze zabawa ta ograniczała się do gry w skata czy kierki. Zdarzyło się też raz, kiedy widać miarka się przebrała, że „Napoleon” w obecności podopiecznych klęknął w lesie, począł się modlić na głos słowami: „Boże, daj rozum”, a po chwili wyjaśnił skonsternowanym zawodnikom: „To dla was prosiłem”.
Więcej o trenerze Leszku Jezierskim w ŁKS-ie TUTAJ
Metoda Bulińskiego
We wrześniu 1986 roku ŁKS wygrał z Widzewem 1:0, a niemałą cegiełkę do tego sukcesu dołożył wedle denuncjacji ówczesnej prasy Krzysztof Buliński. Asystent trenera ŁKS-u kilka dni przed derbami pojawił się na meczu Widzewa z Lechem, a że ełkaesiakom ponoć udało się zainstalować – jak donosił wtedy „Dziennik Łódzki” – kamerę magnetowidową na koronie stadionu Widzewa, dysponowali „Rycerze Wiosny” także jeszcze nie tak powszechnym przecież w tamtym czasie narzędziem analizy taktycznej rywala w postaci zapisu wideo. Wskazówki trenera Krzysztofa Bulińskiego i rzeczona analiza dokonana na podstawie nagranego meczu pomogła ŁKS-owi pokonać lokalnego rywala.
A tu więcej o trenerach ŁKS-u pracujących tu już w XXI wieku TUTAJ
Metoda Polaka
Wspominaliśmy już wielokrotnie, że trener Ryszard Polak nie tylko ujmująco opowiadał o futbolu, ale i posiadał niezwykłą zdolność wyzyskiwania tego, co najlepsze z niekiedy przeciętnych piłkarzy. W czym tkwiła recepta na sukces tego szkoleniowca? Zapewne i w jego przygotowaniu merytorycznym, i warsztacie, i w końcu także skromności. Wszystko to w latach 90. dało niezwykłe efekty.
Wypowiedź Ryszarda Polaka TUTAJ
W ŁKS-ie pracowało wielu szkoleniowców, więc jeśli znacie inne ciekawe metody lub trenerskie tricki poprzedników Ireneusza Mamrota, koniecznie się nimi z nami podzielcie w komentarzach.