Wygrać w Tarnobrzegu to w tym sezonie drugiej ligi wcale nie taka prosta sztuka i oczywiście zwycięstwo łodzianom nie przyszło w sobotę łatwo, najważniejsze jednak że się udało. „Rycerze Wiosny” wygrali 1:0 po pięknym golu Bartosza Widejki.
Królem polowania został zatem lewy obrońca, który chyba pozazdrościł Damianowi Guzikowi cudownej bramki strzelonej w meczu z Radomiakiem (panowie, zachęcamy aby uderzać tak także przy al. Unii Lubelskiej 2!). Zanim jednak przyszedł czas na radość, trzeba było w Tarnobrzegu solidnie się napracować.
ŁKS rozpoczął sobotnie zawody ostrożnie, zgodnie z przewidywaniami skupiając uwagę przede wszystkim na defensywie. Inicjatywę przejęła Siarka. Co prawda w 5. minucie groźnie strzelał Kamil Radulj, a w 10. w dogodnej sytuacji znalazł się Konrad Stępniak, niemniej żadna z tych prób nie zakończyła się na nasze szczęście bramką dla gospodarzy, bo w pierwszym przypadku napastnikowi Siarki zabrakło precyzji, a w drugim nieczysto futbolówkę uderzył zawodnik rywali i Michał Kołba zażegnał niebezpieczeństwo.
Czujni zwłaszcza na własnej połowie ełkaesiacy także od czasu do czasu zapędzali się pod pole karne miejscowych, lecz wypracować sobie klarownej okazji do objęcia prowadzenia nie zdołali, bo po kilku oddanych przez gości strzałach z dystansu (m.in. Bartosza Widejki, Przemysława Kocota i Ievgena Radionova) piłka wędrowała zazwyczaj obok słupka lub nad poprzeczką.
Najważniejsze jednak, że przyjezdni grali konsekwentnie, przy tym bardzo uważnie i nie rezygnowali po przyjęciu piłki z akcji zaczepnych. Po zmianie stron rolę odwróciły się – lekką przewagę uzyskali nasi piłkarze, chociaż gwoli ścisłości przez wiele minut nie przekładało się to na bezpośrednie zagrożenie pod bramką Dybowskiego, a próby prostopadłych podań kierowanych najczęściej pod adresem Radionova lub Łukasza Zagdańskiego przecinali defensorzy Siarki. Strzałów było zaś jak na lekarstwo.
Kiedy do końca spotkania pozostawało około dwudziestu minut i wydawało się, że znów to gospodarze dochodzą do głosu, nieoczekiwanie gola zdobył ŁKS! Jeszcze w 70. minucie niebezpiecznie zrobiło się w szesnastce gości (po rzucie rożnym strzelać głową próbował Stępień), lecz już kilkadziesiąt sekund później kapitalną akcję przeprowadzili łodzianie.
A konkretnie przeprowadził ją Bartosz Widejko, który ruszył odważnie z piłką przy nodze do przodu, zagrał na tzw. klepkę z Piotrem Pyrdołem, a potem huknął lewą nogą i futbolówka (choć obrońca uderzał z ostrego kąta!) znalazła drogę do siatki bramki gospodarzy (0:1).
I mniejsza o to, czy zawodnik ŁKS-u zamierzał w tej sytuacji strzelać czy też tylko dośrodkować na pole karne, najważniejsze że „Rycerze Wiosny” po tym niezwykłej urody golu objęli prowadzenie.
Strata bramki odebrała piłkarzom z Podkarpacia pewność siebie i do końca spotkania nie zdołali podopieczni trenera Włodzimierza Gąsiora poważnie zagrozić bramce Michała Kołby, choć ataki miejscowych starał się rozruszać wprowadzony na ostatni kwadrans Mateusz Broź. Mądrze i co najważniejsze skutecznie bronił się ŁKS, dzięki czemu z Tarnobrzega wywieźliśmy trzy cenne punkty. A sięgnąć po komplet punktów na gorącym terenie, bo za taki w drugiej lidze uważany jest stadion Siarki, to nie lada sztuka. A zatem brawo!
15. kolejka II ligi / Siarka Tarnobrzeg – ŁKS Łódź 0:1 (0:0)
Składy:
Remek Piotrowski