W 28. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u zremisowali bezbramkowo z Zagłębiem w Sosnowcu.
Początek rozegranego w Wielką Sobotę meczu upłynął pod znakiem nieznacznej przewagi gospodarzy, którzy potrafili utrzymać się przy piłce na połowie łodzian i kilkukrotnie próbowali zagrozić bramce Marka Kozioła. Bramkarz ŁKS-u interweniował jednak rzadko, podobnie jak jego vis-à-vis, bo pierwszą składną akcję zakończoną przy tym groźnym strzałem ełkaesiacy przeprowadzili w 20. minucie. Ricardinho powalczył o piłkę przy linii bocznej, zagrał na tzw. obieg do Mateusza Bąkowicza, niedługo po tym piłka wylądowała pod stopą Pirulo i to właśnie Hiszpan huknął zza pola karnego obok słupka.
Miejscowi odpowiedzieli niecelnym strzałem głową Mateusza Bodziocha niemal natychmiast, lecz w tym momencie gra się w końcu wyrównała i coraz więcej do powiedzenia na boisku w Sosnowcu zaczęli mieć nasi piłkarze. Przed upływem drugiego kwadransa nad poprzeczką uderzył Kelechukwu Ibe-Torti, a chwilę po tym obok słupka piłkę posłał Bartosz Szeliga, kończąc w ten sposób efektowny rajd, w trakcie którego przechytrzył trzech graczy rywala.
W 32. minucie jeszcze lepszą okazję do zdobycia gola zmarnowali miejscowi. Patryk Bryła dośrodkował piłkę w swoim stylu, czyli zewnętrzną częścią stopy i gdyby nie znakomita interwencja Marka Kozioła, futbolówka po strzale głową Vamara Sanogo zapewne zatrzepotałaby w siatce łódzkiej bramki. Po chwili znów byliśmy po drugiej stronie boiska, gdzie w szesnastkę Zagłębia przedarł się lewą stroną Kelechukwu. 20-letni skrzydłowy markując zagranie do jednego z kolegów postanowił zaskoczyć strzegącego bramki Michała Gliwę i była to niezła próba, chociaż golkiper nie dał się oszukać.
Drugą połowę ŁKS rozpoczął z dużym animuszem. Spore kłopoty miejscowym sprawiał zwłaszcza „szarpiący” na lewym skrzydle i napędzający akcje łodzian Kelechukwu Ibe-Torti, uwagę defensorów Zagłębia absorbowali Pirulo i Ricardinho, czujność Michała Gliwy za sprawą kolejnego strzału z dystansu sprawdził też Bartosz Szeliga (obrońca obok słupka huknie też w końcówce spotkania).
Zagłębie w tym fragmencie spotkania skupiło się na defensywie, ale w 65. minucie to właśnie podopieczni trenera Artura Skowronka byli bliscy objęcia prowadzenia. Uśmiechnęło się do nas szczęście, bo po płaskim strzale rezerwowego Wojciecha Szumilasa piłka odbiła się od słupka i wpadła w rękawice Marka Kozioła. Niemałego strachu napędzili nam także gospodarze chwilę później, gdy Szymon Pawłowski zagrywał w stronę pozostawionego bez opieki Szymona Sobczaka i na nasze szczęście uczynił to niedokładnie.
Kwadrans przed końcem zawodów w roli głównej wystąpił Michał Gliwa. Bramkarz Zagłębia najpierw obronił techniczny strzał Michała Trąbki z kilkunastu metrów, a następnie opanował futbolówkę po tym jak w pole karne posłał ją Bartosz Szeliga, wskutek czego doszło tam do zamieszania. W doliczonym czasie gry przed szansą na zdobycie zwycięskiej bramki stanęli jeszcze Pirulo (zagrywał Mateusz Kowalczyk) i Ricardinho (strzał Brazylijczyka zablokował jeden z defensorów), ale naszym zawodnikom w decydującym momencie brakowało dziś precyzji.
Piłkarze ŁKS-u podzielili się punktami z Zagłębiem Sosnowiec. W następnej serii spotkań ełkaesiacy zmierzą się u siebie z Chrobrym Głogów i właśnie tym zaplanowanym na piątek meczem otworzymy oficjalnie Stadion Miejski im. Władysława Króla. Przypominamy, że cały czas trwa sprzedaż m.in. mini karnetów i atrakcyjnych pakietów.
28. kolejka Fortuna 1 Ligi / Zagłębie Sosnowiec – ŁKS Łódź 0:0
Składy: