W 18. kolejce drugiej ligi ŁKS zremisował w Rybniku z ROW-em 2:2. Ełkaesiacy prowadzili dwoma bramkami, niestety po przerwie swoich szans nie wykorzystali, dwukrotnie Michała Kołbę zdołali natomiast pokonać gracze gospodarzy.
ŁKS stracił dwa punkty, jak to się mówi – na własne życzenie. Oczywiście nie jest to koniec świata, niemniej szkoda, że piłkarzom zabrakło koncentracji, bo to zdaje się, jej brak właśnie sprawił, że wypracowaną przewagę roztrwonili łodzianie w ciągu kilku zaledwie minut.
Pierwszy cios „Rycerze Wiosny” wyprowadzili już kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu spotkania. Kręcili co poniektórzy nosem przez wiele tygodni na dyspozycję Łukasza Zagdańskiego, kolejny raz okazało się, że u pewnych graczy proces aklimatyzacji w zespole trwać musi dłużej, co nie znaczy, iż zawodnik ten nie jest godny zaufania. Napastnik ŁKS-u wykończył celnym strzałem już pierwszą ofensywną akcję wicelidera, podopiecznym trenera Jacka Janowskiego grało się więc łatwiej od początku.
Po raz drugi tego dnia Zagdański przypomniał się kibicom w 20. minucie. Najpierw w swoim stylu z lewej strony boiska świetnie dośrodkował na pole karne Bartosz Widejko, potem główkował Kamil Juraszek i chociaż bramkarz ROW-u zdołał obronić strzał obrońcy, z poprawką w wykonaniu snajpera już sobie nie poradził (0:2). Po stracie drugiego gola podkręcili tempo gospodarze, ostatecznie jednak udało się naszym zawodnikom zejść do szatni bez straty gola.
Podopieczni trenera Rolanda Buchali nie zamierzali oczywiście godzić się na stratą punktów i od początku drugiej odsłony przystąpili do ataku, które w 58. minucie przyniosły im efekt w postaci kontaktowego gola Dawida Kalisza (huknął z dystansu po wcześniejszej stracie jednego z piłkarzy ŁKS-u). Co gorsza ełkaesiacy nie potrafili znaleźć recepty na coraz szybciej operujących piłką miejscowych i w 66. minucie po zamieszaniu w szesnastce Paweł Jaroszewski doprowadził do wyrównania.
Wszystko więc co udało się ełkaesiakom wypracować w pierwszej połowie zostało po przerwie wskutek indywidualnych błędów (a zapewne i braku koncentracji) roztrwonione. Nasi piłkarze dążyli do zmiany wyniku, bliscy szczęścia byli Przemysław Kocot (dwukrotnie groźnie uderzył z dystansu), Łukasz Zagdański (Rosa znakomicie obronił strzał głową napastnika) i Tomasz Margol (huknął zza pola karnego obok słupka), ostatecznie jednak mecz zakończył się remisem 2:2, a w doliczonym czasie gry żółtą kartką sędzia ukarał Kamila Juraszka, wskutek czego obrońca nie zagra za tydzień z Gwardią Koszalin.
Strata pewnych, zdawałoby się po pierwszej odsłonie, trzech punktów bardzo boli, koniec końców może dobrze się jednak stało, że ta przykra wpadka przytrafiła się łodzianom teraz a nie pod koniec sezonu (przy założeniu, iż w końcówce sezonu ełkaesiacy zachowają więcej koncentracji i podobna sytuacja już się nie powtórzy). Byle tylko z tej lekcji wyciągnąć wnioski.
18. kolejka II ligi
ROW 1964 Rybnik 2:2 ŁKS Łódź (0:2)
Składy: