W 19. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u zremisowali bezbramkowo ze Skrą Częstochowa.
Po dwóch wygranych z rzędu meczach tym razem musieliśmy zadowolić się jednym punktem. Beniaminek nie zamierzał w Łodzi ograniczać się do przeszkadzania ełkaesiakom i już w pierwszych minutach dał temu wyraz kilkukrotnie utrzymując się przy piłce na połowie rywala, chociaż znacznie ciekawiej było w okolicach bramki strzeżonej przez Mateusza Kosa.
Tylko w pierwszym kwadransie do bramkarza Skry trzykrotnie uśmiechnęło się szczęście. Raz temu szczęściu pomógł sam golkiper, zatrzymując futbolówkę czubkami palców po uderzeniu głową Maksymiliana Rozwandowicza, które poprzedziło świetne dośrodkowanie Javiego Moreno. Wcześniej dwójkowa akcja Ricardinho z Maciejem Wolskim pozwoliła temu drugiemu uderzyć na bramkę (strzał w ostatniej chwili zablokował obrońca), a nieco później Antonio Dominguez próbował zaskoczyć Mateusza Kosa uderzeniem sprzed linii środkowej boiska i do szczęścia zabrakło mu niewiele, bo piłka odbiła się od słupka.
W dalszej części pierwszej połowy przyjezdnych (chociaż dziś oficjalnie w roli gospodarza) postraszyli jeszcze Javi Moreno (strzał z kilkunastu metrów obok słupka), Ricardinho (jemu też zabrakło precyzji) oraz Maciej Radaszkiewicz (trafił do siatki, ale był na spalonym), a i odgryźli się dwukrotnie także częstochowianie – na nasze szczęście najpierw Marek Kozioł wygrał pojedynek „oko w oko” z Mikołajem Kwietniewskim, a następnie pozostawiony bez opieki na jedenastym metrze Maciej Mas nie trafił w światło bramki.
Przed przerwą ŁKS miał więcej z tzw. gry, a i stworzył więcej sytuacji podbramkowych. Po zmianie stron beniaminek zdołał przesunąć ciężar gry bliżej środka boiska, co więcej nie pozwalał ełkaesiakom rozwinąć skrzydeł. Trener Jakub Dziółka zachęcił podopiecznych do bardziej agresywnej gry i te drobne korekty taktyczne poskutkowały. Jego vis-à-vis przyznał po spotkaniu, że łodzianie grali w drugiej połowie za wolno i nie potrafili uzyskać przewagi w kluczowych sektorach boiska. Pod bramkami działo się przez to niewiele, a jedni i drudzy ograniczali się w tym mniej ciekawym fragmencie spotkania do zwykle niecelnych strzałów z dystansu.
W 68. minucie piłka zatrzepotała w siatce naszej bramki, lecz radość piłkarzy Skry okazała się przedwczesna, bo Maciej Mas znalazł się na pozycji spalonej, co oczywiście wychwycili sędziowie. Trzy minuty później wprowadzony na boisko po przerwie Samuel Corral huknął nad poprzeczką. W końcówce zawodów żadna z drużyn nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę (najbliżej tego byliśmy w 89. minucie po najskładniejszej akcji łodzian po przerwie, jednak w decydującym momencie udanie interweniował obrońca Skry), więc tym razem musieliśmy podzielić się punktami z rywalem.
W środę podopieczni trenera Kibu Vicuñy zmierzą się z Chrobrym w Głogowie, a za tydzień starciem z Puszczą Niepołomice zakończą ligowe zmagania w tym roku.
19. kolejka Fortuna 1 Ligi (mecz w Łodzi) / Skra Częstochowa– ŁKS Łódź 0:0
Składy: