Klub

Wokół meczu z Ursusem Warszawa

13.06.2017

13.06.2017

Wokół meczu z Ursusem Warszawa

Przed arcyważnym środowym spotkaniem z drużyną z Warszawy o rywalu i jego sytuacji przed ostatnią kolejką, o Arielu Jakubowskim, walce o awans oraz jesiennym zwycięstwie w Łodzi.

Nasz rywal

Powstały w 1935 roku (według innych źródeł w 1929) klub z lewobrzeżnej części stolicy nigdy nie zagrał w najwyższej klasie rozgrywkowej, choć na jej zapleczu występował w sumie przez dziewięć sezonów (osiem sezonów w latach 70. i raz w rozgrywkach 1985/86).

W latach 90. wskutek kryzysu firmy produkującej znane w całej Polsce ciągniki rolnicze klub zmagał się z ogromnymi problemami finansowymi, ale koniec końców sekcję piłki nożnej udało się tam uratować.

K.S. Ursus, czyli spadkobierca R.K.S-u Ursus od kilku lat występuje w trzeciej lidze, a w klubie tym grali m.in. znani reprezentanci Polski – Roman Kosecki czy zmarły przed kilkoma laty Krzysztof Nowak.

Walczą o utrzymanie

Co ciekawe Ursus w dwóch poprzednich sezonach zajmował w rozgrywkach trzeciej ligi drugie miejsce w tabeli, w tym jednak roku sytuacja najbliższego rywala ŁKS-u jest bardzo trudna. Przed ostatnim meczem warszawianie tracą punkt do znajdującej się na bezpiecznym miejscu Jagiellonii (ta gra w Wołominie ze zdegradowanym Huraganem) i dwa punkty do MKS-u Ełk (w Ząbkach zmierzy się z rezerwami Legii).

W przypadku zrównania się pod względem liczby punktów o miejscu w tabeli decydować będzie bezpośredni bilans spotkań – ten w starciu z rezerwami „Jagi” przemawia na korzyść Ursusa, podobnie rzecz się ma w kontekście rywalizacji z MKS-em (w spotkaniach na remis, ale ekipa ze stolicy ma lepszy bilans bramkowy).

Szanse na utrzymanie podopieczni trenera Ariela Jakubowskiego mają mniej więcej takie, jak ełkaesiacy na awans. Oba zespoły, Ursus i ŁKS, muszą więc w środę walczyć o komplet punktów, my zaś liczymy, że łodzianie potwierdzą swoje aspiracje i wygrają czwarty mecz z rzędu.

Dobry znajomy

Wszystkim kibicom ŁKS-u, którzy pamiętają mistrzowski sezon 1997/98 nie trzeba przedstawiać Ariela Jakubowskiego. Ten błyskotliwy skrzydłowy dołączył do łódzkiej drużyny w przerwie zimowej tamtego sezonu i okazał się dużym wzmocnieniem.

W meczu z Manchesterem United w Łodzi napsuł sporo krwi legendarnemu Ryanowi Giggsowi, zagrał też w dwumeczu z AS Monaco.

Jakubowski odszedł z ŁKS-u w 2000 roku, potem bronił barw GKS-u Katowice, Odry Wodzisław Śląski (po jednym z meczów na Widzewie wygranym przez Odrę, Jakubowski, Artur Kościuk i Marek Saganowski założyli koszulki ŁKS-u), Wisły Płock, Lecha Poznań, Jagiellonii, Ruchu Chorzów i Wisły Płock. W 1999 roku jako piłkarz ŁKS-u rozegrał swój jedyny mecz w reprezentacji Polski (z Nową Zelandią).

Po zakończeniu kariery piłkarskiej Jakubowski związał się z Ursusem. Kilka tygodni temu były ełkaesiak znów objął posadę szkoleniowca warszawskiego klubu, a jego celem jest utrzymanie zespołu w trzeciej lidze. I choćby tylko z tego względu w środę ełkaesiacy nie mogą liczyć na taryfę ulgową.

Wciąż brakuje punktów

Zapewne niewielu kibiców ŁKS-u przypuszczało przed sezonem, że zdobycie 73 punktów nie zagwarantuje awansu do drugiej ligi. Radomiak, który w tych rozgrywkach triumfował przed dwoma laty zdobył 75 punktów (prawdopodobnie w tym sezonie będzie to za mało), z kolei Polonii Warszawa, aby wygrać trzecią ligę rok temu wystarczyło zaledwie 68 punktów.

Ełkaesiakom nie pozostaje nic innego, jak w Warszawie znów wyrwać rywalowi trzy punkty (styl nie ma już żadnego znaczenia) i liczyć na potknięcie Finishparkietu w Tomaszowie Mazowieckim.

Piłkarze Lechii, jeśli tylko podejdą do ostatniego meczu na serio, są w stanie sprawić niespodziankę, pod względem piłkarskim należą przecież do jednych z najlepszych zespołów w tej lidze. O tym zaś, czy to tylko nasze pobożne życzenia, przekonamy się w środę.

Na Ursusie jeszcze nie wygrali

Czas przerwać fatalną passę spotkań z Ursusem w Warszawie. Łodzianie na stadionie OSiR-u przy ulicy Sosnkowskiego 1 jeszcze nie wygrali – dwa lata temu spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 2:0 (oba gole zdobył Przemysław Sztybrych), z kolei w zeszłym sezonie miejscowi okazali się lepsi o jedną bramkę którą zdobył Jakub Kabala.

Piłkarzy z Warszawy doskonale zna Ievgen Radionov. Najlepszy napastnik ŁKS-u spędził w stolicy półtora roku i w tym czasie zdobył dla Ursusa trzynaście goli.

Jesienią lepszy był ŁKS

Meczem z Ursusem w Łodzi piłkarze ŁKS-u kończyli bardzo udaną rundę jesienną i trzeba przyznać, że tamto spotkanie było jednym z najlepszych w wykonaniu ełkaesiaków w obecnym sezonie. Na stadionie przy al. Unii Lubelskiej 2 ówczesny lider trzeciej ligi zagrał w pierwszej połowie koncertowo i jeszcze przed przerwą po golach Cichowlasa i Radionova (Ukrainiec strzelił dwa gole) prowadził 3:0. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem łodzian 3:1, bo honorowe trafienie dla gości uzyskał w końcówce Muszyński.

ŁKS w jesiennym spotkaniu z Ursusem wystąpił w następującym składzie: Kołba – Pyciak, Cichowlas, Juraszek, Rozmus, Kopka (89 Kacela), Kocot, Bryła (65 Sarafiński), Gamrot (72 Kowal), Nowak (46 Guzik), Radionov.

Liczymy na powtórkę i zwycięstwo w Warszawie. Przecież trzeba sobie dać szansę…

34 kolejka III ligi (I grupa): Ursus Warszawa – ŁKS Łódź (środa, godz. 17:00)

Remek Piotrowski