Klub

Zabrakło happy endu. ŁKS – Miedź 3:4

01.12.2020

01.12.2020

Zabrakło happy endu. ŁKS – Miedź 3:4

fot. Radosław Jóźwiak / Cyfrasport

W 15. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u przegrali w dramatycznych okolicznościach z Miedzią Legnica 3:4. Ełkaesiacy najpierw, pomimo gry w dziesiątkę, odrobili dwubramkową stratę, potem raz jeszcze doprowadzili do wyrównania, lecz ostatnie słowo należało we wtorek do gości.

Jeszcze kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem pana Patryka Gryckiewicza wydawało się, że trener Wojciech Stawowy nie będzie mógł skorzystać w meczu z dziewiątą w tabeli Miedzią Legnica nie tylko z usług Macieja Wolskiego, ale i żadnego z dwóch nominalnych napastników. Występujący najczęściej na prawej stronie defensywy zawodnik, i Samuel Corral zdążyli się wykurować, więc obaj znaleźli się w wyjściowej jedenastce, wraz zresztą z debiutującym w polskiej lidze Danielem Celea, który stworzył duet środkowych obrońców wraz z Janem Sobocińskim.

Pierwsze zagrożenie pod bramką gości ełkaesiacy stworzyli w 7. minucie. Pirulo popędził w kierunku pola karnego prawą stroną boiska, zagrał do ustawionego na szesnastym metrze Michała Trąbki, ten oddał strzał, lecz do szczęścia zabrakło i nieco precyzji, i nieco mocy, więc Jędrzej Grobelny chociaż na raty, koniec końców interweniował skutecznie.

Wydawało się, że ełkaesiacy złapią za chwilę właściwy rytm gry, gdy w 14. minucie nadziali się na kontrę gości. Marcin Garuch rozpoczął akcję wyrzutem piłki z autu, ta błyskawicznie trafiła do Kamila Zapolnika, który wykorzystał złe ustawienie łódzkich obrońców i sprytnym strzałem pokonał Arkadiusza Malarza. Gospodarze mogli odpowiedzieć już chwilę po tym, lecz po solowej akcji Samuela Corrala przy linii końcowej boiska Przemysław Sajdak trafił z kilku metrów w dobrze ustawionego golkipera przyjezdnych.

Do końca pierwszej połowy gospodarze próbowali znaleźć sposób na oszukanie dobrze zorganizowanej defensywy zespołu trenera Jarosława Skrobacza, który nie zamierzał po zdobyciu gola ograniczać się do obrony. Goście kilkukrotnie zapędzali się w okolice szesnastki ŁKS-u i właśnie w trakcie jednego z takich wypadów piłkarzy Miedzi, kontuzji doznał Jan Sobociński, więc jeszcze w pierwszej połowie młodego obrońcę zastąpił Maciej Dąbrowski.

Po zmianie stron nasi piłkarze zabrali nas z piekła do nieba i na koniec niestety z powrotem. Już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry ełkaesiacy mogli doprowadzić do wyrównania – niestety, po rajdzie Pirulo i dośrodkowaniu Kamila Dankowskiego nie trafił w światło bramki zwieńczający całą tę akcję Samuel Corral. Skupieni na defensywie goście umiejętnie wybijali rywala z uderzenie, cierpliwie czekali na kolejną szansę i w 57. minucie skarcili łodzian po raz drugi. Paweł Zieliński uciekł Przemysławowi Sajdakowi, zagrał do wprowadzonego na boisko chwilę wcześniej Macieja Śliwy, ten miękko dośrodkował piłkę „na nos” Kamila Zapolnika, który ponownie nie dał szans Arkadiuszowi Malarzowi.

Wydawało się, że sytuacja ŁKS-u ze złej stała się tragiczna, ale łodzianie nie odpuścili i rzucili się do odrabiania strat. Sygnał do ataku dał w 62. minucie Pirulo, który zmniejszył straty za sprawą pięknego uderzenia z rzutu wolnego (1:2). Sto osiemdziesiąt sekund później na tablicy wyników widniał remis, bo Michał Trąbka dopadł po odbitej po strzale Antonio Domingueza piłki i z kilku metrów wpakował futbolówkę do siatki. W tym momencie łodzianie grali w dziesiątkę, bo chwilę po golu Pirulo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką sędzia ukarał Samuela Corrala (obejrzał ją potem także trener Wojciech Stawowy).

Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Na kwadrans przed końcem Krzysztof Drzazga sprytnym podaniem uruchomił Joan Romána, a ten precyzyjnym uderzeniem zdobył dla Miedzi trzeciego gola. Po raz drugi tego wieczoru ŁKS doprowadził do wyrównania w 82. minucie, w czym pomógł ełkaesiakom bramkarz Jędrzej Grobelny, który tak ospale wybijał futbolówkę, że trafił w nią Dragoljuba Srnicia (3:3).

Niestety, ten niecodziennej urody gol nie zakończył kolejnej w tym sezonie kanonady w al. Unii 2. Trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem Paweł Zieliński dośrodkował piłkę z prawego skrzydła, ełkaesiacy nie zdołali ani przeciąć tego podania, ani przypilnować pozostawionego bez opieki Joan Romána, który przechylił szalę zwycięstwa na stronę gości (w doliczonym czasie gry łodzianie domagali się podyktowania rzutu karnego po starciu zawodnika Miedzi z Tomaszem Nawotką, lecz arbiter nie wskazał na wapno). Miedź Legnica pokonała ŁKS 4:3 i jako pierwsza drużyna w tym sezonie wywiozła z al. Unii 2 komplet punktów.

Zespół trenera Wojciecha Stawowego z 32 punktami na koncie zajmuje drugie miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. W najbliższą sobotę w meczu na szczycie pierwszej ligi ełkaesiacy zmierzą się na wyjeździe z liderem, Bruk-Bet Termaliką Nieciecza.


15. kolejka Fortuna 1 Ligi / ŁKS Łódź – Miedź Legnica 3:4 (0:1)

  • Bramki: 0:1 Kamil Zapolnik (14), 0:2 Kamil Zapolnik (57), 1:2 Pirulo (62), 2:2 Michał Trąbka (65), 2:3 Joan Román (75), 3:3 Dragoljub Srnić (82), 3:4 Joan Román (87)
  • Żółte kartki: Corral (2), Wolski, Domínguez, Srnić – Pleśnierowicz, Garuch, Tront, Matuszek, Purzycki
  • Czerwona kartka: Corral (62)
  • Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń)
  • Mecz bez udziału publiczności

Składy:

  • ŁKS: Arkadiusz Malarz – Maciej Wolski, Daniel Celea, Jan Sobociński (36, Maciej Dąbrowski), Kamil Dankowski (77, Adrian Klimczak), Maksymilian Rozwandowicz, Przemysław Sajdak (69, Tomasz Nawotka), Antonio Domínguez (77, Dragoljub Srnić), Pirulo, Michał Trąbka, Samuel Corral. Trener: Wojciech Stawowy.
  • Miedź: Jędrzej Grobelny – Paweł Zieliński, Marcin Biernat, Wiktor Pleśnierowicz, Marcin Garuch, Jakub Łukowski (55, Maciej Śliwa), Paweł Tupaj (71, Joan Román), Szymon Matuszek, Adrian Purzycki, Damian Tront (71, Krzysztof Drzazga), Kamil Zapolnik (90, Mehdi Lahaire). Trener: Jarosław Skrobacz.