Zapomniany entuzjasta sportów drużynowych pod koniec lat 20. objął w ŁKS-ie kierownictwo nad podsekcją gier sportowych, która do wybuchu drugiej wojny światowej i nie bez udziału piłkarzy, wzbogaciła ełkaesiacki dorobek medalowy aż o sześć złotych krążków.
Pod koniec lat 20. kierujący sekcją lekkoatletyczną Alfons Joss zaprosił do współpracy w Łódzkim Klubie Sportowym Klaudiusza Lityńskiego. Dziś to postać nieznana, a przecież to także dzięki zaangażowaniu zdolnego w przeszłości lekkoatlety ełkaesiacy zdobyli w dwudziestoleciu międzywojennym kilka krążków z najszlachetniejszego kruszcu.
Co robią piłkarze po treningu?
Klaudiusz Lityński, kierownik podsekcji gier zespołowych, w skład której wchodziła oprócz basketu i siatkówki także hazena, okazał się nie tylko zręcznym organizatorem, ale i niezgorszym szkoleniowcem. Były lekkoatleta ŁKS-u wraz z m.in. Czesławem Rembowskim i Pawłem Woskowiczem bardzo szybko stworzył kilka silnych w regionie drużyn ŁKS-u, z których część odegrała znaczącą rolę w mistrzostwach Polski. Dodajmy, bo to ciekawe z naszego punktu widzenia, że we wszystkich męskich zespołach pierwsze skrzypce, zwłaszcza w kilku pierwszych latach, grali piłkarze.
Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem przed wojną koszykówkę, siatkówkę czy hazenę przedstawiciele najpopularniejszych dyscyplin – przede wszystkim piłkarze i lekkoatleci – uprawiali niejako przy okazji, traktując taką grę jako pożyteczną formę tzw. treningu uzupełniającego. Z tego powodu często zdarzało się na przykład, że gwiazdy aren piłkarskich święciły triumfy w innych mniej popularnych dyscyplinach, uprawianych zwykle i dla przyjemności, i w celach ogólnorozwojowych, a czasami i ze względu na pogodę.
Tak było chociażby w pierwszych zespołach siatkarzy składających się z zawodników uprawiających koszykówkę i piłkę nożną, więc kiedy w 1931 i 1932 roku nieoczekiwanie ełkaesiacy okazali się najlepsi w Polsce, złotymi medalistami mistrzostw Polski w siatkówce zostali znani z zielonej murawy – Alojzy Welnitz, Włodzimierz Pęski czy Wacław Pegza.
Amatorzy na złoto
Koleżanki siatkarzy, czyli nasze „pra-wiewióry”, takimi sukcesami na arenie krajowej nie mogły się pochwalić, ale należały do czołówki okręgu łódzkiego. Największą gwiazdą tej drużyny była Maria Kwaśniewska, późniejsza brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich (to ta, która postawiła się Hitlerowi) i wzorcowy wręcz przykład przedwojennego wszechstronnie uzdolnionego sportowca.
Maria Kwaśniewska była oczywiście sportowcem-amatorem, bo należy dodać, że przed wojną gardzono tzw. wyczynowym sportem, nieprzystającym do ideałów coubertinowskiej rywalizacji. Z tego też względu przedwojenni sportowcy, zdeklarowani przecież amatorzy, godzili pasje sportowe z ciężką niekiedy pracą w zakładzie, fabryce, warsztacie, biurze lub urzędzie, a wszelkie przejawy tzw. „profesjonalizmu” czyli opłacania zawodników, tępiono z uporem godnym lepszej sprawy, bo zdaniem przedwojennych autorytetów forsa deprawowała sport, czyniąc z niego cyrk, tanią rozrywkę dla ogłupiałego plebsu lub jak napisał pewien profesor – godną ubolewania „warjętkę”.
Hazenistkom ŁKS-u, tak zresztą jak piłkarzom, hokeistom, siatkarzom czy bokserom klub oficjalnie płacić więc przed wojną nie mógł, co nie przeszkodziło podopiecznym trenera Klaudiusza Lityńskiego odnieść kilka sukcesów. Nasza drużyna hazeny (zapomniana dziś gra zespołowa przypominająca piłkę ręczną) m.in. ze wspomnianą już tutaj Marią Kwaśniewską w składzie, na przełomie lat 20. i 30, trzykrotnie nie miały sobie równych w mistrzostwach Polski. I choć dziś trudno w to uwierzyć, przed drugą wojną światową ŁKS kojarzył się miłośnikom sportu w naszym kraju przede wszystkim z drużyną piłkarską i właśnie świetnym zespołem hazeny, który jak na ironię losu niedługo po tych wielkich sukcesach został rozwiązany, a w klubie z al. Unii od tego momentu postawiono na szczypiornistów.
Pod siatką i koszem
Hazena była damską grą, bo panowie grali właśnie w piłkę ręczną. Za powstaniem i tej drużyny stał oczywiście Klaudiusz Lityński, choć kiedy tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej drużyna szczypiornistów ŁKS-u sięgnęła nieoczekiwanie po mistrzostwo Polski, rzutki organizator pełnił funkcję kierownika (lub jego zastępcy), bo w tej drużynie rządził Jan Noskiewicz. Dodajmy, że kilka lat przed złotem wywalczonym latem 1939 roku, drużynę piłki ręcznej tworzyli bokserzy i piłkarze na czele z legendarnym pięściarzem Józefem Pisarskim, bramkarzem futbolowej drużyny Henrykiem Frymarkiewiczem oraz Alojzym Welnitzem, Edwardem Ałaszewskim (słynnym autorem karykatur „Rycerzy Wiosny”), Władysławem Pegzą, a później także Władysławem Załęskim, który występował również w drużynie siatkarzy i koszykarzy.
Z kolei pod koszem w barwach ŁKS-u walczyli Józef Moskal (zanotował hat-tricka w debiutanckim występie w piłkarskiej drużynie łódzkiego klubu), Wacław i Władysław Pegzowie i Alojzy Welnitz. Nasi koszykarze przed wojną liczyli się wyłącznie na łódzkim podwórku (w 1929 roku po zwycięstwie 19:12 nad IKP zostali mistrzami Łodzi), co nie powinno dziwić, wszakże łódzki basket, jako dyscyplina o proweniencji uniwersyteckiej nie miała wtedy szansy na rozwój. W mieście włókniarzy przed wojną nie było nawet jednej wyższej uczelni, a za co tym idzie, nie było i boisk, więc koszykarze swoje mecze rozgrywali nierzadko na kortach tenisowych lub trawie.