Drużyna

Spotkanie odwołane…

27.01.2020

27.01.2020

Spotkanie odwołane…

fot. NAC / Mecz piłki nożnej Cracovia – Legia Warszawa w Krakowie / W środku sędzia Kazimierz Wardęszkiewicz – przyjaciel ŁKS

Fragment pochodzi z książki ” 110 meczów na 110-lecie Łódzkiego Klubu Sportowego” autorstwa Remigiusza Piotrowskiego, wydanej przez Urząd Marszałkowski w ramach Budżetu Obywatelskiego Województwa Łódzkiego na rok 2018.

Lechia Tomaszów Mazowiecki – ŁKS Łódź (3 września 1939)

Początek września. Niemcy wkraczają do Łodzi, rozpoczyna się okupacja. Na Adolf Hitler Straße, kiedyś ulicy Piotrkowskiej, łopocą flagi ze swastyką. Włoski dziennikarz Alceo Valcini napisze potem, że Łódź „robiła wrażenie miasta ugodzonego rozkazem ewakuacji, którą w połowie przerwano. W kinach filmy niemieckie, w piwiarniach jak zwykle żołdacy, w kawiarniach głośniki podające triumfalne wiadomości z Berlina. […] Pozostałe jeszcze w Łodzi polskie rodziny przeżywały w czterech ścianach swych izb własną tragedię, bynajmniej nie jedyną, jaką przyniosła wojna i Niemcy” [1].

Jeszcze w czwartek 31 sierpnia 1939 roku prasa sportowa informowała, że w niedzielę rozpocznie się jesienna runda mistrzostw piłkarskich łódzkiej klasy A. Spadkowicz z pierwszej ligi ŁTSG miał zmierzyć się ze Strzeleckim Klubem Sportowym, PTC podejmowało Union Touring, „meczem numer jeden” uznano zaś rywalizację ŁKS-u z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Szefowie mistrza Łodzi postanowili wpuścić do zespołu nieco świeżej krwi, a w mieście głośnym echem odbiło się pozyskanie z ŁTSG  Mieczysława Królewieckiego, który miał wzmocnić siłę rażenia ełkaesiaków. Na ten swój debiut w barwach ŁKS-u przyjdzie jednak Królewieckiemu poczekać – zaplanowany na 3 września mecz ŁKS-u z Lechią nie został rozegrany.

Najpierw na stadion ŁKS-u spadły niemieckie bomby, a na bocznym boisku, jak napisał Jacek Bogusiak w jednej ze swych książek, obrońcy września zakopali broń, którą później potajemnie odkopali członkowie polskiego podziemia [2]. Potem obiekt ŁKS-u, duma międzywojennej Łodzi, stała się miejscem zbiórek wywożonych na przymusowe roboty do Trzeciej Rzeszy Polaków. Zawody sportowe nadal się tu odbywały, zamiast jednak ełkaesiaków biegali po murawie Niemcy.

ŁKS oczywiście zawiesił działalność, co nie znaczy, że jego kibice i członkowie poddali się terrorowi bez walki. Słusznie przypomina się o bohaterstwie Warszawy, akcjach zbrojnych polskiego podziemia w Krakowie i innych miejscach okupowanej Polski, pamiętać należałoby jednak w tym kontekście i o Łodzi, gdzie pomimo prześladowań polscy mieszkańcy włączonego (!) do Trzeciej Rzeszy miasta podejmowali próby oporu. Działalność wywiadowcza, słynna akcja propagandowa „N” i sabotaż stały się jego najbardziej znanymi przejawami. Innym było sprzeciwianie się niemieckim zakazom, w tym zakazowi uprawiania sportu.

Ełkaesiacy, a wśród nich Longin Janeczek, Stefan Bomba, Antoni Włodarek czy Jan Włodarczyk, należeli w czasie wojny do klubu „Wicher”, a ten pomimo zakazu rozgrywał mecze z innymi łódzkimi drużynami. Cena, którą w razie wsypy trzeba było zapłacić za występ w takim spotkaniu była wysoka. A wsypy zdarzały się nierzadko, dość powiedzieć że dwie takie zakazane konfrontacje „Wichru” z „Wólką” (tu też grali związani z ŁKS-em Henryk Koczewski, Bolesław Korporowicz i Stanisław Jezierski), z których pierwszą rozegrano na Zdrowiu 24 października 1943 roku, a drugą jesienią 1944 roku, przerwała niemiecka żandarmeria.

W zakazanych przez Niemców spotkaniach piłkarskich nie uczestniczył Władysław Król, który był jedynym żywicielem rodziny, a zatem jego aresztowanie oznaczałoby wyrok na najbliższych. I on jednak, zatrudniony na stanowisku ślusarza-brygadzisty w elektrowni, nie próżnował, a ukryte przez niego cenne klubowe pamiątki przetrwały do tak zwanego wyzwolenia.

Gruszek w popiele nie zasypiała również silnie związana z Łódzkim Klubem Sportowym słynna rodzina Kowalskich. Wychowani w patriotycznym duchu synowie Romualda i Leokadii Kowalskich ukrywali uciekinierów z transportów do Rzeszy (Antoni), angażowali się w podziemną walkę z okupantem (Stefan i Stanisław, za co ten drugi trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau), organizowali zakazane mecze piłki nożnej i sprzęt sportowy (Zygmunt), a i „bili Niemca” podczas kampanii wrześniowej (Aleksander).

Ostatni z wymienionych trafił po klęsce wrześniowej do obozu jenieckiego w Gross-Born, gdzie przebywali związani z ŁKS-em piłkarze. Dzięki Aleksandrowi Kowalskiemu, a rzecz to trzeba przyznać bez precedensu, stworzona z łodzian obozowa drużyna sportowa występowała z klubowym emblematem na koszulkach! W 1944 roku w oflagu odbyły się nawet „Igrzyska Olimpijskie”, a znajdujący się w obozie ełkaesiacy oczywiście wzięli w nich udział.

Nie byli jedyni. Znani ligowcy Stanisław Andrzejewski, Eugeniusz Tadeusiewicz i Antoni Lewandowski należeli do obozowej reprezentacji Stalagu IVA, a inny były piłkarz ŁKS-u Zygmunt Stolarski (wywieziony za działalność konspiracyjną do Auschwitz a potem przewieziony do obozu w Gross-Rosen), stworzył drużynę piłkarską składającą się z uwięzionych w obozie w Mauthausen łodzian.

Z kolei Antoni Gałecki, legendarny obrońca ŁKS-u, uczestnik słynnego meczu Polska-Brazylia podczas mundialu we Francji, walczył w kampanii wrześniowej, a po przedostaniu się na Węgry został internowany. Zdołał jednak uciec na Bliski Wschód i wstąpił do Armii Andersa. Za udział w walkach pod Tobrukiem i we Włoszech został odznaczony Gwiazdą Afryki i Krzyżem Monte Cassino. W wojnie roku 1939 wziął udział również inny wieloletni piłkarz ŁKS-u, oficer Wojska Polskiego, potem zaś członek AK Bronisław Gosławski, którego gestapo wielokrotnie torturowało i który potem, już w Polsce Ludowej, nie wstąpił do PZPR pomimo obietnic awansu. Niestety, wielu związanych z Łódzkim Klubem Sportowym nie przeżyło wojny.

Listę ofiar otwiera Aleksy Rżewski, współinicjator budowy Parku Sportowego przy al. Unii 2, pierwszy prezydent Łodzi w niepodległej Polsce oraz wiceprezes ŁKS-u w latach 20. Rżewskiego zamordowali Niemcy jesienią 1939 roku, niewiele zresztą brakowało, aby jego los podzielił Józef Wolczyński, człowiek-instytucja, który w dwudziestoleciu międzywojennym był między innymi prezesem Łódzkiego Klubu Sportowego. Wolczyńskiego aresztowało Gestapo, ale po kilkudziesięciu dniach został wypuszczony. Inni nie mieli tyle szczęścia.

Znany obrońca ŁKS-u lat 30. (ponadto koszykarz i dwukrotny mistrz polski z siatkarską drużyną ŁKS-u) Alojzy Welnitz został zamordowany przez Sowietów w Katyniu, tam też zginął Adam Obrubański, piłkarz i trener, który odegrał niebagatelną rolę w piłkarskim rozwoju drużyny po pierwszej wojnie światowej. Na wschodzie śmierć poniósł także przyjaciel klubu Tomasz Gołębiowski, przy szczątkach którego odnaleziono znaczek ŁKS-u.

W obozie na Radogoszczu zginął z kolei były piłkarz ŁKS-u Władysław Załęski, który w swoim ostatnim pożegnalnym liście tak pisał do najbliższych: „[…] wierzę, że uda mi się zobaczyć z Wami. Lecz gdyby nie, to pamiętajcie, że zawsze Was kochałem, że moje myśli były zawsze przy Was, przy naszych przygodach, przy naszym ŁKS-ie”.

Nie mniej poruszające są słowa Kazimierza Wardęszkiewicza, związanego z Łodzią przedwojennego sędziego piłkarskiego, a przy tym wielkiego przyjaciela ŁKS-u: „Tęsknię bardzo za naszym boiskiem, za kibicami, chciałbym zobaczyć znów stadion na Alei Unii”[3] – pisał w liście do brata, stadionu nigdy już jednak nie zobaczył. Niemcy zamordowali go w Auschwitz w czerwcu 1943 roku.

Nie przeżył także Antoni Piasecki, reprezentant Polski, jeden z najzdolniejszych bramkarzy ŁKS-u okresu przedwojennego, prawdopodobnie zamordowany przez Niemców w publicznej egzekucji w Kutnie na przełomie roku 1941 i 1942. Nie wiemy niestety nic o okolicznościach śmierci jego kolegi z drużyny, Stefana Fliegela, wyróżniającego się obrońcy ŁKS-u lat trzydziestych i też reprezentanta Polski. Fliegel zmarł lub zginął 31 października 1939 roku w Łodzi. Zginęło wielu…


Lechia Tomaszów Mazowiecki – ŁKS (meczu nie rozegrano)
Tomaszów Mazowiecki, 3 września 1939 r.