Rundę jesienną drugiej ligi piłkarze ŁKS-u zakończą w Legionowie, gdzie na zajmującego trzecie miejsce w tabeli beniaminka z Łodzi czeka zespół znanego trenera – Mirosława Jabłońskiego.
Legionovia to kolejny zespół, z którym ełkaesiacy jeszcze nigdy nie rywalizowali w lidze. I ten pierwszy w historii mecz zapowiada się bardzo ciekawie – gospodarzom sen z powiek spędza bowiem kwestia utrzymania się w drugiej lidze, łodzianie natomiast zamierzają pozostać w ścisłej czołówce tabeli drugiej ligi.
Najpierw Czerwoni, potem Legionovia
Klub powstał w 1930 roku i co ciekawe w tym okresie duży wpływ na jego rozwój miał legionowski oddział… Polskiej Partii Socjalistycznej. Dopiero później Czerwoni (bo tak początkowo nazywał się klub) stali się Legionovią, a wśród największych jej sukcesów należy wymienić zwycięstwo w III lidze (ówczesnej czwartej) w sezonie 2012/2013 oraz czwarte miejsce rok później na trzecim szczeblu rozgrywkowym, gdzie klub występuje także dzisiaj.
Dobry znajomy
W zespole naszego niedzielnego rywala nie występują zawodnicy znani z ekstraklasy (co oczywiście nie znaczy, że ełkaesiaków czeka w Legionowie spacerek), najbardziej rozpoznawalną postacią jest natomiast… szkoleniowiec. Mirosław Jabłoński to ceniony w Polsce trener z ogromnym doświadczeniem. W swoim CV ma sukcesy odniesione m.in. z Legią Warszawa (był asystentem Pawła Janasa, kiedy „wojskowi” awansowali do Ligi Mistrzów, a w 1997 roku jako pierwszy trener Legii sięgnął z nią po Puchar Polski) i Amiką Wronki (trzecie miejsce w lidze i start w europejskich pucharach).
Warto również dodać, że przez kilka miesięcy (2007-2008) Jabłoński prowadził w ekstraklasie ŁKS. Jego debiut na ławce trenerskiej ełkaesiaków przypadł na derbowy mecz z Widzewem przy al. Piłsudskiego, który zakończył się bezbramkowym remisem. Pod wodzą Mirosława Jabłońskiego łodzianie wygrali w ekstraklasie tylko raz (1:0 z Polonią na Stadionie Śląskim w Chorzowie) i w marcu 2008 roku zastąpił go Marek Chojnacki.
EDIT: Z ostatniej chwili – trener Jabłoński nie jest już szkoleniowcem drużyny z Legionowa (07.11.2017) – Mirosław Jabłoński odchodzi.
Jest dobrze, może być jeszcze lepiej
Doskonała gra obronna zespołu w rundzie jesiennej staje się wizytówką ŁKS-u. W zeszłym (prawda, że tylko trzecioligowym) sezonie po 16 spotkaniach „Rycerze Wiosny” mieli na koncie 38 punktów (siedem więcej niż teraz) i stracili tylko 5 bramek (w tym sezonie Michał Kołba kapituluje też rzadko, do tej pory – 9 razy). Zdecydowanie lepiej spisywali się nasi piłkarze pod bramką rywala, bo dzisiaj mają na koncie 16 bramek a w zeszłym roku po 16. kolejkach zdobyli ich aż 30 (ale w trzeciej lidze).
Recepta na sukces wydaje się więc prosta – wystarczy odrobinę częściej trafiać do bramki rywala i zachować taką właśnie wysoką skuteczność w defensywie. Oczywiście łatwo się mówi, gdyby jednak się udało bylibyśmy na początku czerwca bardzo szczęśliwi…
Porównanie ostatnich czterech sezonów:
Remek Piotrowski