Zespół Wigier mieliśmy dobrze rozpracowany i to w sobotę zaprocentowało. Musimy jednak cały czas zachowywać chłodne głowy, bo przed nami jeszcze sporo grania w tym roku – nie ukrywa Patryk Bryła, którego akcje znowu wywoływały dużo popłochu w ekipie rywali.
Łódzcy kibice bardzo liczyli na trzy punkty w meczu z Wigrami. Trzy punkty faktycznie są, ale ich zdobycie przyszło chyba z większym trudem niż można się było tego spodziewać?
Wiedzieliśmy, że Wigry dobrze grają w piłkę, ale trener nakreślił nam konkretny plan na to spotkanie. I wygląda na to, że go zrealizowaliśmy, bo komplet punktów trafił na konto ŁKS-u.
Wigry to bardzo młoda drużyna. Pomimo tego obserwowaliśmy długie fragmenty gry, kiedy nie było widać, że górujecie doświadczeniem nad gośćmi z Suwałk.
Staraliśmy się na to nie patrzeć. W moim odczuciu Wigry to dobry, solidny zespół, który ma swój pomysł na grę i go konsekwentnie realizuje. Pomimo przegranej zgrali dzisiaj naprawdę fajne spotkanie, ale to my byliśmy górą i punkty zostają w Łodzi.
Można powiedzieć, że odnieśliście zwycięstwo na własnym stadionie w idealnym momencie. Kibice zaczynali być już zniecierpliwieni wynikami w Łodzi…
No dokładnie. Jakoś te mecze u siebie w ostatnim nie układały się po naszej myśli. Ale cały czas konsekwentnie graliśmy swoje, a dzisiaj to przyniosło wreszcie efekty. Zdobywamy trzy punkty i z tego się cieszymy.
Przy okazji powinno skończyć się narzekanie, że nie wygrywacie, bo kamery Polsatu przynoszą Wam pecha…
Staram się nie zaprzątać głowy takim gadaniem. Po prostu wychodzę na boisko i daję z siebie maksa. Mam nadzieję, że kibice to widzą i wierzą, że w końcu będziemy dobrze punktować również w Łodzi. Obiekt przy Alei Unii ma być naszą twierdzą.
Skuteczną bronią przeciwko Wigrom były stałe fragmenty gry. Pierwszą bramkę zdobyliście po rzucie wolnym, drugą z rzutu karnego.
Stałe fragmenty gry nam dzisiaj dobrze wychodziły. Jak już mówiłem, mieliśmy swoją koncepcję na ten mecz, trener nakreślił co mamy robić i udawało się to realizować. Z tego brały się właśnie stałe fragmenty gry. Cieszy nas to, że wykorzystaliśmy dwa. Cieszymy się też bardzo z tych bramek, ale najważniejsze, że punkty zostają w Łodzi.
Na boisku mieliście też pecha. Mam na myśli straconą bramkę, czyli samobójcze trafienie po nieskutecznym rzucie karnym rywali.
To był pech, bo piłka niefortunnie odbiła się od Jasia Sobocińskiego. Ale to nic, bo potrafiliśmy się podnieść i szybko strzelić kolejną bramkę. Na koniec mieliśmy jednego gola więcej niż Wigry i wygraliśmy spotkanie.
Przerwa na mecze reprezentacji nie wybije Was z ligowego rytmu?
Przez poprzednie dwa tygodnie rozgrywaliśmy mecze co trzy dni, więc chwila wytchnienia mimo wszystko nam się przyda. Będzie sposobność podładować akumulatory na resztę jesiennych meczów, a przypominam, że do zimy zaplanowano aż 21 kolejek. Czyli przed nami jeszcze osiem spotkań, w których trzeba zachować chłodną głowę. Najbliższy mecz zagramy z GKS-em Jastrzębie i będziemy walczyć o kolejne zwycięstwo. Żeby następne zespoły, które do nas przyjadą, bały się tych potyczek przy Alei Unii. Do zimowej przerwy w rozgrywkach chcemy zdobyć możliwie dużo punktów, aby później móc w spokoju przygotowywać się do drugiej części sezonu.
Mecz z GKS-em Jastrzębie będzie miał dodatkowy smaczek, bo zagrają dwie najlepsze drugoligowe drużyny z poprzedniego sezonu, które teraz z powodzeniem radzą sobie w Fortuna 1 Lidze…
No tak, można powiedzieć, że GKS to nasi starzy znajomi. Ale my do każdego spotkania podchodzimy tak samo – bez względu na to, kto jest rywalem. Pewne jest jedno: chcemy się jak najlepiej przygotować do tego meczu. Trener znów przygotuje dokładny plan, a nam pozostanie jego realizacja. Oby znowu była skuteczna.
Janusz Kudyba, komentujący spotkanie z Wigrami na antenie Polsatu Sport, wymienił po meczu Twoje nazwisko jako jednego z najbardziej wyróżniających się zawodników. Sam też jesteś zadowolony ze swojego występu?
W każdym meczu staram się pracować dla drużyny i bardzo miło jest usłyszeć potem takie pozytywne oceny. Miałem kiedyś przyjemność pracować z trenerem Kudybą w jednym klubie, gdyż prowadził mnie w Górniku Polkowice. Teraz też wymieniliśmy parę zdań i dostałem od niego wskazówki, co jeszcze mogę poprawić w swojej grze. Mam nadzieję, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują – już na najwyższym szczeblu rozgrywek. Taki przynajmniej jest mój cel: aby ponownie zagrać w ekstraklasie.