73 lata temu piłkarze ŁKS-u odnieśli najwyższe zwycięstwo w meczu rangi mistrzowskiej. PKS Szczecin stracił w Łodzi aż trzynaście goli, co przybliżyło łodzian do udziału w pierwszym powojennym sezonie ligowym.
Padało podczas otwarcia stadionu przy ulicy Srebrzyńskiej. Padało w dniu, w którym ełkaesiacy odnieśli najwyższe zwycięstwo w lidze. Padało w Zabrzu, gdy narodziła się legenda „Rycerzy Wiosny”, a i ulewa skąpała ełkaesiaków, gdy w niedzielę 21 września 1947 roku odnieśli najwyższe zwycięstwo w meczu rani mistrzowskiej. Bo – jak to mawiali starzy kibice – gdy oberwanie chmury, ŁKS zawsze gra koncertowo.
Tamtego roku rozgrywki piłkarskie w naszym kraju miały charakter przejściowy. Toczyły się w trzech grupach, a prawo udziału w fazie finałowej Mistrzostw Polski przysługiwał jedynie ich zwycięzcom. Stawką tamtych rozgrywek było jednak coś jeszcze. Najlepsze trzy zespoły z każdej grupy uzyskiwały przecież prawo gry w pierwszym po drugiej wojnie światowej sezonie ligowym, który zaplanowany na 1948 rok.
ŁKS nie wygrał swojej grupy (dwa pierwsze miejsca zajęły Warta Poznań i Garbarnia Kraków), ale zakończył zmagania na trzeciej lokacie premiowanej awansem do ligi (zwanej wówczas „klasą państwową”), pozostawiając w tyle Tęczę Kielce, Lubliniankę, Czuwaj Przemyśl, WMKS Katowice, KKS Olsztyn i PKS Szczecin. I to właśnie z tym ostatnim z wymienionych zespołów odnieśli ełkaesiacy swoje historyczne, bo najwyższe zwycięstwo w meczu rangi mistrzowskiej (nie mylić z najwyższym zwycięstwem w lidze).
Co prawda dziennikarze jak zwykle narzekali na ełkaesiaków, bo ich zdaniem ci „swą grą nie zachwycili”, a na domiar złego każdy z piątki w ataku prowadził zdaniem żurnalistów akcje na własną rękę (oberwało się zwłaszcza znanemu potem z serialowej bandy „Janosika” Marianowi Łączowi), lecz nie przeszkodziło to ełkaesiakom odnieść imponującego zwycięstwa.
Cztery gole bezradnym gościom ze Szczecina strzelił Stanisław Baran, hat-tricka zanotowali Marian Łącz oraz Longin Janeczek, a oprócz nich na listę strzelców wpisali się Tadeusz Hogendorf, Stanisław Sidor i Wacław Pegza, który w drugiej połowie zmarnował jeszcze rzut karny, więc to zwycięstwo mogło być nawet wyższe.
21 września 1947 / ŁKS – PKS Szczecin 13:2 (8:1)