W 35. kolejce PKO Ekstraklasy Arka Gdynia pokonała ŁKS 3:2. Ełkaesiacy obudzili się dopiero po przerwie, lecz nie wystarczyło to do zdobycia choćby punktu.
W meczu spadkowiczów z PKO Ekstraklasy po raz drugi w tym sezonie lepsza okazała się Arka Gdynia, co niestety zapowiadał już początek spotkania. W 2. minucie gospodarze wymanewrowali defensywę beniaminka, zdołali dośrodkować piłkę na pole karne, tam zaś obrońca ŁKS-u nie dość, że zbyt krótko wybił piłkę, to jeszcze wybił ją wprost pod nogi Marcusa sa Silvy. Ulubieniec kibiców Arki huknął z półwoleja, lecz ełkaesiaków tym jeszcze razem uratował Arkadiusz Malarz.
Co nie udało się pochodzącemu z Brazylii pomocnikowi na początku spotkania, powiodło się w 19. minucie. Maciej Jankowski uruchomił na lewym skrzydle Adama Marciniaka, wychowanek ŁKS-u podbiegł do linii końcowej, dośrodkował piłkę na pole karne, a pozostawiony bez opieki na piątym metrze Marcus da Silva strzałem głową otworzył wynik meczu (1:0).
Ełkaesiacy niewiele mieli do powiedzenia przed przerwą i tak naprawdę obudzili się na chwilę – tuż po upływie drugiego kwadransa. Właśnie wtedy stworzyli dwie niezłe okazje do wyrównania, lecz najpierw Pirulo uderzył obok słupka, a chwilę po tym po solowej akcji Adama Ratajczyka strzał głową Hiszpana zatrzymał nogami Pāvels Šteinbors. Arka miała więcej z gry, sprawiała wrażenie zespołu lepiej w sobotę zorganizowanego i jeszcze przed przerwą swoją przewagę udokumentowała dwoma golami.
W 41. minucie Maciej Wolski popchnął w polu karnym zdaniem arbitra Marcusa da Silve, więc Artur Aluszyk wskazał na jedenasty metr. Arkadiusz Malarz wyczuł intencję Michała Nalepy, lecz strzał pomocnika Arki był bardzo precyzyjny (2:0). Jakby tego było mało w ostatniej minucie pierwszej odsłony gdynianie egzekwowali rzut rożny i kolejny raz zaspała łódzka defensywa – po strzale głową Adama Dancha piłkę jeszcze przed linią bramkową dotknął Maciej Jankowski (3:0).
W przerwie trener Wojciech Stawowy w miejsce Jakuba Wróbla wprowadził Samuela Corrala. To była dobra decyzja, bo już dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Hiszpan odwdzięczył się szkoleniowcowi swoim premierowym trafieniem w barwach ŁKS-u, w czym niemała zasługa Pirulo, który całą tę akcję starannie wyreżyserował, a i zaliczył przy trafieniu krajana efektowną asystę.
Po golu dla gości gdynianie nieco spuścili z tonu, co pozwoliło łodzianom częściej gościć w okolicach szesnastki miejscowych. W 72. minucie Pāvels Šteinbors obronił silny strzał Macieja Dąbrowskiego z rzutu wolnego, a jeszcze bliżsi szczęścia byli łodzianie pięć minut później, gdy po dośrodkowaniu Pirulo główkował Carlos Moros Gracia (futbolówkę niefortunną interwencją na linii bramkowej zatrzymał Maksymilian Rozwandowicz).
„Rycerze Wiosny” dopięli swojego dopiero w 85. minucie – Łukasz Sekulski (zastąpił w drugiej połowie kontuzjowanego Samuela Corrala) wykorzystał podanie Michała Trąbki i po tej akcji rezerwowych goście zdobyli gola kontaktowego. Niestety, nasi piłkarze nie zdołali doprowadzić do wyrównania, więc drugi raz w tym sezonie z kompletu punktów cieszyła się Arka.
W najbliższy wtorek piłkarze ŁKS-u zmierzą się z Rakowem Częstochowa. To będzie ostatni mecz ełkaesiaków na własnym stadionie w tym sezonie.
35. kolejka PKO Ekstraklasy / Arka Gdynia – ŁKS Łódź 3:2 (3:0)
Składy: