Aż do piątej minuty doliczonego czasu gry ełkaesiacy, niespodziewanie dla wielu, prowadzili w Niecieczy ze spadkowiczem z ekstraklasy po golu Jana Sobocińskiego. Dwa punkty sprzątnął sprzed nosa łodzianom w ostatniej akcji meczu Vladislavs Gutkovskis.
Łodzianie pomimo porażki przed tygodniem, byli chwaleni za swój występ przeciwko GKS-owi, lecz pomimo tego trener Kazimierz Moskal dokonał dwóch istotnych zmian w wyjściowym składzie. Kamila Juraszka zastąpił w defensywie Jan Sobociński, natomiast w drugiej linii swoją otrzymał Daniel Ramirez.
Zespół gospodarzy – zdaniem fachowców faworyt tego meczu – rozczarował w pierwszej połowie. Co prawda w 8. minucie po dobrym dośrodkowaniu Romana Gergela groźnie główkował Mateusz Kupczak, ale czujny w bramce łodzian Michał Kołba nie dał się zaskoczyć. Więcej z gry miał ŁKS. „Rycerze Wiosny” byli dokładniejsi w rozegraniu, a i bardziej konkretni na połowie rywala.
Efektu w postaci gola przed przerwą to nie przyniosło, bo uderzenie z rzutu wolnego Ramireza obronił Dariusz Trela, wolej Ievgena Radionova z 18. minuty okazał się niecelny, a cztery minuty później przeszedł sam siebie bramkarz gospodarzy, najpierw zatrzymując strzał Patryka Bryły, a potem dobitkę Radionova. Po drugiej stronie boiska tak ciekawie na nasze szczęście nie było, wyłączając tego stwierdzenia sytuację z 26. minuty, kiedy strzał z kilku metrów Gergela instynktownie odbił Kołba.
Po zmianie stron nieco więcej ochoty do gry zaczęli przejawiać miejscowi, ale zapału podopiecznym trenera Jacka Zielińskiego w tym fragmencie sobotniego widowiska starczyło zaledwie na kilka minut. Niezrażeni przedmeczowymi prognozami łodzianie poczynali sobie na stadionie w Niecieczy całkiem śmiało i za tę swoją odwagę zostali nagrodzeni w 56. minucie.
Zanim do tego doszło formę golkipera Bruk-Bet Termaliki sprawdził Wojciech Łuczak. Trela nie dał się zaskoczyć i tym razem, świetnie interweniując po strzale z rzutu wolnego naszego pomocnika, ale kilkadziesiąt sekund później był już bezradny. Piłkę zacentrował Łuczak, a w zamieszaniu podbramkowym najwięcej sprytu wykazał Jan Sobociński i to właśnie po strzale z trzech metrów młodego defensora ŁKS objął prowadzenie (0:1).
Nie trudno się domyślić, że strata gola podziałała na gospodarzy jak płachta na byka i przez krótki moment wydawało się, że spadkowiczowi z ekstraklasy uda się zamknąć ełkaesiaków na połowie boiska, jednak optyczna przewaga naszego rywala nie przekładała się wprost na liczbę sytuacji podbramkowych.
W 67. minucie kąśliwie, aczkolwiek niecelnie uderzył Miković, a kilka minut później Kołba zatrzymał strzał Jovanovicia. ŁKS nie zamierzał się oczywiście ograniczać do defensywy i kiedy nadarzała się okazja, również odważnie ruszał do przodu. Na przykład w 73. minucie po podaniu Ramireza w boczną siatkę trafił Łuczak.
Piłkarze obu zespołów nie oszczędzali się w tym momencie, na boisku toczyła się zażarta walka o każdą piłkę, nic więc dziwnego że w tej napiętej atmosferze ligowych zawodów niektórzy zawodnicy tracili głowę. Na kwadrans przed końcem Michał Skóraś podpadł arbitrowi niesportowym zdaniem sędziego zachowaniem, a że była to już druga żółta kartka dla osiemnastolatka, Bruk-Bet Termalica kończyła zawody w osłabieniu.
W końcówce gospodarze kilkukrotnie wstrzeliwali futbolówkę w szesnastkę beniaminka, ta jednak albo padała łupem defensorów ŁKS-u, albo podanie okazywało się niedokładne, albo w końcu (kiedy udawało się miejscowym przejąć piłkę) na posterunku był Michał Kołba. W międzyczasie sędzia wyrzucił na trybuny zdegustowanego postawą arbitra trenera Jacka Zielińskiego i kiedy wydawało się, że nic złego nie przytrafi się ełkaesiakom, w piątej minucie doliczonego czasu gry, po sprytnym rozegraniu piłki z rzutu wolnego, z woleja nie do obrony huknął Vladislavs Gutkovskis (1:1). Szkoda…
Do szczęścia zabrakło ełkaesiakom kilkudziesięciu sekund, zimnej krwi, być może odrobiny umiejętności (przede wszystkim: utrzymania się przy piłce). I chociaż nie sposób nie odczuwać niedosytu (wszakże łodzianie prowadzili jedną bramką, a przez ostatnich dwadzieścia minut spotkania rywal musiał radzić sobie w „dziesiątkę”), ten punkt należałoby przyjąć z szacunkiem. Za tydzień w Łodzi mecz ze Stomilem.
3. kolejka I ligi / Bruk-Bet Termalica Nieciecza – ŁKS Łódź 1:1 (0:0)
Składy: