Klub

Łukasz Piątek: Byliśmy bliżej wygranej niż rywale

25.11.2018

25.11.2018

Łukasz Piątek: Byliśmy bliżej wygranej niż rywale

fot. Lens Strong

Jak po zwycięstwach nikt nie mógł wpadać w samozachwyt, tak po tym remisie nikt nie może wpadać w depresję. Tym razem zdobyliśmy tylko punkt, ale już w środę i w sobotę możemy odnieść kolejne zwycięstwa – podkreśla Łukasz Piątek, pomocnik Łódzkiego Klubu Sportowego.

Mecz przeciwko zespołowi z Niecieczy był dla Ciebie zwykłym spotkaniem ligowym czy jednak podchodziłeś do niego nieco inaczej z racji gry w Termalice w poprzednim sezonie?

Na pewno podchodziłem do tego meczu trochę inaczej. Nie ukrywam, że bardzo chciałem strzelić gola, aby przypomnieć się byłemu klubowi i pomóc obecnemu w odniesieniu ważnego zwycięstwa. Niestety, nie udało się. Szkoda, bo z przebiegu całego spotkania ŁKS zasłużył według mnie na wygraną.

Cały czas czekasz na premierową bramkę w barwach ŁKS-u i dziś znowu kilka razy byłeś bliski tego, aby trafić do siatki…

To prawda, znów niewiele zabrakło mi dzisiaj do szczęścia. Najbardziej żałuję sytuacji w samej końcówce, kiedy zblokował mnie jeden z rywali. Bo naprawdę dobrze trafiłem wtedy w piłkę i gdyby nie on, to pewnie mielibyśmy gola na wagę trzech punktów.

Mówiąc po piłkarsku, Termalica wyraźnie w tym sezonie nie leży ŁKS-owi. W obu meczach było bowiem prowadzenie po 1:0 i w obu skończyło się remisem 1:1 oraz sporym niedosytem.

No coś w tym jest. Ale stare futbolowe porzekadło głosi, że jeśli nie możesz wygrać, to przynajmniej zremisuj. Dlatego musimy szanować też i ten jeden punkt, bo w ogólnym rozrachunku może być on bardzo ważny.

Czy bardzo zmieniła się Termalica od czasu, kiedy byłeś zawodnikiem tej drużyny?

Myślę, że tak, bo w kadrze pojawiło się wiele nowych twarzy. Aczkolwiek te osoby, które znałem, prezentowały się w taki sposób, w jaki je zapamiętałem. I dzięki temu udało mi się przechwycić piłkę kilka razy więcej niż zwykle, bo dobrze odgadłem ich intencje.

A pomagałeś trenerom w rozpracowaniu sobotniego rywala na przedmeczowych odprawach?

Nie było takiej potrzeby, bo nasz sztab szkoleniowy bardzo dokładnie przeanalizował zespół Termaliki. Przeciwnik niczym nas nie zaskoczył, ale jak widać posiadana wiedza tym razem wystarczyła nam tylko do zdobycia jednego punktu.

Czy ostatnia dwutygodniowa przerwa tym razem nie wybiła Was trochę z rytmu? Bo widać było, że chcieliście, że walczyliście i staraliście się, ale częściej niż w poprzednich meczach brakowało Wam skuteczności w grze.

Daleki jestem od wysuwania tego typu wniosków. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala i w sobotę Termalica po prostu nie pozwoliła nam na więcej. Zarówno przy wyniku 1:0, jak i 1:1, chcieliśmy strzelić kolejne gole i jak najbardziej mogliśmy to zrobić, lecz szwankowało wykończenie. Tak na gorąco ciężko jest mi powiedzieć, czy wynikało to bardziej z braku koncentracji, braku szczęścia czy może nie najlepszych warunków do grania.

Nie ma obawy, że ten remis i strata dwóch punktów zabierze Wam nieco pewności siebie przed trudnymi potyczkami w Katowicach i Olsztynie?

Jestem spokojny o to, że tak się nie stanie. Jak po zwycięskich meczach nie zmieniało się nasze nastawienie, tak nie zmieni się i po zremisowanym spotkaniu. W meczach z GKS-em oraz Stomilem do zdobycia jest łącznie sześć punktów i taką właśnie pulę będziemy chcieli przywieźć do Łodzi, żeby skończyć ten rok w dobrym nastroju.