ŁKS nie zachwycił przed przerwą, ale po zmianie stron łodzianie zagrali szybciej, byli dokładniejsi i potrafili stworzyć kilka okazji do zdobycia bramki. Jedną z nich na zwycięskiego gola zamienił Ievgen Radionov.
Andrzej Konwiński: Druga liga zaskakuje mnie co sezon
Trener MKS-u Kluczbork nie miał powodów do zadowolenia. Spadkowicz z zaplecza ekstraklasy przegrał drugi mecz w sezonie i nawet jego opiekun przyznał po meczu, że w drugich czterdziestu pięciu minutach to ŁKS uzyskał przewagę.
Zagraliśmy drugą połowę, tak jak ŁKS pierwszą – stwierdził. – Nasze błędy w defensywie spowodowały, że ŁKS uwierzył, że może ten mecz wygrać. Zawiodłem się dzisiaj zwłaszcza na naszej grze w środku pola.
Zapytany o ocenę gry ełkaesiaków trener Konwiński nie odpowiedział wprost. – Druga liga zaskakuje mnie co sezon. Drużyny, które na papierze są faworytami często zawodzą. Nasz zespół jest postrzegany jako spadkowicz z zaplecza ekstraklasy, ale trzeba pamiętać, że to inny zespół.
W znacznie lepszym humorze pojawił się na konferencji trener ŁKS-u, Jacek Janowski. Oczywiście szkoleniowiec łódzkiej drużyny nie ukrywał tego, że gra jego zespołu w pierwszej połowie pozostawiała wiele do życzenia.
W pierwszej połowie widać było dużą nerwowość w naszych poczynaniach. Mieliśmy inny plan. Zbyt dużo traciliśmy piłek na połowie przeciwnika. Nie stworzyliśmy sobie klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Do tego prostymi głupimi błędami w defensywie nakręciliśmy rywala, który przyjechał tu po jeden punkt.
Na szczęście po zmianie stron ŁKS pokazał swoje lepsze oblicze. – Po przerwie zagraliśmy lepiej, szybciej operowaliśmy piłką, a na końcu zdecydował gol Żeni – podsumował krótko drugą część piątkowego widowiska Jacek Janowski, a na koniec dodał z uśmiechem, że dla niego ŁKS może wygrywać 1:0 wszystkie mecze i z pewnością nie będzie z tego powodu narzekał.
Dziennikarze dostrzegli, że tuż przed zdobyciem gola łódzcy trenerzy szykowali zmianę, a na boisku zameldować się miał Krystian Pieczara.
Miał wejść na boisko, ale strzeliliśmy bramkę, a poza tym musieliśmy zareagować inaczej, bo Tomasz Margol dał dziś z siebie wszystko i poprosił o zmianę – wyjaśnił trener ŁKS. – Przy stanie 0:0 szukaliśmy bardziej ofensywnych rozwiązań. Janowski przyznał też, że Krystian Pieczara miał zastąpić na boisku Patryka Bryłę, aby pomóc Ievgenowi Radionovowi, który bardzo ciężko pracował przez cały mecz i stracił wiele sił w walce z obrońcami.
W piątek znów doszło do zmiany: Filip Burkhardt – Mateusz Gamrot. Identyczna miała miejsce w pierwszym meczu z ROW-em Rybnik, a odwrotną oglądaliśmy w starciu z Gwardią Koszalin. Trener Jacek Janowski ustosunkował się i do tej kwestii: Ten zespół cały czas się buduje. Zawodnicy muszą wiedzieć, że mogą liczyć na szansę. Dzisiaj od początku na boisko wyszedł Filip Burkhardt, ale w przerwie zdecydowaliśmy, że musimy coś zmienić i dlatego zastąpił go Mateusz Gamrot. Cieszymy się z dobrych zmian, które dziś przeprowadziliśmy i z rywalizacji w drużynie.
Jako ostatni głos zabrał środkowy obrońca ŁKS-u, Kamil Juraszek. I on nie ukrywał, że łodzianom nie wyszła pierwsza połowa. – Chcieliśmy zagrać swoje, ale MKS Kluczbork nas zaskoczył, podszedł wyżej, do tego doszły nasze błędy. Myślę, że dlatego w pierwszej połowie nie wyglądało to za dobrze. Po przerwie zagraliśmy lepiej, a mecz ustawił gol „Żeni”. Najważniejsze są trzy punkty.
ŁKS nie stracił jeszcze w drugiej lidze gola i to jest z pewnością spore osiągnięcie tak defensorów beniaminka, jak i całej drużyny. Kamil Juraszek też oczywiście bardzo się z tego powodu cieszy. Wiem, że nie ma takiego zespołu, która gra idealnie, ale bardzo się staramy, aby wyglądało to coraz lepiej.
Zebrał: Remek Piotrowski