Klub

Michał Brudnicki: „Chcę podjąć rywalizację z Michałem Kołbą”

11.06.2018

11.06.2018

Michał Brudnicki: „Chcę podjąć rywalizację z Michałem Kołbą”

W ubiegłym tygodniu podpisał kontrakt z ŁKS-em. Poznajcie Michała Brudnickiego – nowego bramkarza ŁKS-u, który swoją przygodę z piłką zaczął w wieku siedmiu lat. Dziś ma skończone dwadzieścia jeden i za sobą mnóstwo udanych występów w Sokole Aleksandrów Łódzki.

„(…) Mimo wszystko zdaję sobie sprawę, że walka o wyjściowy skład nie będzie łatwa, aczkolwiek nie przyszedłem tutaj być zmiennikiem. Moim priorytetem jest granie, a to, że tu jest Michał Kołba na pewno pomoże mi się rozwinąć piłkarsko. Chcę podjąć rywalizację z Michałem.”


Mateusz Żegota: Kilka słów o sobie na początek…

Michał Brudnicki: Jestem bramkarzem, wychowanym w szkółce Polonii Warszawa. Piłkę zacząłem trenować kiedy miałem siedem lat. W barwach „Czarnych Koszul” rozegrałem dziesięć spotkań.

Od prawie dwóch sezonów byłeś podstawowym bramkarzem Sokoła. Czas zrobić następny krok?

 Tak sądzę. Moja przygoda z piłką potoczyła się w ten sposób, że jeszcze nie miałem okazji zagrać na szczeblu centralnym, więc można powiedzieć, że to krok naprzód. W drużynach seniorskich praktycznie zawsze grałem w trzeciej lidze, czyli w tej naszej sławnej grupie pierwszej. Biorąc pod uwagę mój wiek (21 lat – przyp. red.) to wydaje mi się, że rozegrałem dużo spotkań. Teraz przyszedł moment by zagrać w wyższych ligach.

Kończysz wiek młodzieżowca, uważasz że był to twój atut?

– To nie miało żadnego znaczenia. Sądzę też, że grałbym w Sokole nawet bez tego statusu. Z jednej strony jest to promowanie nowych zawodników, ale nie wydaję mi się, że to jest słuszna droga. Przykładem może być Lech Poznań, który wprowadza juniorów na poziom ekstraklasy, mimo, że tam nie ma przepisu mówiącego o konieczności przebywania młodzieżowca na boisku.

Przychodzisz do ŁKS-u, wiesz z kim przyjdzie ci rywalizować o miejsce między słupkami?

– Tak, z kapitanem drużyny, jej liderem i z zawodnikiem, który zagrał ponad 100 spotkań w bramce ŁKS-u (śmiech). Mimo wszystko zdaję sobie sprawę, że walka o wyjściowy skład nie będzie łatwa, aczkolwiek nie przyszedłem tutaj być zmiennikiem. Moim priorytetem jest granie, a to, że tu jest Michał Kołba na pewno pomoże mi się rozwinąć piłkarsko. Chcę podjąć rywalizację z Michałem.

Mieliście już ze sobą kontakt?

– Jeszcze nie. Znam Michała tylko z występów w przeciwnej drużynie. Ale jest to na pewno dobry bramkarz. W ciągu ostatnich dwóch lat ŁKS z nim w bramce zrobił dwa awanse i w obu sezonach miał najmniejszą liczbę straconych bramek. To na pewno też jego zasługa.

Sokół po jesieni prowadził w lidze, czego więc zabrakło wiosną?

– Myślę, że szczęścia. Pojawiły się urazy w trakcie rundy rewanżowej i kontuzje, które w newralgicznych momentach sezonu wykluczyły z gry najważniejszych zawodników.

Dlaczego wybrałeś ŁKS?

– Przede wszystkim to sam ŁKS zainteresował się moją osobą. To miało największy wpływ. Czuję, że zostałem doceniony za sezon gry w Sokole i cieszę się z szansy. Poza tym nie da się ukryć, że ten klub to legenda polskiej piłki. Sto dziesięć lat tradycji piłkarskich – to naprawdę robi duże wrażenie.

Kiedy dowiedziałeś się o zainteresowaniu Twoją osobą?

– Po rozmowie z dyrektorem Krzysztofem Przytułą, jeszcze przed startem rundy wiosennej. To on miał największy wpływ na to, że teraz tu jestem.

Czy miałeś kontakt z jakimś piłkarzem znającym łódzkie realia?               

– W szatni Sokoła jest wielu byłych ełkaesiaków. Rozmawiałem z Dawidem Sarafińskim, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć – człowiekiem ŁKS-u. Nie spotkałem nikogo, kto bardziej identyfikowałby się z tym klubem. Opowiadał mi sporo o klubie i o tym jak przebiegła jego kariera. Miałem też kontakt z byłym kapitanem – Olkiem Ślęzakiem.

Jakie masz plany na najbliższy okres?

– Sam nie wiem, trzeba pamiętać, że Sokół jeszcze nie skończył ligi. Decyzję podejmie sztab szkoleniowy, zarówno Sokoła jak i ŁKS-u.


Rozmowę przeprowadził Mateusz Żegota