W 20. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u wygrali na wyjeździe z ostatnią w tabeli Skrą Częstochowa 2:1. Gole dla lidera zdobyli w pierwszej połowie Bartosz Szeliga i Michał Mokrzycki.
Lider Fortuna 1 Ligi nie zlekceważył ostatniej w tabeli Skry Częstochowa i bardzo szybko, bo już w 5. minucie, objął prowadzenie. Właśnie wtedy Pirulo prostopadłym podaniem uruchomił Bartosza Szeligę, a ten drugi pomimo ostrego kąta zmieścił futbolówkę tuż przy prawym słupki bramki Jakuba Bursztyna. Pierwszy atak łodzian zakończył się więc powodzeniem, ale i gospodarze w tym kwadransie zagrozili „świątyni” Aleksandra Bobka.
Najpierw huknął z rzutu wolnego Adam Mesjasz (płaskie uderzenie minęło słupek w nieznacznej odległości), a już po golu dla ŁKS-u swoją solową akcję Piotr Pyrdoł zakończył celnym uderzeniem, z którym poradził sobie dobrze ustawiony w tej sytuacji bramkarz. Skra w podobny sposób próbowała się odgryźć faworytowi jeszcze kilkukrotnie, lecz ton grze przed przerwą nadawali „Rycerze Wiosny” i wkrótce swoją przewagę piłkarską udokumentowali drugim golem.
Zanim do tego doszło bliski szczęścia był Pirulo, który próbował sfinalizować dynamiczną akcję zespołu (odnotujmy doskonałe podanie Mateusza Kowalczyka), niestety Hiszpana w ostatniej chwili zablokował obrońca. Kilkanaście sekund później goście wywalczyli rzut wolny przed polem karnym Skry, a Michał Mokrzycki (premierowy gol w barwach ŁKS-u) pięknym uderzeniem w okienko bramki wprawił w doskonały humor liczną grupę sympatyków ŁKS-u, dzięki której piłkarze mogli się czuć jakby grali na własnym boisku.
Lider prowadził do przerwy 2:0 w Bełchatowie (właśnie tam swoje domowe spotkania rozgrywa ekipa spod Jasnej Góry), a chwilę po wznowieniu gry czujność bramkarza gospodarzy sprawdził Pirulo, uderzając mocno zza linii pola karnego. Jeszcze bliższy powodzenia był w 55. minucie Stipe Jurić, który naciskany przez ostatniego obrońcę miejscowych pomylił się nieznacznie, posyłając futbolówkę tuż obok słupka. W międzyczasie dwa-trzy razy zakotłowało się też w naszej szesnastce, a Aleksander Bobek znalazł się w opałach zwłaszcza po kolejnym tego dnia strzale Piotra Pyrdoła.
Częstochowianie nie zwiesili nisko głów, atakowali naszą bramkę przy każdej okazji, a że w tym fragmencie spotkania zaczęły przytrafiać się nam błędy i straty piłek w dość newralgicznych sektorach boiska, ambitny rywal zdołał to wykorzystać. W 60. minucie Aleksander Bobek jeszcze poradził sobie z płaskim strzałem Kamila Lukoszka, lecz chwilę po tym ten sam zawodnik uderzył z lewej strony pola karnego, piłka przeleciała pod brzuchem naszego bramkarza i zawodnicy w niebieskich koszulkach złapali kontakt.
Ełkaesiacy mogli szybko odpowiedzieć trzecim golem, najpierw jednak po akcji Pirulo, bramkarz Skry obronił strzał Bartosza Szeligi, a chwilę po tym sędzia dopatrzył się faulu Stipe Juricia, więc nie podyktował rzutu karnego dla gości (po strzale napastnika jeden z obrońców Skry zatrzymał piłkę ręką). Cały czas było gorąco też w naszym polu karnym, zwłaszcza w 80. minucie, gdy przed stratą gola po kolejnym tego dnia groźnym dośrodkowaniu, uratowali nas Adam Marciniak wespół z bramkarzem. O szybsze bicie serca przyprawiły nas też minimalnie niecelne strzały Mateusza Winciersza i Filipa Kozłowskiego.
Ełkaesiacy utrzymali korzystny wynik do ostatniego gwizdka, wygrali w Bełchatowie 2:1 i nadal przewodzą w pierwszoligowej tabeli. W następnej kolejce łodzianie zmierzą się na stadionie Króla z Chrobrym Głogów. Wkrótce rozpocznie się sprzedaż biletów na to spotkanie.
20. kolejka Fortuna 1 Ligi / Skra Częstochowa – ŁKS Łódź 1:2 (0:2)
Składy: