Po nie do końca udanej, choć zakończonej wywalczeniem jednego punktu inauguracji i po niezłym momentami, co zaś najważniejsze, zwycięskim pojedynku z Gwardią Koszalin, ełkaesiacy mają szansę zrobić kolejny krok do przodu, a za taki będzie uznane w Łodzi pokonanie spadkowicza z zaplecza ekstraklasy. Ten jednak z pewnością tanio skóry nie sprzeda, zapowiada się więc w piątek bardzo ciekawe widowisko, którego przegapić po prostu nie wolno.
Rywal, czyli wielka niewiadoma
ŁKS zmierzy się w ramach 3. kolejki drugiej ligi z zespołem, o którym tak naprawdę wiemy niewiele i zdaje się, że nawet dwa dotychczas rozegrane spotkania nie mówią jeszcze całej prawdy o ekipie z województwa opolskiego. Po spadku z pierwszej ligi w Kluczborku doszło do poważnych zmian, z klubu odeszło kilku zawodników na czele z doświadczonymi: Tomaszem Chałasem, Rafałem Niziołkiem i Tomaszem Swędrowskim. Jakby tego było mało przygotowania MKS-u do drugoligowej kampanii zakłóciły rozgrywki pucharu Polski.
Trener Andrzej Konwiński pomimo problemów nie ukrywał tego, że jego zespół bardzo chce wrócić na zaplecze ekstraklasy i analizując kadrę MKS-u trzeba przyznać, iż nie muszą to być słowa rzucone na wiatr. Znany z występów w ekstraklasie w barwach Podbeskidzia Tomasz Górkiewicz, mający za sobą wiele sezonów w pierwszej lidze Kamil Nitkiewicz, litewski pomocnik Donatas Nakrošius, czy kojarzony m.in. z występów we Flocie Świnoujście Krzysztof Bodziony to nazwiska, które na trzecim szczeblu rozgrywkowym powinny budzić szacunek.
MKS rozpoczął sezon niepomyślnie, a wysoka porażka (aż 5:1) w Jastrzębiu Zdrój z GKS-em bardzo zmartwiła sympatyków tego istniejącego od 2003 roku klubu. W Kluczborku nikt jednak nie załamał rąk i już w 2. kolejce podopieczni trenera Konwińskiego ograli na własnym boisku Znicz Pruszków, czyli innego spadkowicza z pierwszej ligi. Końcowy wynik (1:0) mówi o tych zawodach w gruncie rzeczy niewiele, bo gospodarze stworzyli wiele okazji podbramkowych i powinni wygrać znacznie wyżej.
Zagrać swoje
W tygodniu piłkarze ŁKS-u skupili się między innymi na przygotowywaniu akcji ofensywnych od własnej bramki, z kolei pomocnicy oraz napastnicy na rozegraniu piłki na połowie rywala. Nie zabrakło oczywiście strzałów na bramkę, bo chociaż w meczach z ROW-em i Gwardią ełkaesiacy oddali ich kilka, często naszym zawodnikom brakowało precyzji.
O tym zaś, że łodzianie pracowali nad zgraniem poszczególnych formacji wspominać nie trzeba, bo na tym etapie rozgrywek jest to rzeczą zrozumiałą. Oczywiście nie wiemy, w jaki sposób trenerzy beniaminka ustawią swój zespół i jaką obiorą taktykę na mecz z MKS-em, niemniej nie ulega wątpliwości, że to od ełkaesiaków oczekuje się prowadzenia gry. – „Powinniśmy przede wszystkim zagrać swoje, grać mądrze w defensywie i wykorzystać swoje szanse w ofensywie, bo jestem pewny, że takowe sobie stworzymy” – stwierdził w środku tygodnia Patryk Bryła.
Występ walecznego pomocnika, który w zeszłym sezonie był motorem napędowym wielu akcji ŁKS-u stoi pod znakiem zapytania, bowiem w środę zawodnik musiał przedwcześnie opuścić trening. Na szczęście pozostali piłkarze są zdrowi (w tym Kamil Rozmus i Krystian Pieczara), ponadto żadnego z nich nie wykluczyły ze starcia z MKS-em kartki.
Trenerzy ŁKS-u mają więc w kim wybierać, a kibice zachodzą w głowę, czy na lewej stronie defensywy pojawi się Kamil Rozmus, czy też może wybrany do drugoligowej jedenastki kolejki magazynu „Piłka Nożna” Bartosz Widejko. Podobne pytanie zadać można w kontekście obsady środka pola, gdzie chętnych do gry jest aż pięciu zawodników (jeśli zdrowy będzie Patryk Bryła).
ŁKS z pewnością stać na wywalczenie drugiego w tych rozgrywkach kompletu punktów, zdają sobie z tego sprawę oczywiście także piłkarze. – Znam tę ligę i wiem na co tę ligę stać. A nas, ŁKS, stać na górną połówkę tabeli, a być może nawet na walkę o awans. Potrzeba jednak dużo pracy, zgrania. Przede wszystkim pracy nad komunikacją pomiędzy linią pomocy a obroną – stwierdził Filip Burkhardt w środowym programie „Piłka meczowa” na antenie TV TOYA.
Znany sędzia z Olsztyna
PZPN zdecydował, że rozjemcą piątkowego starcia przy al. Unii Lubelskiej 2 będzie Marcin Szczerbowicz ze Olsztyna. Arbiter sędziował już w tym sezonie jeden mecz w drugiej lidze, w którym Znicz Pruszków przegrał na własnym boisku z Gwardią Koszalin. Pan Szczerbowicz ukarał w nim czerwoną kartką bramkarza gospodarzy ponieważ ten sfaulował poza polem karnym wychodzącego na czystą pozycję napastnika Gwardii.
W poprzednim sezonie sędzia z Olsztyna prowadził dziesięć meczów w drugiej lidze i jedno spotkanie w ramach rozgrywek pucharu Polski. Pokazał w sumie 49 żółtych (średnia na mecz 4,45) i 3 czerwone kartki, a na jedenasty metr wskazał dwukrotnie. Gospodarze wygrali cztery spotkania, goście – pięć, a dwa mecze prowadzone przez Marcina Szczerbowicza zakończyły się podziałem punktów. Przy okazji warto dodać, że ten doświadczony już arbiter sędziował w przeszłości mecze pierwszej ligi, był też m.in. rozjemcą spotkania Szwajcaria – Niemcy w Pucharze Czterech Narodów U-20.
Niespodzianka dla najmłodszych kibiców ŁKS-u
Zachęcamy kibiców, aby w piątek pojawili się na stadionie przy al. Unii Lubelskiej 2 ze swoimi pociechami. Dla nich to bowiem Łódzki Klub Sportowy przygotował niespodziankę, która mamy nadzieję sprawi, że czas spędzony z „Rycerzami Wiosny” okaże się jeszcze bardziej radosny – tak ze względu na widowisko sportowego, jak i wspomnianą niespodziankę.
W piątek kasy biletowe czynne będą od południa i jest to przy okazji ostatnia szansa na nabycie karnetu na rundę jesienną, po tym bowiem meczu sprzedaż tego rodzaju wejściówek na tę część sezonu zostanie zakończona.
Wszyscy mamy nadzieję, że kibice ŁKS-u nie oddadzą prowadzenia w rankingu na najwyższą drugoligową frekwencją, zresztą nie bez powodu Patryk Bryła za pośrednictwem naszej strony powiedział kilka dni temu, że „liczba kibiców i ich głośny doping niosą nas do jeszcze lepszej gry”. A zatem wszystkie ręce na pokład.
3 kolejka II ligi: ŁKS Łódź – MKS Kluczbork | Piątek (11 sierpnia) godz. 17:00
Przypuszczalne składy:
Remek Piotrowski