Drużyna

Ełkaesiacy, którzy napsuli krwi Anglikom

31.03.2021

31.03.2021

Ełkaesiacy, którzy napsuli krwi Anglikom

fot. Peter Robinson / Getty Images

Już dzisiaj reprezentacja Polski zmierzy się na Wembley z Anglią. Przy tej okazji przypominamy czterech ełkaesiaków, którzy swego czasu dali popalić dumnym synom Albionu.

Jan Tomaszewski

Starszym kibicom znad Tamizy do dziś cierpnie skóra, gdy ktoś przypomni im nazwisko bramkarza Łódzkiego Klubu Sportowego. Ełkaesiak został bohaterem zremisowanego 17 października 1973 roku meczu na Wembley, który otworzył „biało-czerwonym” drogę do finałów mistrzów świata. Popularny „Tomek”, znany potem przede wszystkim jako „człowiek, który zatrzymał Anglię”, bronił tego wieczora jak w transie, raz po raz łapiąc lub odbijając futbolówkę po strzałach angielskich napastników, a skapitulował dopiero po strzale Allana Clarke’a z rzutu karnego. Rozwścieczeni Anglicy nie zostawili suchej nitki na upartym polskim golkiperze, Brian Clough nazwał go nawet „klaunem”, ale po ostatnim gwizdku sędziego to Tomaszewski miał więcej powodów do radości. Co ciekawe, kilkanaście dni przed meczem na Wembley ŁKS pokonał Odrę Opole 2:0, a drugą bramkę dla ełkaesiaków zdobył… Jan Tomaszewski. Bramkarz wykorzystał rzut karny, za co został nagrodzony przez łódzkich kibiców owacją na stojąco. Dwa tygodnie później bramkarzowi łódzkiego klubu brawo biła cała Polska.

fot. PAP

Mirosław Bulzacki

Cichy bohater meczu na Wembley i tym samym „zwycięskiego” remisu 1:1. Jeden z najlepszych obrońców w historii ŁKS-u tamtego dnia stoczył z napastnikami angielskimi niezliczoną ilość pojedynków i bardzo wiele z nich wygrał, więc także temu ełkaesiakowi zawdzięczaliśmy wówczas niemało. Wychowanek Łódzkiego Klubu Sportowego przegrał później rywalizację o miejsce w składzie podczas turnieju w RFN, ale medalu, wspomnień z mundialu i świetnego występu na Wembley nikt mu nie odbierze. Warto dodać, że zarówno Jan Tomaszewski, jak i Mirosław Bulzacki zagrali także w pierwszym meczu z Anglią, czyli wygranym 2:0 meczu na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To z kolei jedyne w historii zwycięstwo „biało-czerwonych” nad synami Albionu.

fot. PAP

Jerzy Sadek

Bombardier z ŁKS-u jest autorem pierwszej bramki dla reprezentacji Polski w historii spotkań biało-czerwonych z Anglikami. 5 stycznia 1966 roku rekordzista pod względem liczby ligowych goli dla ŁKS-u pokonał słynnego Gordona Banksa w zremisowanym 1:1 meczu rozegranym w Liverpoolu. Kilka miesięcy później Anglicy zdobyli Puchar Świata. Po meczu na Goodison Park brytyjska prasa pisała o Jerzym Sadku z ŁKS-u, że „jest niczym Tom Lawton”, porównując ełkaesiaka do gwiazdy londyńskiej Chelsea. Według krążącej wówczas plotki już chwilę po końcowym gwizdku w szatni polskiej drużyny zjawili się przedstawiciele Evertonu i złożyli ełkaesiakowi ofertę przejścia do ich klubu. „The Toffies” oferowali 100 tys. funtów.


Antoni Gałecki

Ósmego sierpnia 1936 roku reprezentacja Polski zmierzyła się w Berlinie co prawda nie z Anglią a z Wielką Brytanią, jednak i o tym spotkaniu rozegranym w trakcie Igrzysk Olimpijskich należałoby wspomnieć, bo nie dość, że „biało-czerwoni” pokonali rywala 5:3 i dzięki temu zakwalifikowali się do dalszej fazy turnieju, to jeszcze duet obrońców ze słynnym zawodnikiem Legii Warszawa Henrykiem Martyną stworzyła tego dnia legenda ŁKS-u – Antoni Gałecki. I mniejsza o to, że po meczu ełkaesiak otrzymał od dowcipnych kolegów pawie pióro, co miało w przyszłości zachęcić obrońcę do zachowania koncentracji we własnym polu karnym. Piłkarz ŁKS-u szybko wziął się w garść, pawie pióro uznał za szczęśliwy amulet i już w następnym meczu z Austrią rozegrał popisową partię.

fot. NAC