Klub

Wielki zawód w Warszawie. Ursus Warszawa 2:1 ŁKS Łódź

15.06.2017

15.06.2017

Wielki zawód w Warszawie. Ursus Warszawa 2:1 ŁKS Łódź

Piłkarze ŁKS-u w przyszłym sezonie znów będą grać w trzeciej lidze. Co prawda w Tomaszowie Mazowieckim Lechia zremisowała z Finishparkietem, ale szansy tej łodzianie nie potrafili wykorzystać i przegrali w stolicy 2:1 z Ursusem.

Sytuacja ełkaesiaków przed ostatnią kolejką sezonu nie napawała optymizmem. Prawda, podopieczni trenera Wojciecha Robaszka wciąż mieli szanse na awans, ale to nie oni w środę rozdawali karty. O tym, kto w przyszłych rozgrywkach ligowych wystąpi w drugiej lidze mogły bowiem decydować rezultaty aż dwóch meczów.

A tu nie dość, że ŁKS miał obowiązek pokonać w stolicy walczący o utrzymanie Ursus, to w dodatku, aby ziściły się marzenia łódzkich kibiców, prowadzący w tabeli Finishparkiet musiał stracić punkty w Tomaszowie Mazowieckim.

Trener Wojciech Robaszek postawił w Warszawie na zwycięski skład z meczu z Łomżą, od pierwszej minuty zagrał więc między innymi Patryk Szymański i to on był w pierwszej połowie najbliższy zdobycia bramki dla ŁKS-u. Górą w pojedynkach z naszym piłkarzem był jednak bramkarz Ursusa, który obronił jego strzał z 15. minuty, a chwilę potem wygrał z nim starcie „jeden na jednego”.

Łodzianie uzyskali lekką przewagę, niestety to gospodarze zdołali wyprowadzić zabójczy cios. Tuż przed przerwą oko w oko z Michałem Kołbą stanął Patryk Kamiński i szansy tej nie zmarnował (1:0). Ełkaesiacy musieli więc gonić wynik (do przerwy w Tomaszowie żadna z drużyn nie zdołała zdobyć gola), zamiast jednak mocnego otwarcia ze strony ŁKS-u oglądaliśmy po przerwie drugą bramkę do warszawian. Maciej Mąka nie dał szans łódzkiemu bramkarzowi na skuteczną interwencję (2:0) i sytuacja wicelidera ze złej zrobiła się tragiczna, tym bardziej że w tym samym mniej więcej czasie na prowadzenie wyszedł także Finishparkiet.

Trener Robaszek szybko zdecydował się na trzy zmiany. Jeszcze w pierwszej połowie Damiana Guzika zastąpił Jakub Kostyrka, a zaraz po stracie drugiego gola w miejsce Rozwandowicza i Kopki pojawili się na boisku Aleksander Ślęzak i Piotr Pyrdoł. I to ten ostatni po dobrym dograniu Kostyrki zdobył dla ŁKS-u kontaktowego gola (2:1) na nieco ponad dwa kwadranse przed ostatnim gwizdkiem. Zaraz po tym w Tomaszowie Mazowieckim Lechia doprowadziła do wyrównania, ale ełkaesiakom wciąż brakowało aż dwóch bramek.

W 59. minucie bliski szczęścia był Ievgen Radionov, groźny strzał ukraińskiego napastnika wybronił jednak Haluch. Była to niestety jedna z nielicznych sytuacji podbramkowych skutecznie wybijanych z uderzenia przez defensywę Ursusa ełkaesiaków. W 90. minucie Haluch wybronił jeszcze uderzenie z dystansu Mateusza Gamrota, ale na więcej tego dnia podopiecznych trenera Wojciecha Robaszka nie było stać. Koniec końców łodzianom nie pomógł nawet remis Finishparkietu w Tomaszowie Mazowieckim (1:1). ŁKS oblał najważniejszy w sezonie egzamin, przegrał w stolicy z Ursusem 2:1 i w przyszłym sezonie znów przyjdzie mu grać w trzeciej lidze.

34. kolejka III ligi: Ursus Warszawa – ŁKS Łódź 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Kamiński 42, 2:0 Mąka 47, 2:1 Pyrdoł 58.
Żółte kartki: Mąka, Maślanka, Słomka.

Składy:

Ursus Warszawa: Haluch – Kabala, Zawadka, Skowroński, Maślanka (77 Ofmański), Prusinowski, Słomka, Szkopiński (71 Kołosowski), Mąka (63 Sztybrych), Kamiński, Ambrozik.

ŁKS Łódź: Kołba – Pyciak, Rozwandowicz (46 Ślęzak), Juraszek, Rozmus, Guzik (42 Kostyrka), Kocot, Gamrot, Szymański (56 Sarafiński), Kopka (46 Pyrdoł), Radionov.