Klub

Michał Kołba: Trzeba docenić kolejny komplet punktów i kolejny raz na zero z tyłu

04.04.2019

04.04.2019

Michał Kołba: Trzeba docenić kolejny komplet punktów i kolejny raz na zero z tyłu

W Bytowie grało nam się ciężko także z tego powodu, że nasi fani nie mogli tam przyjechać zorganizowaną grupą i generalnie niewielu było również kibiców gospodarzy. Cieszymy się, że teraz znów zagramy w Łodzi i że znów wspierać nas będzie komplet publiczności – mówi Michał Kołba, kapitan Łódzkiego Klubu Sportowego i najdłużej niepokonany obecnie bramkarz w całej Fortuna 1 Lidze.

ŁKS po raz piąty z rzędu wygrał tej wiosny do zera, ale wbrew temu, co mogłaby sugerować tabela, w Bytowie miałeś całkiem sporo pracy…

Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na trudny teren. Bytovia to niewygodny przeciwnik, który bazuje na takich elementach gry, jakie nam niekoniecznie pasują – kontra, stałe fragmenty itp. Do tego doszły ciężkie warunki, bo boisko nie było najlepsze, a na dodatek jeszcze w Bytowie mocno wiało. W takich okolicznościach o końcowym wyniku lubi decydować przypadek i dlatego musieliśmy być przygotowani na różne scenariusze. Od początki chcieliśmy dominować w środowym spotkaniu i to nam się na szczęście udało. Fajnie, że już do przerwy strzeliliśmy dwa gole, dzięki czemu łatwiej nam było później kontrolować przebieg rywalizacji. Na pewno stać nas na lepszą grę niż pokazaliśmy w drugiej połowie, ale najważniejsze, że wygraliśmy i możemy w spokoju szykować się na niedzielne starcie z Puszczą.

No właśnie, w drugiej połowie bytowianie dość często przebywali w okolicy pola karnego ŁKS-u. Z czego to wynikało?

Przy wyniku 2:0 zespół przegrywający niemal zawsze stwarza sobie jakieś sytuacje do zdobycia kontaktowej bramki. Gdybyśmy strzelili gola na 3:0, zapewne końcówka wyglądałaby nieco inaczej, bo odebralibyśmy gospodarzom resztki nadziei na korzystny wynik. Trzeba jednak docenić to, że po raz kolejny potrafiliśmy dowieźć zero z tyłu do samego końca.

Niemal równolegle do meczu Bytovia – ŁKS odbywało się starcie najgroźniejszych rywali w walce o awans. Nasłuchiwaliście wieści ze spotkania Stal – Sandecja?

Skupialiśmy się na swojej robocie. Dopiero po zakończeniu naszego meczu dowiedziałem się, że konfrontacja w Mielcu skończyła się bezbramkowym remisem, czyli idealnie pod nas. Tak naprawdę jednak tamten wynik nie ma jeszcze żadnego znaczenia. Gdyby w Mielcu wygrała Stal, a w Bytowie – Bytovia, nasze podejście do niedzielnego meczu z Puszczą byłoby dokładnie takie samo. Dla nas nie ma w tej chwili znaczenia, ile mamy punktów przewagi na rywalami. Nie zamierzamy nic kalkulować, na każdy mecz wybiegamy po prostu z nastawieniem, że musimy go wygrać i tyle. Wierzymy za to, że robimy wszystko, co w naszej mocy, aby najpóźniej za półtora miesiąca mieć powody do świętowania.

453 minuty bez straconej bramki to już na pewno jedna z lepszych tego typu serii w Twoim bramkarskim życiorysie. Ale czy najlepsza?

Z tego, co pamiętam, to niezłą passę miałem też chyba jesienią 2016 roku, gdy występowaliśmy w trzeciej lidze. Wtedy też nie wpuściłem bramki w pięciu meczach z rzędu, a gdyby dodać do tego jeszcze minuty ze spotkania poprzedzającego i następującego, to wyszłoby z tego pewnie prawie 600 minut „na czysto”. Ale po pierwsze, wtedy jeden z meczów zakończył się bezbramkowym remisem, a teraz wszystko na razie wygrywamy. A po drugie, pierwsza liga to jednak coś zupełnie innego niż trzecia. Jako bramkarz mogę się jedynie cieszyć, że takie serie się powtarzają. Ale to zasługa całego zespołu, bo wszyscy bronią i wszyscy u nas atakują. A w tej lidze od solidnej gry w obronie wszystko się zaczyna, bo z każdym zespołem jesteśmy w stanie stworzyć sobie jakąś sytuację do zdobycia bramki.

Czasu na odpoczynek nie ma teraz wiele, bo już w niedzielę kolejny mecz – tym razem do Łodzi przyjedzie Puszcza Niepołomice. Jakiego meczu możemy się spodziewać na zakończenie 27. kolejki pierwszoligowych zmagań?

Dla nas najważniejsza informacja związana z tym meczem jest taka, że rozegramy go w Łodzi i znowu będziemy mogli liczyć na doping kilku tysięcy kibiców. To wsparcie jest nam naprawdę bardzo potrzebne i jesteśmy przekonani, że po raz czwarty z rzędu na trybunie zasiądzie komplet publiczności. W Bytowie grało nam się o wiele ciężej także z tego powodu, że nasi fani nie mogli tam przyjechać zorganizowaną grupą i generalnie niewielu było również kibiców gospodarzy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Puszcza jest nieobliczalnym rywalem. Dobrze zresztą pamiętamy jeszcze spotkanie z jesieni, gdy wygrana w Niepołomicach przyszła nam naprawdę z dużym wysiłkiem. Teraz też nie będzie łatwo przebić się przez defensywę rywali, ale nie mamy wyjścia – jeżeli chcemy spełnić swoje marzenia, to jako „Rycerze Wiosny” musimy ten mecz wygrać.