Klub

Wokół meczu z Wartą Poznań

25.09.2017

25.09.2017

Wokół meczu z Wartą Poznań

Sobotni mecz ŁKS-u z Wartą Poznań to konfrontacja dwóch bardzo zasłużonych dla polskiego futbolu firm, bo i obie dwukrotnie sięgnęły po mistrzostwo kraju.

Mistrz Polski

Najstarszy nadal istniejący poznański klub powstał w 1912 roku i zapisał w historii polskiego futbolu piękną kartę, to przecież dwukrotny mistrz Polski i pięciokrotny wicemistrz, a wspomniane sukcesy drużyna z Wielkopolski osiągała przede wszystkim w dwudziestoleciu międzywojennym oraz w drugiej połowie lat 40.

Mistrz Polski z 1947 r. (fot. Warta Poznań)

Warta jako jedyny klub zdobyła medale w pierwszych ośmiu mistrzostwach Polski i to właśnie w tym okresie sięgnęła po swój pierwszy tytuł, wygrywając ligę w 1929 roku. Po drugiej wojnie światowej, za wyjątkiem osiągnięć z lat 1946-1947, klub nie zdołał nawiązać do przedwojennych sukcesów w czym z pewnością nie pomogły nowa PRL-owska rzeczywistość. Dopiero na początku lat 90. poznaniacy na krótko zawitali do ekstraklasy, a w późniejszych latach grali także na jej zapleczu.

W ŁKS-ie i Warcie

Barwy obu klubów reprezentowało w przeszłości wielu znanych piłkarzy. Wśród nich są Marcin Adamski (czołowa postać ŁKS-u w latach 2008-2012), Tomasz Iwan (obecny dyrektora reprezentacji Polski ds organizacyjnych do Warty Poznań przeszedł na początku lat 90. właśnie z Łodzi), Robert Kolendowicz (jeden z najlepszych piłkarzy ŁKS-u po powrocie do ekstraklasy w 2006 roku), Jerzy Zajda (to on strzegł bramki łodzian w pucharowych bojach z FC Porto) oraz kilku innych.

Także wśród obecnych zawodników ŁKS-u są byli gracze poznańskiego klubu. Przemysław Kocot występował w Warcie w latach 2013-2014, a Filip Burkhardt między rokiem 2008 a 2009. Z kolei Przemysław Kita, który kilka lat temu reprezentował barwy Łódzkiego Klubu Sportowego, obecnie strzela gole dla Warty.

Zanim powstała liga

ŁKS zmierzył się z poznańską Wartą jeszcze zanim powstała liga. W 1921 roku w pierwszych ukończonych mistrzostwach Polski (bo te rozpoczęte w 1920 roku przerwała wojna z Rosją bolszewicką) doszło do dwóch meczów. Pierwszy mecz rozegrano w Wielkopolsce i wygrali go 2:1 gospodarze, z kolei w rewanżu padł remis 3:3 i był to jedyny zdobyty wówczas przez ełkaesiaków punkt w ośmiu meczach. Dwa gole w tamtym spotkaniu zdobył dla łodzian Cyl, jedną Lange, a zespoły kończyły mecz w dziesiątkę, bo sędzia wyrzucił z boiska Otto i Stalińskiego.

Ligowe boje

Z kolei od 1927 roku, a więc kiedy powstała w Polsce liga, ŁKS rozegrał z Wartą czterdzieści spotkań piłkarskich, w których dziewiętnastokrotnie górą byli poznaniacy, jedenaście razy lepsi okazywali się łodzianie, a dziesięć spotkań zakończyło się remisem. Pierwszy ligowy mecz ełkaesiaków z drużyną z Wielkopolski (a i pierwszy w ogóle w lidze przed własną publicznością łodzian) został rozegrany w 1927 roku i wygrali go po golach Durki i Sowiaka gospodarze 2:1, ale już w Poznaniu dwa punkty po zwycięstwie 5:2 wywalczyli „Warciarze”.

Ostatni ligowy pojedynek to natomiast wygrana Warty w Łodzi 2:0, a miało to miejsce jesienią 2012 roku. Wiosną meczu już nie rozegrano, bo łódzki klub wycofał się wtedy z rozgrywek. Ostatnim zdobywcą bramki dla ŁKS-u w ligowym meczu z Wartą jest obecny reprezentant Polski Krzysztof Mączyński, który wpisał się na listę strzelców na Stadionie Miejskim w Poznaniu w 2010 roku, w przegranym wówczas przez łodzian aż 4:1 meczu.

Kibice Warty w ogniu krytyki…

We wspomnianym wcześniej okresie świetności poznańskiego klubu, czyli latach 20. i 30., kibice Warty byli uznawani w kraju za jedną z… najgorszych publiczności i często skarżono się na nich w prasie. – Nie tylko że publiczność nie zdobyła się ani na jeden wyraz uznania dla Lwowiaków, ale ciągle wznosiła wrogie okrzyki i groźby pod adresem graczy lwowskich – donosiła na początku września 1921 roku „Gazeta Poranna”, a dostało się tamtejszej widowni także po meczu z ŁKS-em, bowiem w dodatku do gazety „Postęp” pan redaktor tak opisywał zachowanie sympatyków Warty: po zawodach niedzielnych z Ł.K.S. pewni, nieopłaceni muzykanci wygwizdali i wyszydzili gościa, którego gra była mimo ostrego tempa prawidłowa. Ponoć poznaniacy niechęć okazywali wówczas przede wszystkim drużynom z byłych zaborów: rosyjskiego i austriackiego. Minęło wiele lat, urazy nie chowamy.

Remek Piotrowski