ŁKS w dobrym stylu pożegnał się z piłkarską elitą. W 34. kolejce PKO BP Ekstraklasy łodzianie pokonali 3:2 Stal Mielec. Gole dla naszej drużyny, dodajmy, że wyjątkowej urody, zdobyli Kay Tejan, Engjell Hoti i Pirulo.
Ostatni mecz sezonu zaczęliśmy z wysokiego C, bo już w 7. minucie łodzianie dopadli do rywala przed jego polem karnym, Antoni Młynarczyk, Levent Gulen i spółka wyłuskali futbolówkę, a ta znalazła się pod nogą Kaya Tejana. Holender nie kalkulował, kropnął z linii szesnastego metra i po tym jego atomowym strzale piłka wpadła w okienko bramki Stali (1:0). Dzięki temu podopieczni trenera Marcina Matysiaka (ostatni mecz w roli szkoleniowca pierwszej drużyny ŁKS-u) złapali wiatr w żagle, co widać było na boisku – Stal miała problemy, żeby zbliżyć się do pola karnego, szybko traciła na naszą rzecz piłkę, a my po jej odzyskaniu nękaliśmy rywala szybki wypadami.
W 20. minucie Antoni Młynarczyk wystartował do zdawałoby się straconej futbolówki, wyprzedził Marco Ehmanna i zapewne stanąłby oko w oko z bramkarzem gości, gdyby rumuński obrońca nie zatrzymał go niezgodnie z przepisami. Arbiter nie wahał się ani sekundy, ukarał defensora czerwoną kartką, podyktował też rzut wolny dla łodzian, z którego użytek zrobił Engjell Hoti. Pomocnik ŁKS-u kapitalnie przymierzył z dwudziestego metra – po jego strzale piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki (pierwszy w tym sezonie nasz gol zdobyty po uderzeniu z tego stałego fragmentu gry), więc już w pierwszych dwóch kwadransach ponad dziesięć tysięcy widzów obejrzało dwie piękne bramki.
Doczekaliśmy się też trzeciej, równie efektownej, zdobytej przez „Rycerzy Wiosny” w ostatnich sekundach pierwszej połowy, gdy Pirulo znalazł sobie trochę miejsca przed szesnastką Stali, przerzucił piłkę na lewą nogę i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku nie dał szans golkiperowi przyjezdnych na skuteczną interwencję (Hiszpan zdążył z golem w ostatniej chwili, ale dzięki temu ma na koncie bramki dla ŁKS-u w każdym z pięciu ostatnich sezonów). Chwilę po trafieniu Pirulo sędzia zaprosił zawodników do szatni, a w przerwie kibicom pokazała się drużyna Akademii ŁKS do lat 14, która niedawno wywalczyła awans do Centralnej Ligi Juniorów.
Młodzi ełkaesiacy wraz z pozostałymi kibicami także po przerwie nie mogli narzekać na nudę, choć teraz nieco więcej do powiedzenia mieli mielczanie. Ok. 55. minuty pierwszy raz tego dnia bramce strzeżonej przez Dawida Arndta zagrozili goście, jednak po strzale głową Łukasza Wolsztyńskiego z kilku metrów uratowała nas poprzeczka. W odpowiedzi ŁKS przeprowadził kilka składnych akcji – po jednej z nich nad bramką huknął Antoni Młynarczyk (dodajmy, że na boisku w tym momencie był też Aleksander Iwańczyk, który w przerwie zastąpił Pirulo, z kolei nieco później po raz pierwszy na boisku Ekstraklasy zameldował się Mateusz Bąkowicz), a w kolejnej – dynamiczną szarżą popisał się Bartosz Szeliga (ełkaesiaka w ostatniej chwili zatrzymał Konrad Jałocha).
Chwilę po tej ostatniej sytuacji popełniliśmy kilka błędów we własnej szesnastce, zdaniem arbitra Piotr Głowacki sfaulował w polu karnym Ilję Szkurina, a Białorusin pewnym strzałem zmniejszył straty (3:1). Po tym zaatakował ŁKS – po rajdzie Kaya Tejana kolejny raz tego dnia Konrada Jałochę próbował zaskoczyć Antoni Młynarczyk, bliski szczęścia był też Mateusz Bąkowicz (obrońca uderzył niecelnie z boku pola karnego), a i pokazał się w jednej akcji Jędrzej Zając, kolejny z naszych młodzieżowców. Z kolei w 87. minucie po jednej z nielicznych akcji Stali w tym fragmencie spotkania gola kontaktowego po szarży Koki Hinokiego zdobył jeszcze Łukasz Wolsztyński. Na szczęście na więcej rywalowi nie pozwoliliśmy.
Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego pożegnali się z Ekstraklasą, kibicami i trenerem Marcinem Matysiakiem w dobrym stylu, pokonując 3:2 Stal Mielec. Ełkaesiacy zajęli 18. miejsce w tabeli z dorobkiem 24 punktów na koncie i w przyszłym sezonie będą występować na zapleczu piłkarskiej elity.
34. kolejka PKO BP Ekstraklasy | ŁKS Łódź – Stal Mielec 3:2 (3:0)
Składy: