Klub

Wypowiedzi po meczu z ŁKS-em 1926 Łomża

10.06.2017

10.06.2017

Wypowiedzi po meczu z ŁKS-em 1926 Łomża

MATEUSZ MIŁOSZEWSKI

(trener ŁKS-u Łomża): Gratuluję trenerowi i drużynie gospodarzy zwycięstwa. Co do samego meczu – na pewno dziś brakowało nam jakości, za to dużo było walki. Jadąc tutaj zastanawiało mnie podejście organizatorów do tego spotkania. Uważam, że powinno się wziąć po uwagę nasz mecz pucharowy, którego termin był znany od bardzo dawna i ustalony przez PZPN. Szkoda, że nie zostało to uszanowane, a spotkanie w Łodzi przesunięto o jeden dzień do przodu. Ta impreza, która jutro odbędzie się na stadionie miejskim, też była przecież planowana z wyprzedzeniem. Szkoda, że nie zwróciliście się do nas na przykład miesiąc wcześniej, wtedy możliwe było przełożenie finału pucharu na inny dzień. Uważam, że dzisiejszy termin rozgrywania meczu trochę odebrał nam sportowe szanse na zwycięstwo. Bardzo chcieliśmy się tu dobrze zaprezentować, niestety nie udało się. Chciałem jeszcze poruszyć jedną kwestię związaną z sędziowaniem. Nie dotyczy ona wprost decyzji arbitra, ale sposobu, w jaki odzywał się on do moich zawodników i ławki. Nie chcę tego powtarzać z uwagi na mojego 8-letniego syna. Gratuluję zwycięstwa gospodarzom. To dla nich na pewno też był ciężki mecz. My wyjeżdżamy z Łodzi podniesionymi głowami.

WOJCIECH ROBASZEK

(trener ŁKS-u Łódź): Dzisiaj zdecydowanie byliśmy w posiadaniu piłki przez cały mecz, od początku kreowaliśmy grę ofensywną i byliśmy lepszą drużyną. Stwarzaliśmy sytuacje z lewej i z prawej strony, ale skuteczność nie była naszym atutem. W drugiej połowie po stałym fragmencie gry widziałem wyraźnie uderzenie naszego zawodnika i zaraz po nim dotknięcie piłki ręką w polu karnym. Nie mam wątpliwości co do słuszności podyktowania rzutu karnego. Wygraliśmy 1:0 i wykonaliśmy cel, którym było wygranie meczu. Gratuluję mojej drużynie oraz Maksowi Rozwandowiczowi, który podszedł do karnego w trudnym momencie i nie pomylił się. Do tego strzału był wyznaczony Żenia, ale sędzia kazał mu opuścić boisko myśląc, że krwawi. Maks wykonał rzut karny prawidłowo i zdobył bramkę, więc możemy się cieszyć z wygranej.

KAMIL ROZMUS

Jako drużyna cieszymy się z kolejnych trzech punktów. Wiemy o co gramy i wiemy jak są nam potrzebne punkty do awansu, który chcemy osiągnąć. Mecz był ciężki, ale sądzę że w pierwszej i w drugiej połowie to my prowadziliśmy grę i byliśmy zespołem lepszym. Widać było, że fizycznie przewyższaliśmy przeciwnika. Trochę szkoda, że bramka padła z karnego, bo mieliśmy inne sytuacje. Gdybyśmy strzelili gola z gry nie byłoby niedomówień. Idziemy do przodu, w środę gramy mecz z Ursusem, wierzymy że wygramy i że w środę to my będziemy się cieszyć z awansu do drugiej ligi.