W sobotę piłkarze ŁKS-u zmierzą się ze Stomilem Olsztyn po raz siedemnasty w lidze. Ostatnie zwycięstwo z tym rywalem w Łodzi ełkaesiacy odnieśli szesnaście lat temu.
Piątego października 1994 roku, zaledwie kilka dni po rewanżowym meczu z FC Porto, ełkaesiacy zmierzyli się ze Stomilem po raz pierwszy w historii i spotkanie w Olsztynie, które oglądało na żywo dziewięć tysięcy kibiców, zakończyło się remisem, bo na gola Marka Chojnackiego odpowiedział w końcówce spotkania Sylwester Czereszewski. W rewanżu padł bezbramkowy remis, a drużyny spotkały się potem na inaugurację sezonu 1995/1996. Więcej powodów do radości mieli tamtego dnia olsztynianie, którzy za sprawą Adama Zejera pokonali łodzian 1:0.
Po raz pierwszy „Rycerze Wiosny” ograli ekipę z województwa warmińsko-mazurskiego 10 kwietnia 1996 roku i było to zwycięstwo bardzo okazałe (4:0), okraszone bramkami Marka Saganowskiego, Daniela Dubickiego, Grzegorza Wędzyńskiego i przede wszystkim cudownym trafieniem z około trzydziestu metrów autorstwa Witolda Bendkowskiego. Cztery gole Stomilowi strzelił ŁKS także w następnym spotkaniu (łodzianie wygrali 4:2), a tym razem w rolach głównych wystąpili: ponownie Daniel Dubicki (strzelec dwóch goli) i Tomaszowie: Kłos oraz Lenart.
Zespoły zmierzyły się w lidze także w mistrzowskim dla ełkaesiaków sezonie 1997/1998 i wówczas dwukrotnie znów lepsi okazali się nasi piłkarze, oba też spotkania zakończyły się identycznym rezultatem, czyli zwycięstwem ŁKS-u 3:1. Najpierw rozprawili się przyszli mistrzowie Polski ze Stomilem w Olsztynie (gole Saganowskiego, Rodrigo Carbone i Kłosa), natomiast rewanż przy al. Unii 2 był popisem Mirosława Trzeciaka (jeden gol) i przede wszystkim Rafała Niżnika, strzelca dwóch goli (jeden z nich zdobyty pięknym uderzeniem z około dwudziestu pięciu metrów). Co ciekawe Niżnik miał nie zagrać w tym meczu, a na murawie pojawił się tylko dlatego, że podczas przedmeczowej rozgrzewki urazu nabawił się Tomasz Lenart.
Jesienią Stomil zrewanżował się w Olsztynie (wygrana 1:0, wówczas dopiero druga w historii meczów z ŁKS-em), ale wiosną 1999 roku znów górą byli aktualni mistrzowie Polski, zwycięstwo różnicą dwóch goli zapewniły zaś wówczas łodzianom: samobójcze trafienie Pawła Holca i gol w końcówce Roberta Górskiego, który co ciekawe chwilę wcześniej nie wykorzystał rzutu karnego.
Niefortunny autor bramki samobójczej z tamtego spotkania zrehabilitował się kilkanaście miesięcy później, 15 kwietnia 2000 roku, zdobywając zwycięską bramkę w wygranym 1:0 meczu w Olsztynie. Była to też ostatnia konfrontacja drużyn w ekstraklasie (wcześniej, w jesiennym meczu padł remis 1:1, a gola dla gospodarzy znów zdobył Górski).
To jednak właśnie na zapleczu ekstraklasy ełkaesiacy odnieśli najwyższe zwycięstwo ze Stomilem. Miało to miejsce 23 listopada 2002 roku, kiedy pokonali rywala aż 6:1 (czy ktoś pamięta jeszcze strzelców bramek z tego spotkania – Ernesta Konona, Marcina Stanisławskiego, Jakuba Cieciurę i zdobywcę aż trzech goli – Łukasza Mierzejewskiego?). Co ciekawe w tamtym spotkaniu w zespole z Olsztyna wystąpili znani potem z gry w ŁKS-ie – Piotr Klepczarek, Adrian Woźniczka i Adam Cieśliński. W rewanżu trzy punkty znów zainkasowali ełkaesiacy, a wygraną 2:0 zapewniły gościom trafienia Radosława Kardasa i piłkarza z Togo – Kossi Sessou.
Dziesięć lat później ŁKS i Stomil znów spotkały się na zapleczu ekstraklasy i były to jak dotąd ostatnie mecze. Tym razem lepsi okazali się nasi rywale – w Łodzi 15 sierpnia 2012 roku Stomil wygrał 2:0 po golach Łukasza Suchockiego i Szymona Kaźmierowskiego, natomiast mecz rozegrany w Olsztynie 16 marca 2013 roku przyniósł ostatni w tamtym fatalnym dla naszego klubu sezonie punkt dla ŁKS-u, spotkanie zakończyło się bowiem bezbramkowym remisem, a w łódzkiej drużynie wystąpił Michał Kołba.
W sobotę czas na starcie numer 17. Czy też na ósme ligowe zwycięstwo ŁKS-u ze Stomilem?
Autor: Remek Piotrowski