Trener nie odpuszcza, cisza przed burzą i zakład, który kosztował Hiszpana fryzurę, czyli w Side po niedzielnym aktywnym odpoczynku, w poniedziałek ełkaesiacy znów musieli zakasać rękawy.
Wczoraj w Side piłkarze ŁKS-u ładowali baterie, dziś – wrócili do pracy. Punktualnie o godz. 10 pierwsza grupa złożona z bramkarzy i obrońców pojawiła się w hotelowej siłowni, gdzie tym razem w menu znalazło się wzmacnianie dolnych partii mięśniowych.
W ciszy i skupieniu
– Tobie zwykły roller wystarczy, żeby z treningu zrobić ciężary – rzucił ukradkiem Jakub Tosik w kierunku trenera przygotowania motorycznego w trakcie forsujących ćwiczeń wzmacniających, ale ten drugi tylko się uśmiechnął, po czym znów zaczął mobilizować piłkarzy do wzmożonego wysiłku i nie inaczej było, kiedy w siłowni pojawiła się druga grupa zawodników.
Przed obiadem w łódzkim obozie – cisza jak makiem zasiał. Piłkarze skoncentrowali się na regeneracji, ba, nawet ci najbardziej skorzy do żartów w skupieniu przygotowywali się do drugich zajęć, więc przy zwykle rozgadanej hotelowej kawiarni, jednym z ulubionych miejsc spotkań ełkaesiaków pomiędzy treningami, tym razem można było usłyszeć przelatującą muchę. Cisza przed burzą? Cóż, już w środę następny sparing.
Zakład
Po południu piłkarze zameldowali się na boisku. Na treningu szkoleniowcy mieli do dyspozycji dwudziestu sześciu zawodników i w tej licznej grupie nie zabrakło Carlosa Morosa Gracia, któremu… jakby ubyło co nieco na głowie.
– Zawsze wygrywałem. Teraz poległem – skomentował krótko Hiszpan swoją nową, dodajmy bardzo powściągliwą fryzurę. Okazało się, że obrońca przegrał z Pirulo zakład, a panowie na szali położyli swoje fryzury. Pomocnik był lepszy w popularnym „Tetrisie”, więc maszynka do strzyżenia poszła w ruch na głowie jego rodaka.
Taktyka, taktyka, taktyka
W trakcie zajęć ełkaesiacy szlifowali szybkość (to pod okiem trenera Michała Lewandowskiego), a kiedy już trener przygotowania motorycznego skończył swoją „robotę”, piłkarze wpadli w ręce Wojciecha Stawowego. Tu na początek seria podań we wszystkich znanych nam konfiguracjach i najpopularniejszych figurach geometrycznych – od trójkątów począwszy, przez kwadraty i prostokąty, na rombach skończywszy.
W poniedziałek nie zabrakło ponadto gierki „trzech na dwóch” zakończonej strzałami na bramkę, nie zabrakło i ćwiczeń taktycznych na całym boisku, więc nic dziwnego, że ten drugi dzisiejszy trening trwał nieco ponad dwie godziny. Na tym jednak nie koniec, bo po kolacji w planie jest jeszcze odprawa, a i cały czas pełne ręce roboty mają nasi fizjoterapeuci. Ich kultowa „fizjokanciapa” oblegana jest do późnych godzin wieczornych i całe szczęście, bo także dzięki temu na razie unikamy poważnych urazów.