Klub

To były akcje! Cztery przykłady na to, że dla kibiców ŁKS-u niemożliwe nie istnieje

25.05.2020

25.05.2020

To były akcje! Cztery przykłady na to, że dla kibiców ŁKS-u niemożliwe nie istnieje

fot. Artur Kraszewski

Remontowali nocą autokar, wystawali godzinami w długich kolejkach do kiosków z gazetami, rozstawali się z najdroższymi sercu pamiątkami i wydawali ostatnie zaskórniaki. W przeszłości kibice ŁKS-u wiele razy stanęli na wysokości zadania wspierając swój ukochany klub, bo przecież w al. Unii 2 od zawsze #Gramyw12.

To kibicowskie zaangażowanie przybierało w przeszłości bardzo różne formy – od pomocy, przez wsparcie, aż do swego rodzaju inwestycji. Raz było inicjatywą samych sympatyków ŁKS-u, innym razem – odzewem na pomysły klubu. Zawsze jednak wynikało z prozaicznej potrzeby serca, w końcu nie bez powodu słynny Stanisław Mielech napisał kiedyś, że kibicowskie „uczucia dla klubu i oddanie dla barw klubowych, są oznaką żywotności ŁKS i najpewniejszą bazą jego egzystencji”.

Oto cztery akcje, które tę tezę zdają się potwierdzać.

1. „Omega”

Łodzianie zakochali się w ŁKS-ie bardzo szybko, nic więc dziwnego, że już przed wojną klub mógł na nich liczyć na przykład wtedy, gdy przyszło wyremontować stadion lub gdy… trafiła się okazja wygrać cenny boiskowy zegar firmy „Omega”. A taki zegar, proszę szanownych państwa, to w tamtym czasie nie w kij dmuchał – efektowny i niezawodny – marzyło więc o nim wielu.

W 1932 roku zegar firmy „Omega” zainstalowano na stadionie w al. Unii, do czego w największym stopniu przyczynili się właśnie kibice. Jak do tego doszło? Otóż redakcja „Przeglądu Sportowego” ogłosiła konkurs, w ramach którego czytelnicy z całej Polski wybierali najpopularniejszą drużynę w kraju, a zwycięzca owo szwajcarskie cudo miał zgarnąć na własność.

W trakcie wspomnianego konkursu szybko okazało się, że sprawa rozstrzygnie się pomiędzy ŁKS-em i Czarnymi Lwów. Ełkaesiakom bardzo zależało na wygranej, więc Wiesław Rychter, jeden z fanów naszej drużyny, wpadł na pomysł, który miał w jego zamierzaniu przechylić szalę zwycięstwa na stronę łodzian. W dniach ukazywania się „Przeglądu Sportowego” zmobilizowani przez Rychtera kibice ŁKS-u ustawiali się w długich kolejkach do kiosków i wykupywali cały nakład popularnej gazety.

– Wyniki plebiscytu wykazały ogromną przewagę biało-czerwono-białych nad Czarnymi. Po dokładnym obliczeniu głosów okazało się, że nawet bez akcji zainicjowanej przez Rychtera, ŁKS i tak odniósłby zdecydowane zwycięstwo – pisał red. Tomasz Pomarkiewicz na łamach wydawanego pod koniec lat 90. czasopisma „Życie ŁKS”. Dodajmy, że zegar cieszył potem oko kibiców ŁKS-u przez wiele lat.

2. Zostało im wybaczone?

W 1971 roku w przedostatniej kolejce drugiej ligi ŁKS zamierzał przypieczętować awans do elity wyjazdowym zwycięstwem nad Śląskiem we Wrocławiu. Kibice ŁKS-u już wtedy cieszyli się opinią najlepszych w kraju, nie dziwi więc, że aby pojawić się tamtego dnia w stolicy Dolnego Śląsku wielu z nich przeszło samych siebie.

Proszę sobie bowiem wyobrazić, że 20 czerwca 1971 roku do Wrocławia ruszyły autokary, furgonetki, samochody osobowe, ba, trafiły się ponoć nawet ciężarówki wiozące łódzkich kibiców. „Dziennik Łódzki” w specjalnym fotoreportażu donosił po tamtym spotkaniu, że „jeden z dyrektorów znalazł na parkingu pod stadionem Śląska autokar swojego przedsiębiorstwa, którego remont miał trwać… dwa tygodnie. Jednak sympatycy ŁKS z tej instytucji dzień i noc poprzedzające mecz remontowali autokar i bez wiedzy zwierzchników udali się na mecz. Podobno zostanie im to wybaczone” – donosiła gazeta.

Opłaciło się. ŁKS rzutem na taśmę wygrał tamto spotkanie 2:1, awansował do ekstraklasy, a kilka tysięcy łódzkich kibiców, za sprawą których „las biało-czerwonych chorągiewek przykrył trybuny” wrocławskiego stadionu, miało okazję do świętowania.

3. Nawet prezes Warty wpłaciła

Kibice ŁKS-u ze swoim klubem byli zawsze na dobre i na złe, więc kiedy w 2012 roku ten znalazł się w stadium agonalnym także wówczas ruszyli mu na ratunek. W ramach akcji „Ratujmy ŁKS” fani przygotowali szereg atrakcji oraz nagród, które można było zlicytować, a zebrane w ten sposób środki postanowiono przeznaczyć na ratowanie klubu.

fot. Maciej Stanik / lodz.naszemiasto.pl

Kibice wpłacali pieniądze, sprzedawali pamiątki, licytowali m.in. weekendowy wyjazd na Mazury z Tomaszem Wieszczycki i wyjazdy z piłkarzami na mecz, co więcej tamtą akcję wsparli ludzie także spoza Łodzi, w tym ówczesna prezes Warty Poznań. Co prawda ŁKS-u nie udało się wówczas uratować, bo po latach zaniedbań było to już niemożliwe, akcja jednak scementowała środowisko kibicowskie, a to zaprocentowało w kolejnych latach.

4. Twórcy Historii

Jesienią 2016 roku ŁKS najgorsze miał już za sobą, choć proces odbudowy zbliżającego się do 110. urodzin klubu dopiero się rozpoczynał. I właśnie wtedy kibice wówczas jeszcze trzecioligowego ŁKS-u kolejny raz zwarli szyki, a wszystko za sprawą zorganizowanej przez klub akcji crowdfundingowej „Twórcy Historii”.

Na czym polegała rzeczona akcja? W tym przypadku ełkaesiacy wpłacali pieniądze wybierając przy tym jedną z wielu nagród dostępnych w serwisie crowdfundingowym Fans4Club. Wśród tychże nagród znalazły się m.in. pamiątki klubowe, koszulki meczowe z autografami, trening z pierwszą drużyną ŁKS-u i możliwość obejrzenia meczu w roli stadionowego spikera.

Akcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, zwróciła uwagę nie tylko lokalnych mediów i co najważniejsze, spełniła swoją rolę, bo dzięki szczodrości kibiców zdołaliśmy zrealizować oba cele, a tymi było zakupienie specjalistycznego sprzętu treningowego do pomiaru czasu oraz sfinansowanie obozu przygotowawczego pierwszej drużyny ŁKS-u. W grudniu 2016 roku, gdy akcja „Twórcy Historii” dobiegła końca, licznik zatrzymał się na kwocie blisko 79 tys. zł.

I kolejna…

Oczywiście kibice zaangażowali się w przeszłości w jeszcze wiele innych podobnych przedsięwzięć, a przy tej okazji nie wypada nie wspomnieć o tych spośród sympatyków ŁKS-u, którzy w ostatnich dniach za sprawą akcji #Gramyw12 postanowili zainwestować w klub. Tekturowe awatary, które pod Waszą nieobecność symbolicznie zastąpią Was na trybunie i pamiątkowe karnety cieszą się zainteresowaniem. Dziękujemy i prosimy o więcej.