Klub

Dominik Budzyński: Nasza dominacja nie podlegała dyskusji

17.02.2019

17.02.2019

Dominik Budzyński: Nasza dominacja nie podlegała dyskusji

Wygląda na to, że zespoły z ekstraklasy mogą nam tylko pozazdrościć pogody, jaką trafiliśmy na zgrupowaniu w Side. Sobotni sparing pokazał, że praca, którą tutaj wykonujemy, zaczyna już przynosić pierwsze efekty. Mamy nadzieję, że w rozgrywkach ligowych nasza gra będzie wyglądała jeszcze lepiej – mówi Dominik Budzyński, bramkarz Łódzkiego Klubu Sportowego.

Jak oceniasz sparing z dwukrotnymi mistrzami Kazachstanu?

Praktycznie całe spotkanie to duża dominacja naszego zespołu. Mówiąc szczerze, nie miałem zbyt wiele pracy w tym meczu, choć oczywiście trochę interwencji przez 70 minut, podczas których byłem na boisku, się uzbierało. Cieszę się, że udało mi się zachować czyste konto w tym czasie i oby tak dalej to wyglądało.

Jak z perspektywy pola bramkowego wyglądała w sobotę gra kolegów z pola?

Jak już wspomniałem, zdominowaliśmy wyraźnie plac gry i przez większość czasu rozgrywaliśmy piłkę na połowie przeciwnika. Zaowocowało to wieloma sytuacjami podbramkowymi i możemy tylko żałować, że końcowy wynik nie jest dużo bardziej efektowny. Szkoda nie tylko tych niewykorzystanych okazji, ale i głupio straconego gola w samej końcówce. Generalnie jednak jestem zdania, że jako drużyna zagraliśmy naprawdę fajne spotkanie.

Dobra grę podkreśliliście przedniej urody golami…

No tak, Wojtek i Łukasz mocno zaakcentowali swoje pojawienie się na boisku w drugiej połowie. „Łuczi” pięknie uderzył zza pola karnego, a „Sekul” skutecznie wykorzystał super zagranie od Oskara Koprowskiego.

Czujecie już trochę trudy tego zgrupowania?

Nie chcę mówić za wszystkich, bo każdy inaczej to odczuwa, ale niewątpliwie to zmęczenie powoli się nawarstwia. Spodziewaliśmy jednak tego, bo wiedzieliśmy, że będziemy w Side ćwiczyć dwa razy dziennie. Po to tutaj przylecieliśmy, więc nikt nie narzeka. Cieszymy się, że mamy dobre warunki do dyspozycji.

Dobrą postawę w meczu Szachtiorem trzeba chyba tym mocniej docenić, że graliście to spotkanie o dość wczesnej porze. Śniadanie było o szóstej rano czasu polskiego…

Jesteśmy profesjonalistami i musimy być przygotowani na takie sytuacje. Gdybyśmy zagrali słabiej w tym spotkaniu, na pewno nikt nie tłumaczyłby się godziną rozpoczęcia meczu.

Tureckie słońce nie oślepiało? Podczas wcześniejszych przygotowań w Polsce nie było mowy o takim natężeniu promieni słonecznych…

Jesteśmy w Turcji od tygodnia i przez większość dni mieliśmy ładną pogodę, więc zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tutejszej aury. Osobiście dużo bardziej wolę grać i ćwiczyć w słońcu niż mieć takie warunki, jakie w styczniu miały tu zespoły z naszej ekstraklasy – czyli dużo deszczu, grad, burze i rozmaite wichury. Można się tylko cieszyć, że tak optymalnie trafiliśmy z terminem.

Obok ciebie i Michała Kołby z trenerem Jackiem Janowskim ćwiczy jeszcze 17-letni Dawid Arndt, który pojawił się w Belek między słupkami na ostatnie 20 minut. Co możesz powiedzieć o jego aktualnej dyspozycji i robionych przez niego postępach?

Odpowiem tak: z tej mąki może być dobry chleb. Wszystko jednak zależy od samego Dawida, jak dalej potoczy się jego przygoda z piłką. Chłopak ma duży potencjał i jego obecna postawa dobrze rokuje na przyszłość. Musi jednak dawać od siebie jeszcze więcej na każdych zajęciach i zachować niezbędną w sporcie pokorę.

W pokojach rozmawiacie już trochę o 2 marca i wypadającym wtedy meczu ŁKS-u z Garbarnią Kraków?

Powolutku są już poruszane tematy związane z tym spotkaniem. Ta potyczka jest już gdzieś z tyłu głowy i chcemy wziąć rewanż za porażkę z sierpnia, ale na razie skupiamy się na tym, aby jak najlepiej zaprezentować się w najbliższych sparingach – w środę z Białorusinami jeszcze tutaj w Turcji, a potem w sobotę w Łodzi z Sokołem oraz Lechią. Dobra gra w tych spotkaniach dodatkowo nastroi nas do walki o ligowe punkty.