Na ŁKS-ie jak na dobrym filmie w kinie. I do śmiechu, i do płaczu, kilka nieźle zagranych ról, ciekawa intryga plus to, co najważniejsze, czyli happy end. W 13. kolejce Fortuna I Ligi łodzianie o jedną bramkę lepsi od Wigier Suwałki.
Zwycięstwo nie przyszło łatwo. Młoda drużyna z Suwałk, w składzie której znów przeważali dwudziestolatkowie, nie ustępowała pola łodzianom, a sam mecz nie był dla ełkaesiaków bynajmniej spacerkiem. Jak to zwykle bywa w naszej lidze – trzeba było wybiegać, trzeba było wyszarpać, choć gwoli ścisłości w piłkę łodzianie też trochę pograli na niezłym poziomie.
Już w 6. minucie na solową akcję zdecydował się Dani Ramirez. Hiszpański pomocnik przejął piłkę przed polem karnym, minął jednego rywala, potem drugiego, ale że wciąż nie miał miejsca na oddanie strzału, popisał się przytomnym podaniem na lewe skrzydło, skąd w szesnastkę wbiegał pozostawiony bez opieki Patryk Bryła. Dynamiczny zawodnik ŁKS-u znalazł się oko w oko z bramkarzem Wigier, pojedynek ten niestety ostatecznie przegrał.
Na kolejną dobrą okazję czekaliśmy do 17. minuty, kiedy znów z lewej strony pola karnego uderzał Artur Bogusz (dziś dobry występ!), choć z podobnym skutkiem, bo i w tym przypadku górą okazał się świetnie interweniujący Damian Węglarz. Gospodarze szybko uzyskali przewagę, byli też bardziej aktywni od skoncentrowanego na defensywie rywala, choć w końcu i on, mniej więcej od 25. minuty, nieco śmielej ruszył do przodu, zdołał oddać też trzy niecelne uderzenia z dystansu.
I jak na ironię losu, to właśnie pod koniec pierwszej odsłony, kiedy gra się wyrównała, a podopieczni trenera Kazimierza Moskala rzadziej pojawiali się w polu karnym gości, udało się „Rycerzom Wiosny” objąć prowadzenie. W 43. minucie doskonale z rzutu wolnego dośrodkował na pole karne Ramirez, dziś znów jeden z najlepszych na murawie, a futbolówkę w siatce efektownym strzałem głową umieścił Rafał Kujawa (1:0).
Po przerwie zmuszeni do odrabiania strat ruszyli co prawda podopieczni trenera Kamila Sochy do przodu, lecz w ofensywnych poczynaniach młodego zespołu z Podlasia mało było tego dnia jakości, nic zatem dziwnego, że ełkaesiacy początkowo nie mieli problemów z zatrzymaniem tych ataków. Niestety, defensorom ŁKS-u z biegiem czasu coraz częściej przytrafiały się poważne błędy.
Ich konsekwencją była sytuacja z 61. minuty, kiedy najpierw Jan Grzesik sfaulował w polu karnym zawodnika Wigier, jedenastkę egzekwował Filip Karbowy, a chociaż zawodnik gości trafił w słupek, w przedziwny sposób odbitą futbolówkę skierował do własnej siatki Jan Sobociński (1:1). Szczęście w nieszczęściu – nie załamało to „Rycerzy Wiosny”.
ŁKS rozpoczął grę od środka, futbolówkę na lewej flance przejął Patryk Bryła, wpadł w pole karne Wigier i tam zdaniem arbitra został nasz piłkarz zatrzymany przez obrońcę niezgodnie z przepisami. A zatem kolejna jedenastka, do tego do piłki podchodzi… niefortunny strzelec z Nowego Sącza. Trzeba mieć dużo odwagi, aby po takim pudle spróbować raz jeszcze, Maksymilian Rozwandowicz tę odwagę wykazał i opłaciło się. Po pewnym uderzeniu naszego obrońcy łodzianie znów objęli prowadzenie (2:1).
Chwilę po drugiej bramce ełkaesiacy dwukrotnie zagrozili ekipie z północnego wschodu. Najpierw huknął, choć niemal wprost w golkipera Piotr Pyrdoł, a potem niecelnie uderzał z powietrza Bryła. W sobotę doczekaliśmy się również debiutu w łódzkich barwach, bo w 71. minucie Pyrdoła zastąpił Łukasz Piątek, doświadczony pomocnik jeszcze do niedawna oglądany na boiskach ekstraklasy. W doliczonym czasie gry miał nawet szansę na zdobycie bramki, zbyt długo jednak zwlekał z oddaniem strzału, skończyło się więc na strachu gości.
Koniec końców gospodarze dowieźli korzystny wynik do ostatniego gwizdka i po raz drugi w tym sezonie zgarnęli na własnym boisku komplet punktów. I to jest dziś najważniejsze, choć dobrze byłoby wyciągnąć wnioski, zwłaszcza z błędów popełnianych w sobotę przez defensywę.
13. kolejka Fortuna 1 Ligi / ŁKS Łódź – Wigry Suwałki 2:1 (1:0)
Składy:
Autor: Remek Piotrowski