Dlaczego warto przyjść na środowy mecz ze Stalą Mielec? – Z wielu powodów. O tych bardziej „aktualnych” będzie jeszcze okazja wspomnieć, na razie skupmy się na historii. A jest o czym opowiadać, przecież z „Biało-Niebieskimi” zmierzymy się w lidze już po raz 49.!
Inauguracja z ŁKS-em
Dla Stali Mielec mecze z ŁKS-em też są wyjątkowe, przecież ten zasłużony klub z Podkarpacia, dwukrotny mistrz Polski, swoją przygodę z ekstraklasą rozpoczął 19 marca 1961 roku od spotkania z…. Łódzkim Klubem Sportowym. Dla Mielca było to wielkie wydarzenie, nic więc dziwnego, że na trybunach zjawiło się kilkanaście tysięcy kibiców, którzy, co przyznali po meczu Henryk Sass i Piotr Suski z ŁKS-u, bardzo żywiołowo reagowali na boiskowe wydarzenia.
– „ [Publiczność mielecka] Niewątpliwie wyrobiona sportowo, a duszą i ciałem oddana swojej drużynie. Dopingowano Stal bardzo żywo. Gdy padła bramka, entuzjazm był niebywały. Zainteresowanie meczem przeszło wszelkie pojęcie” – mówili o tamtym meczu ełkaesiacy. Zakończył się on remisem 1:1, bo na szybko strzeloną przez Henryka Szymborskiego bramkę, gospodarze odpowiedzieli wyrównującym trafieniem Helmuta Tobolika.
Co ciekawe, napastnik ŁKS-u niejako obiecał kibicom tego gola, bo rankiem, kiedy drużyna wsiadła do autokaru i ruszyła do Mielca, Szymborski pożegnał się z łodzianami bez słowa, natomiast z wyciągniętym ku górze palcem wskazującym, oznaczającym zdaniem dziennikarzy to, że znany piłkarz wpisze się na listę strzelców. Ze swej obietnicy mistrz Polski z 1958 roku zdołał się wywiązać, choć tym razem nie zapewniło to zwycięstwa.
W rewanżu, a więc pierwszym w historii ligowym starciu ŁKS-u ze Stalą w Łodzi, do którego doszło w obecności piętnastu tysięcy kibiców 5 sierpnia 1961 roku, górą byli „Rycerze Wiosny”, a skromne jednobramkowe zwycięstwo zapewnił gospodarzom gol Henryka Sassa. Sam mecz ponoć rozczarował, dwa dni po jego rozegraniu jeden z łódzkim dziennikarzy stwierdził nawet na łamach „Dziennika Łódzkiego”: „Jeśli można, zaleciłbym piłkarzom ŁKS nieco mniej samego treningu, za to zwrócenie większej uwagi na ich stan psychiczny”.
„Nerwy puściły Tomaszewskiemu”
Od 1971 roku, kiedy ełkaesiacy wrócili do elity mecze ze Stalą będą rozgrywane niemal nieprzerwanie przez następnych dwadzieścia pięć lat (wyjąwszy z tego trzy sezony w latach 80., kiedy mielczanie na krótko żegnali się z ekstraklasą). Oczywiście wiele z tych spotkań zapisało się w historii tak jednego, jak i drugiego klubu, o choć kilku z nich warto więc słowem wspomnieć.
28 listopada 1973 roku Stal pokonała ŁKS aż 7:0, a Jan Tomaszewski wściekły przebiegiem spotkania w pewnym momencie zszedł z boiska.
Warto również dodać, że po wspomnianej klęsce w Mielcu w niezwykły sposób zachowali się kibice ŁKS-u, którzy Tomaszewskiemu podarowali dla otuchy bukiet kwiatów, wsparcie okazali także jego kolegom, co chyba pomogło, bo dwa kolejne mecze ligowe (z Gwardią Warszawa i Szombierkami Bytom) łodzianie wygrali i to nawet bez straty gola.
Ale i ŁKS potrafił w starciu z przeżywającą swój „złoty okres” Stalą sprawić swoim kibicom nieco radości. Tak było chociażby w Łodzi 28 marca 1976 roku, kiedy na gola króla strzelców mundialu Grzegorza Laty odpowiedzieli Andrzejowie – Drozdowski i tuż przed ostatnim gwizdkiem Milczarski. Tym samym łodzianie ograli przyszłego, jak się miało okazać potem, mistrza Polski i szkoda jedynie, że tak efektywnie nie grali w tamtym czasie nieco częściej.
Z kolei w 1988 roku, w ligowym rozegranym w Mielcu meczu, ełkaesiacy wywieźli do domu po remisie 3:3 jeden punkt, a wszystkie gole dla gości w tamtym spotkaniu zdobył debiutujący w ekstraklasie Robert Kozielski, dziś znany i ceniony w środowisku naukowym profesor Uniwersytetu Łódzkiego.
Najwyższe ze Stalą
Najwyższe zwycięstwo ze Stalą odnieśli „Rycerze Wiosny” natomiast 2 października 1993 roku, a więc dwadzieścia pięć lat temu, kiedy z miasta włókniarzy Stal wyjechała z bagażem aż pięciu goli (trzy z nich wpuścił… Bogusław Wyparło), a te gole dla trenowanych przez Ryszarda Polaka gospodarzy zdobywali wówczas Tomasz Wieszczycki (dwie), Rafał Pawlak, Zdzisław Leszczyński i Mariusz Gałaj. Walczącym wówczas o mistrzostwo Polski łodzianom, drugiego tytułu nie udało się co prawda koniec końców zdobyć, zakwalifikować się do europejskich pucharów już jednak sukces w meczu ze Stalą pomógł i to bardzo.
Ostatnie zwycięstwo ze Stalą w lidze odnieśli piłkarze ŁKS-u 9 września 1995 roku, kiedy to wygrali w Mielcu 1:0 po golu Macieja Terleckiego. Siedem miesięcy później, 20 kwietnia 1996 roku, drużyny rozegrały ostatni jak do tej pory ligowy mecz. Starcie przy al. Unii Lubelskiej 2 zakończyło się remisem 1:1, bo na bramkę Marka Saganowskiego odpowiedział chwilę później Rafał Domarski, syn słynnego napastnika Stali i zdobywcy gola z Wembley. Na kolejny mecz ŁKS-u ze Stalą o punkty, przyszło kibicom czekać aż dwadzieścia dwa lata. I grzechem byłoby tego spotkania nie obejrzeć na żywo.
Bilans
ŁKS ze Stalą rozegrał aż 48 ligowych spotkań (w tym tylko dwa na zapleczu ekstraklasy), wygrał piętnaście z nich, a dwunastokrotnie lepsi okazywali się rywale. W bramkach na razie lepsi mielczanie, którzy golkiperów ŁKS-u pokonywali w sumie już 54 razy, łodzianie natomiast do siatki ekipy z Mielca trafili dotychczas 47 razy.
W środę czas na starcie numer 49.
Autor: Remek Piotrowski
Źródła: