Klub

ŁKS zremisował bezbramkowo z ROW-em Rybnik

29.07.2017

29.07.2017

ŁKS zremisował bezbramkowo z ROW-em Rybnik

Kibice Łódzkiego Klubu Sportowego, dziennikarze, a i tak zwani futbolowi eksperci zachodzili w głowę rozmyślając nad tym, czego można się spodziewać po beniaminku drugiej ligi. Nawet prezes Tomasz Salski wykazywał w tym względzie zrozumiałą powściągliwość, nie pozostało więc nic innego, jak czekać na pierwszy gwizdek inauguracyjnego spotkania z ROW-em Rybnik. Prawdę zawsze mówi przecież boisko…

A na tymże boisku ŁKS w swoim historycznym, bo pierwszym na tym szczeblu rozgrywkowym meczu pojawił się w sobotę w niemal najsilniejszym składzie – co prawda bez kontuzjowanego Krystiana Pieczary, ale za to z Filipem Burkhardtem, Tomaszem Margolem i plejadą doskonale nam znanych z trzecioligowej kampanii zawodników.

I to właśnie ci „starzy” przeprowadzili w 8. minucie pierwszą groźną akcję ofensywną, po której Kamil Rozmus ruszył w stronę pola karnego lewą stroną, zacentrował na dziesiąty metr, a tam składającego się do strzału Ievgena Radionova w ostatniej chwili zatrzymali defensorzy gości. Sekundę zaś po tym piłka po soczystym strzale z dystansu Pawła Pyciaka poszybowała nad poprzeczką, podobnie jak w minucie 17., gdy Kacpra Rosę próbował zaskoczyć Patryk Bryła.

ŁKS nieco częściej w pierwszej połowie utrzymywał się przy piłce, nie przekładało się to jednak na większą ilość strzałów czy sytuacji podbramkowych, w poczynaniach tak jednych, jak i drugich widać bowiem było przede wszystkim troskę o bezpieczeństwo własnej bramki. ROW w okolice „świątyni” Michała Kołby próbował przedostać się zazwyczaj prostymi środkami, z kolei atakom ŁKS, choć bardziej urozmaiconym, brakowało dokładności i tempa.

Przed upływem drugiego kwadransa po dośrodkowaniu z prawej strony boiska główkował z ostrego kata Filip Burkhardt, ale piłka spadła na boczną siatkę. Zaraz po tym ełkaesiacy próbowali przedrzeć się prawym skrzydłem i niewiele brakowało, aby Radionov stanął oko w oko z Rosą, ostatecznie jednak zepchnięty przez obrońcę za linię końcową Ukrainiec nie zdołał oddać strzału. Sztuka ta powiodła się chwilę przed zakończeniem pierwszej odsłony Pawłowi Pyciakowi, który kropnął futbolówkę z okolic narożnika pola karnego, ta jednak znów poszybowała nad poprzeczką.

Słabszy okres gry

Drugą połowę sobotniego spotkania łodzianie rozpoczęli nienajlepiej – seria strat i niedokładności nie przełożyły się początkowo na bezpośrednie zagrożenie bramki ŁKS-u (poza groźnym strzałem z 53. minuty, z którym poradził sobie Kołba), ale zachęciła przyjezdnych do śmielszych ataków. To oni teraz częściej utrzymywali się przy piłce i to na połowie ełkaesiaków.

W 62. minucie podopieczni trenera Piotra Piekarczyka byli zdobycia bramki już bardzo bliscy, na nasze szczęście po dośrodkowaniu z prawej strony i strzale głową Kamila Spratka czujność zachował łódzki bramkarz i skończyło się na strachu. Łódzcy szkoleniowcy postanowili w tym momencie ożywić ofensywne poczynania swojej drużyny i w miejsce zmęczonego Radionowa na murawie zameldował się Łukasz Zagdański.

Były napastnik Elany Toruń już kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisko mógł zdobyć swojego premierowego gola dla ŁKS-u, nie zdołał jednak sięgnąć piłki sprytnie zagranej wzdłuż linii bramkowej przez Burkhardta (kapitalnie ten atak gospodarzy zainicjował Piotr Pyrdoł), ale w końcu coś ciekawego wydarzyło się i pod bramką ROW-u. W odpowiedzi też wprowadzony przed chwilą Sebastian Musiolik zdołał przepchnąć obrońcę ŁKS-u i łodzian z opresji ratować musiał świetną interwencją Kołba.

Szanse były…

Na kwadrans przed końcem po rzucie rożnym egzekwowanym przez Burkhardta bliski szczęścia był Pyrdoł, najpierw jednak młody skrzydłowy trafił w zamieszaniu podbramkowym w słupek, a potem jego dobitkę zablokował obrońca. Ten sam zawodnik przeprowadził w 87. minucie solową akcję, zdołał minąć obrońcę, nie popisał się tylko pomocnik ŁKS-u przy uderzeniu na bramkę więc na tablicy wyników wciąż widniał bezbramkowy remis.

I takim też wynikiem zakończył się pierwszy w drugiej lidze mecz ełkaesiaków, chociaż w doliczonym czasie gry groźnie główkował po rzucie rożnym Rozmus, a szansę na zamknięcie całej tej akcji miał jeszcze Margol. Za tydzień ełkaesiacy zmierzą się przed własną publicznością z Gwardią Koszalin.


1. kolejka II ligi: ŁKS Łódź 0:0 ROW 1964 Rybnik

Składy:

  • ŁKS Łódź: Kołba – Pyciak, Juraszek, Rozwandowicz, Rozmus, Pyrdoł, Margol, Burkhardt (81 Gamrot), Bryła, Kostyrka (73 Guzik), Radionov (65 Zagdański).
  • ROW 1964 Rybnik: Rosa – Jaroszewski (65 Musiolik), Bober, Krotofil, Siwek (75 Tkocz), Gojny, Muszalik, Spratek (90 Polok), Jary, Koleczko, Brychlik.

Relacjonował: Remek Piotrowski