Emocjonujące widowisko, dwa gole i zwycięstwo 2:0 z Lechią Tomaszów Mazowiecki – „Rycerze Wiosny” zgarnęli w sobotę trzy punkty i nadal liczą się w walce o awans do drugiej ligi.
Nieszczęśliwy remis w Elblągu spowodował, że ełkaesiacy chcąc zachować szanse na awans do drugiej ligi, w meczu z siódmą w tabeli Lechią Tomaszów Mazowiecki nie mogli sobie pozwolić na stratę punktów. Trener Wojciech Robaszek zdecydował się na kilka zmian – miejsce Aleksandra Ślęzaka na środku defensywy zajął Maksymilian Rozwandowicz, w drugiej linii pojawili się m.in. Mateusz Gamrot i Przemysław Kocot, a Patryka Bryłę (rozpoczął na ławce) zastąpił w pierwszej jedenastce Patryk Szymański.
ŁKS zaczął nienajgorzej, co prawda żadna z kilku prób przedostania się w pole karne gości nie zakończyła się w pierwszych minutach strzałem na bramkę (na to przyszło kibicom długo czekać), ale przynajmniej kilka z nich zapowiadała się obiecująco. Co zaś najważniejsze ełkaesiacy potrafili utrzymać się przy piłce na połowie rywala, nie brakowało im również zaangażowania.
Po tym dość obiecującym początku nastąpiło jednak kilkadziesiąt minut słabszej gry, a z boiska wiało nudą. Łodzianie dużo biegali, nadal jednak brakowało im pomysłu na oszukanie czujnej defensywy rywali. Przyjezdni natomiast koncentrowali się na wybijaniu ełkaesiaków z uderzenia, swoich szans upatrując głównie w długich podaniach adresowanych do Marcina Mireckiego lub Jakuba Rozwandowicza.
Pod bramką Dawida Kędry po raz pierwszy w sobotę zagotowało się dopiero w 35. minucie, kiedy to z prawej strony pola karnego uderzał Paweł Pyciak, golkiper odbił piłkę przed siebie, ale żaden z ełkaesiaków nie zdołał jej przejąć, skończyło się więc na strachu przyjezdnych. Chwilę później po zamieszaniu w szesnastce Lechii w kapitalnej sytuacji znalazł się Łukasz Kopka, ale jego techniczny strzał okazał się minimalnie niecelny. Z kolei w 37. minucie Kopka główkował z kilku zaledwie metrów, w tym jednak przypadku nie dość, że młody pomocnik chybił, to na dodatek znajdował się na pozycji spalonej.
ŁKS bramki więc w pierwszej połowie nie zdobył, coś jednak drgnęło w grze „Rycerzy Wiosny” w ostatnim kwadransie, liczyliśmy zatem na lepszą i co najważniejsze – skuteczniejszą postawę aktualnego wicelidera w drugich czterdziestu pięciu minutach.
Po przerwie w miejsce poturbowanego Przemysława Kocota na murawie zameldował się Patryk Bryła, ale to goście zaatakowali jako pierwsi – Łukasz Bocian huknął zza pola karnego tuż obok słupka.
Gospodarze odpowiedzieli składną akcją na prawym skrzydle, po której Pyciak zacentrował na środek pola karnego, a Radionov minął się z piłką. Po chwili groźnie lewą stroną szarżował dwukrotnie Kopka, a groźne uderzenie z dystansu dobrze dziś dysponowanego Gamrota (gdyby tylko pomocnik szybciej składał się do strzału…) zablokowali obrońcy. W 59. minucie to jednak goście powinni objąć prowadzenie – pozostawiony bez opieki w polu karnym ŁKS-u Paweł Magdoń główkował z kilku metrów, na nasze szczęście trafił tylko w słupek. Akcja błyskawicznie przeniosła się na drugą stronę boiska, a po niej futbolówka znalazła się nawet w bramce Lechii, sędzia jednak uznał, że bramkarz gości był w tej sytuacji faulowany.
W 63. minucie w pole karne przyjezdnych przedarł się Łukasz Kopka, zdołał nawet wypracować sobie dobrą okazję do oddania strzału, futbolówka po jego uderzeniu trafiła niestety tylko w poprzeczkę. W tym momencie na boisku, zapewne wskutek utraty sił, zrobiło się nieco więcej wolnej przestrzeni. Ełkaesiacy starali się to wykorzystać, wciąż jednak brakowało im szczęścia pod bramką Kędry. Groźnie kontrowała także Lechia, po jednej z takich szybkich akcji formę Michała Kołby sprawdził Jakub Rozwandowicz, a chwilę później nasz bramkarz wybronił strzał z ostrego kąta Mireckiego.
Na niespełna kwadrans przed końcem spotkania na rajd zdecydował się wprowadzony w miejsce Szymańskiego Dawid Sarafiński. Filigranowy skrzydłowy pomknął w stronę bramki rywali, minął dwóch obrońców i zagrał do znajdującego się na czystej pozycji Radionova. Ten złapał na wykroku Kędrę i pewnym strzałem wpakował wreszcie futbolówkę do bramki gości (1:0). Trybuny oszalały z radości, ale do końca meczu pozostawało jeszcze kilka minut…
Kto wygrał mecz? ŁKS! 🙌 pic.twitter.com/xPKHx6Hu20
— Łódzki Klub Sportowy (@LKS_Lodz) 27 maja 2017
32. kolejka III ligi
ŁKS Łódź – Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Radionov 77, 2:0 Sarafiński 90+.
Żółte kartki: Guzik, Rozmus, Nowak, Bryła – Bocian, Żytek, Magdoń, Szymczak.
Czerwona kartka: Bocian 90+. Sędziował: Gudyn.
Składy:
ŁKS Łódź: Kołba – Pyciak, M. Rozwandowicz, Juraszek, Rozmus, Guzik (74 Nowak), Kocot (46 Bryła), Gamrot, Szymański (62 Sarafiński), Kopka, Radionov.
Lechia Tomaszów Mazowiecki: Kędra – Gołdyn, Magdoń, Żytek, Widejko, Bocian, Gawron (81 Gołuński), Wolski (57 Cruz), Szymczak, Mirecki, J. Rozwandowicz.
Relacjonował: Remek Piotrowski