Z żadną inną drużyną ŁKS nie rozegrał więcej meczów w lidze. I z niewieloma rywalizuje o ligowe punkty równie długo. Mecz ŁKS-u z Ruchem Chorzów to coś więcej niż mecz. W piątek zmierzymy się z „Niebieskimi” po dziesięciu latach przerwy.
Dlaczego mecze ŁKS-u z Ruchem Chorzów są tak ważne? Wystarczy rzucić okiem.
Najpierw dla ŁKS-u
Dwa pierwsze ligowe starcia tych drużyn rozegrano już w premierowej edycji ligi polskiej w 1927 roku. Górą był ŁKS, który wygrał oba spotkania (3:1 i 6:2). Potem, już w latach 30., tak dobrze nie było. Ruch Hajduki Wielkie grał efektownie i efektywnie, często dystansował konkurencję i aż pięciokrotnie sięgnął po mistrzostwo Polski. Ernest Wilimowski, Teodor Peterek, Gerard Wodarz i ich koledzy osiągali sukcesy nie tylko na arenie krajowej, ale i wygrywali prestiżowe mecze towarzyskie, m.in. z Bayernem Monachium. Ruch w tym okresie często ogrywał także łodzian, chociaż i my potrafiliśmy sprawić niespodziankę.
„Rycerze Wiosny” są starsi
– „Rycerze wiosny, psiakrew. Jesienią ledwie będą powłóczyć nogami” – wycedził zgryźliwie staruszek w kierunku kolegi, gdy obaj dżentelmeni opuszczali stadion ŁKS-u w majowe popołudnie 1932 roku. Słowa te usłyszał przechodzący obok w tłumie dwunastoletni chłopiec. I przypomni je sobie 25 lat później. Oczywiście tym chłopcem był Jerzy Zmarzlik, znany po wojnie dziennikarz „Przeglądu Sportowego”, który w 1957 roku ochrzci ełkaesiaków właśnie „Rycerzami Wiosny”, mając w pamięci tamto wysokie zwycięstwo ŁKS-u z Ruchem Hajduki Wielkie (6:0) i tamte słowa starego kibica.
Nie uwierzyli
W czasach, gdy wyników meczów nikt nie sprawdzał jeszcze w internecie, nie było transmisji telewizyjnych, a nawet radiowych, kibice oczekiwali na wieści z wyjazdowych spotkań swoich drużyn na przykład na miejscowym dworcu lub pod siedzibą lokalnej gazety, gdzie dziennikarze po zakończeniu spotkania wywieszali w oknie tablicę z wynikiem. Przy takich oknach w latach 30. gromadziły się setki ludzi. Tak też było pewnego dnia w Hajdukach Wielkich, gdzie kibice ze Śląska oczekiwali na wiadomości z Łodzi. W oknie pojawił się wynik, wedle którego mecz wygrał ŁKS. Fani Niebieskich, przekonani o wyższości swej jedenastki, sądząc, iż to jakowyś figiel spłatany przez panów dziennikarzy lub zwykła pomyłka, bardzo długo domagali się od żurnalistów korekty wywieszonego w oknie rezultatu. Tamtego wieczoru, kiedy prawda wyszła na jaw, nietęgie mieli miny kibice Ruchu. Wygrał ŁKS.
Beniaminek „sprał” mistrza
ŁKS potrafił sprawić wielką sensację w meczach z faworyzowanym Ruchem nie tylko przed wojną. Do jednej z największych niespodzianek doszło w 1954 roku, gdy łodzianie – ówczesny beniaminek ekstraklasy – rozgromili mistrzowski Ruch aż 5:1. Tego dnia nawet legendarny Gerard Cieślik okazał się bezradny. Show skradli mu Władysław Soporek i spółka, zresztą słynny napastnik ŁKS-u zdobył wtedy gola już w 1. minucie (nie wiemy, czy to najszybciej zdobyty gol przez ełkaesiaków w ekstraklasie, ale z pewnością jest w ścisłej czołówce). – „Mistrz Polski rozgromiony 5:1” – informowały nagłówki sportowych gazet, a ten niezwykły triumf okazał się zapowiedzią pierwszego ligowego sukcesu łódzkiej drużyny w historii, bo właśnie w tym 1954 roku zespół trenera Władysława Króla sięgnął po wicemistrzostwo Polski. Oddajmy przy tym Ruchowi, że także on potrafił sprawić podobną niespodziankę. Na przykład w 1958 roku, gdy nieoczekiwanie ograł w Łodzi zmierzających po ligowe złoto ełkaesiaków.
27 lat i starczy
Na domowe zwycięstwo nad Ruchem czekamy już bardzo długo, bo aż 27 lat. 22 marca 1995 roku w al. Unii 2 ŁKS pokonał „Niebieskich” 3:1 po dwóch golach Tomasza Cebuli i jednym trafieniu Tomasza Wieszczyckiego. W kolejnych latach cieszyliśmy się jeszcze z wyjazdowych zwycięstw w 1997 (2:0 w mistrzowskim sezonie) i 1998 roku (2:1), lecz w Łodzi od wspomnianego spotkania jeszcze się nie udało. Ostatnia wizyta Ruchu w al. Unii 2, do której doszło jesienią 2011 roku jeszcze na starym stadionie, zakończyła się sromotną porażką ŁKS-u (0:4). W rewanżu, w Chorzowie, padł remis 2:2.
Bilans meczów
Piątkowe spotkanie będzie już 129. starciem ŁKS-u z Ruchem w lidze. Bilans przemawia za chorzowianami, którzy wygrali 55 spotkań, 31 meczów zakończyło się podziałem punktów, a ełkaesiacy cieszyli się z wygranej 42 razy (statystyki za hppn.pl). Łodzianie zdobyli dotąd 189 goli w meczach z Ruchem (w tym także walkower), więc czekamy na trafienie nr 190. Liczymy na przełamanie złej passy, bo w ostatnich 14 spotkaniach (mowa o tych rozstrzygniętych na boisku) nie udało nam się wygrać z Ruchem.
Patron stadionu najskuteczniejszy w ligowych starciach z Ruchem