„Tęsknię bardzo za naszym boiskiem, za kibicami, chciałbym zobaczyć znów stadion na Alei Unii” – pisał z Auschwitz w liście do brata przyjaciel ŁKS-u, Kazimierz Wardęszkiewicz. On i wielu innych straci życie wskutek wojennej pożogi rozpoczętej przez Niemców pierwszego września 1939 roku.
Początek września. Niemcy wkraczają do Łodzi, rozpoczyna się okupacja. Kilka miesięcy później na Adolf Hitler Straße, kiedyś ulicy Piotrkowskiej, łopocą flagi ze swastyką. Włoski dziennikarz Alceo Valcini napisze potem, że Łódź „robiła wrażenie miasta ugodzonego rozkazem ewakuacji, którą w połowie przerwano. W kinach filmy niemieckie, w piwiarniach jak zwykle żołdacy, w kawiarniach głośniki podające triumfalne wiadomości z Berlina. […] Pozostałe jeszcze w Łodzi polskie rodziny przeżywały w czterech ścianach swych izb własną tragedię, bynajmniej nie jedyną, jaką przyniosła wojna i Niemcy”.
Początek
Najpierw na stadion ŁKS-u spadły niemieckie bomby, a na bocznym boisku, jak napisał Jacek Bogusiak w jednej ze swych książek, obrońcy września zakopali broń, którą później potajemnie odkopali członkowie polskiego podziemia. Potem stadion ŁKS-u, duma międzywojennej Łodzi, stanie się miejscem zbiórek dla wywożonych na przymusowe roboty do Trzeciej Rzeszy Polaków. Mecze i zawody sportowe nadal się tu będą odbywać, zamiast jednak ełkaesiaków biegać po murawie będą Niemcy.
Zakazane mecze
Kiedy Niemcy pojawili się w mieście, działacze Łódzkiego Klubu Sportowego nie mieli złudzeń. ŁKS zawiesił działalność, co nie znaczy, że jego kibice i członkowie poddali się terrorowi bez walki. Słusznie przypomina się o bohaterstwie Warszawy, akcjach zbrojnych polskiego podziemia w Krakowie i innych miejscach okupowanej Polski, pamiętać należałoby jednak w tym kontekście i o Łodzi, gdzie pomimo prześladowań polscy mieszkańcy włączonego (!) do Trzeciej Rzeszy miasta podejmowali próby oporu.
Działalność wywiadowcza, słynna akcja propagandowa „N” i sabotaż stały się jego najbardziej znanymi przejawami. Innym było sprzeciwianie się niemieckim zakazom, w tym zakazowi uprawiania sportu.
Ełkaesiacy, a wśród nich Longin Janeczek, Stefan Bomba, Antoni Włodarek czy Jan Włodarczyk, należeli w czasie wojny do klubu „Wicher”, który pomimo zakazu rozgrywał mecze z innymi łódzkimi drużynami. Cena, którą w razie wsypy trzeba było zapłacić za występ w takim spotkaniu była wysoka. A wsypy zdarzały się nierzadko. Jedna z takich zakazanych konfrontacji „Wichru” z „Wólką” (tu też grali związani z ŁKS-em Henryk Koczewski, Bolesław Korporowicz i Stanisław Jezierski) została przerwana przez niemiecką policję. Nie była to zresztą ostatnia taka obława.
Zachować dla potomnych
W zakazanych przez Niemców spotkaniach piłkarskich nie uczestniczył Władysław Król, który był jedynym żywicielem rodziny, a zatem jego aresztowanie oznaczałoby wyrok na najbliższych. I on jednak, zatrudniony w roli ślusarza-brygadzisty w elektrowni, nie próżnował, ukrył chociażby w schowkach cenne klubowe pamiątki, które przetrwały dzięki temu do tak zwanego wyzwolenia. Król nie był zresztą jedyny – Zofia Kaczmarek zdołała w swoim mieszkaniu ukryć puchary wywalczone przed wojną przez sportowców ŁKS-u, z kolei Tadeusz Bobiński przechował klubowy sztandar.
Silnie związana z Łódzkim Klubem Sportowym słynna rodzina Kowalskich również nie zasypiała gruszek w popiele. Wychowani w patriotycznym duchu synowie Romualda i Leokadii Kowalskich ukrywali uciekinierów z transportów do Rzeszy (Antoni), angażowali się w podziemną walkę z okupantem (Stefan i Stanisław, za co ten drugi trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau), organizowali zakazane mecze piłki nożnej i sprzęt sportowy (Zygmunt), a i „bili Niemca” podczas kampanii wrześniowej (Aleksander).
W obozach i na froncie
Ostatni z wymienionych trafił po klęsce wrześniowej do obozu jenieckiego w Gross-Born, gdzie przebywali związani z ŁKS-em piłkarze. Rzecz to trzeba przyznać bez precedensu, że dzięki Aleksandrowi Kowalskiemu stworzona z łodzian obozowa drużyna sportowa występowała z klubowym emblematem na koszulkach! W 1944 roku w oflagu odbyły się nawet Igrzyska Olimpijskie, a znajdujący się w obozie ełkaesiacy oczywiście wzięli w nich udział.
Nie byli jedyni. Znani ligowcy, piłkarze ŁKS-u Stanisław Andrzejewski, Eugeniusz Tadeusiewicz i Antoni Lewandowski należeli do obozowej reprezentacji Stalagu IVA, a inny były piłkarz ŁKS-u Zygmunt Stolarski (wywieziony za działalność konspiracyjną do Auschwitz a potem przewieziony do obozu w Gross-Rosen), stworzył drużynę piłkarską składającą się z uwięzionych w obozie w Mauthausen łodzian.
Z kolei Antoni Gałecki, legendarny obrońca ŁKS-u, uczestnik słynnego meczu Polska-Brazylia podczas mundialu we Francji, walczył w kampanii wrześniowej, a po przedostaniu się na Węgry został internowany. Zdołał jednak uciec na Bliski Wschód i wstąpił do Armii Andersa. Za udział w walkach pod Tobrukiem i we Włoszech został odznaczony Gwiazdą Afryki i Krzyżem Monte Cassino. Po wojnie wrócił do Łodzi, ale nowe władze nie pozwoliły mu cieszyć się grą w ukochanym ŁKS-ie.
„Chciałbym zobaczyć znów stadion na Alei Unii”…
Niestety, wielu związanych z Łódzkim Klubem Sportowym nie przeżyło wojny.
Listę ofiar otwiera Aleksy Rżewski, współinicjator budowy Parku Sportowego przy al. Unii 2, pierwszy prezydent Łodzi w niepodległej Polsce oraz wiceprezes ŁKS-u w latach 20. Rżewski został zamordowany przez Niemców jesienią 1939 roku, niewiele zresztą brakowało, aby jego los podzielił Józef Wolczyński, człowiek-instytucja, który w dwudziestoleciu międzywojennym piastował wiele ważnych funkcji, był między innymi prezesem Łódzkiego Klubu Sportowego. Wolczyńskiego aresztowało Gestapo, ale po kilkudziesięciu dniach został wypuszczony.
Inni nie mieli tyle szczęścia. Znany obrońca ŁKS-u lat 30. (ponadto koszykarz i dwukrotny mistrz polski z siatkarską drużyną ŁKS-u) Alojzy Welnitz został zamordowany przez Sowietów w Katyniu, tam też zginął Adam Obrubański, piłkarz i trener, który odegrał niebagatelną rolę w piłkarskim rozwoju drużyny na początku lat 20. Na wschodzie śmierć poniósł także przyjaciel klubu Tomasz Gołębiowski, przy szczątkach którego, a konkretnie w klapie, odnaleziono znaczek ŁKS-u.
W obozie na Radogoszczu zginął z kolei były piłkarz ŁKS-u Władysław Załęski, który w swoim ostatnim pożegnalnym liście tak pisał do najbliższych: „(…) i wierzę, że uda mi się zobaczyć z Wami. Lecz gdyby nie, to pamiętajcie, że zawsze Was kochałem, że moje myśli były zawsze przy Was, przy naszych przygodach, przy naszym ŁKS-ie”.
Nie mniej poruszające są słowa Kazimierza Wardęszkiewicza. Związany z Łodzią przedwojenny sędzia piłkarski, a przy tym wielki przyjaciel ŁKS-u, pisał w liście do brata: „Tęsknię bardzo za naszym boiskiem, za kibicami, chciałbym zobaczyć znów stadion na Alei Unii”. Niemcy zamordowali go w Auschwitz w czerwcu 1943 roku.
Nie przeżył także Antoni Piasecki, jeden z najzdolniejszych bramkarzy ŁKS-u okresu przedwojennego, prawdopodobnie zamordowany przez Niemców w publicznej egzekucji w Kutnie na przełomie roku 1941 i 1942. Nie wiemy niestety nic o okolicznościach śmierci jego kolegi z drużyny, Stefana Fliegela, wyróżniającego się obrońcy ŁKS-u lat trzydziestych. Fliegel zmarł lub zginął 31 października 1939 roku w Łodzi. I chociaż pewności co do tego nie ma, zważywszy na okoliczności raczej mało prawdopodobnym wydaje się, aby wysportowany trzydziestojednolatek zmarł z przyczyn naturalnych.
Przetrwał
Oczywiście tych kilka nazwisk nie wyczerpuje tematu, losy samej Marii Kwaśniewskiej, brązowej medalistki olimpijskiej w rzucie oszczepem, która w czasie okupacji brała udział w ruchu oporu, to przecież temat na osobny artykuł. A podobnych historii było znacznie więcej.
ŁKS wrócił do domu w 1945 roku, wówczas kiedy niemiecka okupacja ustąpiła miejsca nowemu sowieckiemu i usankcjonowanemu przez polskich komunistów reżimowi. Przedstawiciele tego ostatniego, o czym przypomnieli autorzy książki „100 lat ŁKS”, wypominali ŁKS-owi, że „klub z mieszczańską, a w istocie burżuazyjną przeszłością nie musi być wzorem dla młodzieży robotniczej Łodzi” („100 lat ŁKS”, Katowice 2008, s. 192.).
Szczęście w nieszczęściu zdziałali niewiele, bo rozkochani w Łódzkim Klubie Sportowym kibice nadal wspierali najstarsze stowarzyszenie sportowe miasta. ŁKS przetrwał.
Źródła: