Co nie udało się w środę w Częstochowie, powiodło się w niedzielę w Chojnicach. Łódzki Klub Sportowy wygrał z niepokonanymi dotąd u siebie gospodarzami i awansował na drugie miejsce w tabeli. Tym samym „Rycerze Wiosny” udowodnili, że śmiało można ich też nazywać „Rycerzami Października”, gdyż w kończącym się właśnie miesiącu na 12 możliwych punktów zdobyli ich aż 10!
Do zdobycia pełnej puli w październiku zabrakło dosłownie kilkudziesięciu sekund – gdyż tuż przed końcem środowego spotkania piłkarze Rakowa wyrównali na 1:1 z rzutu karnego. Na szczęście, nikt w łódzkim zespole nie rozpamiętywał zbyt długo tamtej sytuacji i ełkaesiacy na końcowy wynik z Częstochowy zareagowali w najlepszy możliwy sposób: prezentując twardą i nieustępliwą walkę w Chojnicach od pierwszego do ostatniego gwiazdka sędziego.
Podopieczni Kazimierza Moskala od samego początku postanowili narzucić gospodarzom swój styl gry i zdominować przebieg wydarzeń na murawie. Dość powiedzieć, że już w drugiej minucie wykonywali pierwszy rzut rożny, a w ósmej – kolejny. W międzyczasie na boisku nikt nie odstawiał nogi, co powodowało, że sędzia Tomasz Wajda z Żywca raz po raz musiał korzystać z gwizdka. Oba zespoły były jednak świadome stawki tego spotkania – ŁKS w przypadku wygranej przesuwał się na drugą pozycję w tabeli Fortuna 1 Ligi, a Chojniczanka przy ewentualnym zdobyciu trzech punktów miałaby tyle samo punktów, co jej dzisiejszy rywal.
Pierwszą groźniejszą sytuację publiczność w Chojnicach obejrzała w 12. minucie. Na strzał nożycami zdecydował się wtedy Rafał Kujawa, który chciał powtórzyć wyczyn z Częstochowy, gdy efektowną przewrotką pokonał Michała Gliwę. Tym razem uderzenie łódzkiego napastnika nie było udane, ale już dwie minuty później ŁKS cieszył się z prowadzenia. Swojego drugiego gola w sezonie strzelił Dani Ramirez, który przechwycił piłkę przed „szesnastką” Chojniczanki, a następnie wbiegł w pole karne i uderzeniem z lewej nogi nie dał szans Radosławowi Janukiewiczowi.
Po stracie bramki odważniej do przodu ruszyli gospodarze, ale z ich akcjami skutecznie radziła sobie obrona ŁKS-u. W odpowiedzi na te ataki golkipera Chojniczanki ponownie kilkukrotnie próbował zaskoczyć Kujawa. Raz został jednak zablokowany, a w dwóch innych sytuacjach nie zdołał uderzyć zgodnie ze swoimi zamiarami i kończyło się na strachu pod bramką podopiecznych Macieja Bartoszka.
W 20. minucie w polu karnym łodzian padł Emil Drozdowicz, ale zamiast rzutu karnego skończyło się na… pomocy medycznej dla 32-letniego napastnika. Chwilę później umiejętności Michała Kołby sprawdzał Przemysław Pietruszka, ale uderzenie było tak niecelne, że bramkarz ŁKS-u nie musiał nawet interweniować.
Znacznie groźniej w polu bramkowym łodzian było w 26. minucie, kiedy „Kołbi” sparował na rzut rożny uderzenie z rzutu wolnego Pawła Zawistowskiego, który… pierwsze piłkarskie kroki stawiał dawno temu przy Alei Unii 2. Wcześniej żółtą kartkę, za faul na Pietruszce, obejrzał Grzesik. Co ciekawe, do końca spotkania arbiter jeszcze ośmiokrotnie karał zawodników żółtymi kartonikami – w tym trzech ełkaesiaków: Bartosza Widejkę, Michała Kołbę (za grę na czas) i Łukasza Piątka, dla którego było to pierwsze „żółtko” w barwach ŁKS-u.
Przez kolejne minuty niespełna półtora tysiąca widzów w Chojnicach oglądało przede wszystkim walkę w środkowej strefie boiska. Z groźniejszych sytuacji w tym fragmencie gry warto wspomnieć o zamieszaniu pod bramką ŁKS-u po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, gdy zawodnicy gospodarzy przeszkodzili sobie wzajemnie, oraz o główce Daniego Ramireza, przy której poprawnie zachował się w bramce Janukiewicz.
Skoro nie udawało się z bliska, oba zespoły szukały też swoich okazji przy strzałach z daleka. Ani jednak próba Jacka Podgórskiego, ani Macieja Wolskiego nie były na tyle precyzyjne, aby zmusić do wysiłku bramkarzy. W dużo większych opałach Kołba był w 41. minucie, gdy musiał ratować zespół po strzale z bliska jednego z zawodników gospodarzy – ku rozpaczy miejscowych zamiast zatrzepotać w siatce, piłka po jego paradzie poleciała jedynie na rzut rożny. Po raz kolejny w tym sezonie ŁKS mógł zatem zejść na przerwę do szatni przy prowadzeniu 1:0.
W drugiej połowie emocje były praktycznie od samego początku. Najpierw sygnał do ataku ełkaesiakom dał Wolski, lecz piłka po jego uderzeniu zza pola karnego poszybowała nad bramką. Wkrótce potem nerwowo było pod bramką ŁKS-u, gdy piłkarze gospodarzy domagali się odgwizdania zagrania ręką. Zdaniem arbitrów wszystko odbyło się jednak zgodnie z przepisami, a „Rycerze Wiosny” uspokoili nastroje w iście mistrzowskim stylu – już w następnej akcji pięknym uderzeniem popisał się Wojciech Łuczak i było 2:0 dla ŁKS-u.
Ełkaesiacy nie zamierzali zwalniać tempa i kontynuowali ataki, lecz albo brakowało im precyzji w zagraniach, albo ich akcje blokowali rywale. W 61. minucie ŁKS mógł prowadzić 3:0, gdyby nieco lepiej z rzutu wolnego przymierzył Dani Ramirez. Niestety, dosłownie trzy minuty później zamiast 0:3 na tablicy wyników widniał już rezultat 1:2. Autorem gola dla gospodarzy był Krzysztof Danielewicz, który wykazał najwięcej sprytu pod bramką łodzian.
Im bliżej końca, tym na placu gry robiło się coraz bardziej nerwowo, ale ełkaesiacy wytrzymali ciśnienie i nie dali się sprowokować. Przede wszystkim, nie dali już sobie wydrzeć wywalczonej przewagi, choć kilka razy było jeszcze gorąco pod bramką Kołby. Bodaj najbliżej wyrównania Chojniczanka była za sprawą Danielewicza, który na szczęście nie potrafił wykorzystać niefrasobliwości łodzian w 78. minucie.
ŁKS, nie chcąc narazić się na kontry, w ostatnim kwadransie nie rzucał się już do huraganowych ataków, szanując piłkę i starając się unikać niepotrzebnych jej strat. Konsekwencja w grze została nagrodzona, bo korzystny wynik nie zmienił się, co oznacza, że po raz pierwszy w tym sezonie Chojniczanka zakończyła mecz na własnym stadionie choćby bez jednego punktu. A ŁKS odniósł już piąte zwycięstwo na obcym terenie i podobnym osiągnięciem w tej chwili nie może się pochwalić żaden inny zespół w lidze!
16. kolejka Fortuna 1 Ligi / Chojniczanka Chojnice – ŁKS Łódź 1:2 (0:1)
Składy: