Drużyna

Nie tylko Władysław Król. Piątka wszechstronnych na medal

13.06.2020

13.06.2020

Nie tylko Władysław Król. Piątka wszechstronnych na medal

fot. NAC / Maria Kwaśniewska

ŁKS słynął przed laty z wielosekcyjności, więc sukcesy święcił na wielu arenach sportowych. Dziś przypomnimy pięciu wszechstronnych, którzy zwykle z powodzeniem reprezentowali łódzki klub w więcej niż tylko jednej dyscyplinie sportu.

O Władysławie Królu, nie bez powodu nazywanym „Królem łódzkiego sportu”, wspominamy na łamach naszej strony tak często, że uznając zasługi słynnego piłkarza, hokeisty, tenisisty i trenera, w tym akurat przypadku pozwolimy go sobie pominąć i przypomnimy dokonania pięciu innych ełkaesiaków, którzy z niejednego sportowego pieca jedli chleb. Oczywiście takich wszechstronnych było w najstarszym łódzkim klubie kilkudziesięciu, więc w komentarzach nie omieszkajcie dodać do naszej listy kolejne nazwiska.

5. Pionierka

fot. NAC / Bieg kobiet na 200 metrów. Widoczne: Irena Świderska, Mondralówna, Henryka Słomczewska i Jadwiga Głażewska

Nie sposób jej pominąć w naszym zestawieniu, w końcu Jadwigę Głażewską nie bez powodu historycy sportu nazywają pionierką kobiecego sportu w Łodzi. W czasach, gdy nie wszyscy akceptowali popisy dam na arenach sportowych, a gimnazjalni dyrektorzy pomstowali na „nieprzyzwoity ubiór” sportsmenek występujących w zatrważająco krótkich spodenkach (z tego powodu Maria Kwaśniewska występowała na zawodach pod pseudonimem) ona nie zamierzała się tym marudzeniem przejmować. Jadwiga Głażewska uprawiała hazenę (zapomnianą już dziś grę zespołową zbliżoną do piłki ręcznej), koszykówkę, lekkoatletkę, a zimą ścigała się na panczenach.

Barwy ŁKS-u reprezentowała w latach 1929-1933 i w tym czasie trzykrotnie sięgnęła po złoto mistrzostw Polski z ełkaesiankami w hazenie, dwukrotnie została wicemistrzynią Polski z koszykarkami ŁKS-u, a z „przeplatanką” na piersi wywalczyła także m.in. wicemistrzostwo Polski w biegu przełajowym. Wieloma kolejnymi sukcesami, w tym brązowym medalem mistrzostw Europy w koszykówce, cieszyła polskich kibiców także po odejściu z naszego klubu.


4. Po prostu „Kazio”

Kazimierz Chodakowski, tak jak większość słynnej drużyny hokeistów z tamtego okresu, pochodził z Karolewa. W historii łódzkiego sportu zapisał się jako jeden z najlepszych zawodników na hokejowej tafli (dwukrotnie zdobywał brązowy medal MP), barwy Łódzkiego Klubu Sportowego reprezentował zaś bardzo długo, bo w latach 1947 – 1972 (z krótką przerwą na grę w Legii, kiedy zaliczył występy na Igrzyskach Olimpijskich w Oslo i Cortine d’Ampezzo).

Popularny „Kazio”, ulubieniec łódzkich kibiców, słynął z ambicji, bodiczków i końskiego zdrowia. Potrafił na przykład wytrzymać na tafli całą trzecią tercję bez choćby jednej zmiany, a red. Wojciech Filipiak przypomniał kiedyś, że w oczy rzucał się (to już po odbyciu służby wojskowej w Legii) za sprawą oryginalnego kasku hokejowego (wówczas hokeiści nie musieli jeszcze w takich grać).

W naszym zestawieniu znalazł się ponieważ zaliczył również epizod w piłkarskiej drużynie. 21 marca 1948 roku wystąpił na pozycji lewego pomocnika w przegranym 3:7 meczu z Ruchem Chorzów. Dodajmy na koniec, że Kazimierz Chodakowski był także trenerem, a potem wieloletnim gospodarzem stadionu ŁKS-u.


3. Piłka to tylko dodatek

Alojzy Welnitz (drugi od lewej) i Władysław Król (od prawej)

Alojzy Welnitz wystąpił w blisko sześćdziesięciu ligowych spotkaniach piłkarskiej drużyny ŁKS-u i należał do wyróżniających się zawodników zespołu w pierwszej połowie lat 30., choć piłkę nożną, w przeciwieństwie do innych wszechstronnych ełkaesiaków, traktował jako dodatek. Spełniał się przede wszystkim na boisku siatkarskim, a i z powodzeniem uprawiał lekkoatletykę, piłkę ręczną i koszykówkę.

Sympatyczny „Murzyn” (takiego dorobił się przydomku ze względu na imponujące warunki fizyczne) na boisku piłkarskim występował na środku pomocy lub w obronie, lecz jak już wspomnieliśmy największe sukcesy odniósł pod siatką. W 1931 i 1932 zdobył z ŁKS-em dwa jedyne w historii klubu złote medale mistrzostw Polski w męskiej siatkówce.

Po wybuchu drugiej wojny światowej Alojzy Welnitz walczył w kampanii wrześniowej i trafił do niewoli. Został wywieziony do obozu w Starobielsku. W kwietniu 1940 roku jednego z najwszechstronniejszych łódzkich sportowców Sowieci zamordowali w Katyniu.


2. Jeden taki

fot. Artur Kraszewski / Jacek Bogusiak i Wiesław Jańczyk

Tak jak nie można wyobrazić sobie bez niego legendarnej drużyny „Rycerzy Wiosny” trenera Władysława Króla, tak i nie sposób zespołu koszykarzy, którzy w 1953 roku sięgnęli po mistrzostwo Polski. Wiesław Jańczyk to jedyny sportowiec Łódzkiego Klubu Sportowego mogący poszczycić się złotym medalem mistrzostw Polski zarówno w piłce nożnej, jak i w baskecie, ba, w obu tych zespołach ełkaesiak grał pierwsze skrzypce.

Pod koszem zasłynął jako pierwszy zawodnik, który rzucał jednorącz z wyskoku oraz jako najskuteczniejszy zawodnik finałów w „złotym” 1953 roku; na boisku piłkarskim – z doskonałego wyszkolenia technicznego, zresztą to Wiesław Jańczyk wraz z Robertem Grzywoczem i Leszkiem Jezierskim reżyserował grę ełkaesiaków w mistrzowskim sezonie 1958.


1. Złoto do złota, a potem także brąz

fot. NAC / Uroczystość wręczenia medali oszczepniczkom. Na podium stoją od prawej: Polka Maria Kwaśniewska (brąz), Niemka Tilly Fleischer (złoto) i Niemka Luise Kruger (srebro)

„Piękna Maria z ŁKS-u” czyli Maria Kwaśniewska czego się dotknęła zamieniała w złoto (lub olimpijski brąz). Nie wierzycie? To ona należała do czołowych zawodniczek drużyny hazeny i koszykówki z 1930 roku, które pod wodzą Klaudiusza Lityńskiego, kierownika podsekcji gier zespołowych, sięgały po mistrzostwo Polski, a i występowała również w drużynie koszykarek i siatkarek ŁKS-u (jest więc pra-wiewiórą), ba, reprezentowała także barwy łódzkiego klubu jako… pływaczka.

Oczywiście w historii polskiego sportu zapisała się przede wszystkim jako znana lekkoatletka, zdobywczyni brązowego medalu w rzucie oszczepem na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie. To podczas tamtej imprezy Maria Kwaśniewska zakpiła sobie z samego Adolfa Hitlera i to dwukrotnie. Po raz pierwszy, gdy führer ponoć składał jej dwuznaczne propozycje i gratulował medalu „małej Polce”, a ełkaesianka odburknęła, że „nie czuje się mniejsza od wodza III Rzeszy”; po raz drugi – gdy podczas ceremonii medalowej nie uniosła dłoni w hitlerowskim pozdrowieniu. Hitler był bardzo rozczarowany. My – dumni.


Autor: Remek Piotrowski