Osiem żółtych kartek, jedna czerwona, dwa stracone gole i tylko jeden zdobyty. To bilans ŁKS-u w meczu z Garbarnią w Krakowie. Rywale z czołówki z Radomia i Poznania wygrali swoje spotkania, sprawa awansu do pierwszej ligi wciąż jest otwarta.
O tym, że dla obu zespołów niedzielny mecz był jednym z najważniejszych w tych rozgrywkach świadczył już zacięty początek zawodów, w trakcie którego akcja przenosiła się z jednego pola karnego na drugie, na środku pola trwała zaś zażarta walka o każdą piłkę.
W 5. minucie po rzucie rożnym na bramkę Kołby z kilkunastu metrów uderzał niecelnie jeden z gospodarzy, a kilkadziesiąt sekund później goście odpowiedzieli celnym, ale obronionym przez Kozioła strzałem Patryka Bryły. Niedługo potem przed szansą stanął Wojciech Łuczak, niestety zdobywca cudownego gola w starciu z Radomiakiem z kilku metrów trafił w golkipera.
Poważne problemy łodzian zaczęły się po upływie drugiego kwadransa. Najpierw jeden z zawodników ŁKS-u zdaniem arbitra zagrał piłkę ręką we własnej szesnastce, sędzia podyktował jedenastkę, a tę na gola zamienił Krzysztof Kalemba (1:0), a zaraz po tym wskutek faulu na bramkarzu Garbarni drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Bryła.
Łodzianie przegrywali więc jedną bramką, do tego mieli w perspektywie godzinę gry w osłabieniu i nadal musieli mieć się na baczności, bo tylko w pierwszych czterdziestu pięciu minutach sędzia pokazał ełkaesiakom aż pięć żółtych kartek (dwukrotnie Bryle, po razie – Rozmusowi, Kocotowi i Wolskiemu).
W końcówce tej części gry szczęście jednak się do nas uśmiechnęło – tuż przed zakończeniem pierwszej połowy świetnie z kornera dośrodkował Bartosz Widejko, a najwięcej sprytu w szesnastce gospodarzy wykazał Łuczak. Piłka po uderzeniu pomocnika ŁKS-u wpadła do bramki, grający w dziesiątkę „Rycerze Wiosny” doprowadzili do wyrównania (1:1).
Niestety, druga połowa rozpoczęła się do łodzian fatalnie. Najpierw Paweł Pyciak otrzymał żółtą kartkę (zaraz po tym jak zastąpił na murawie Kamila Rozmusa), natomiast w 53. minucie Tomasz Ogar wykorzystał dokładne podanie i bez większych problemów wpakował futbolówkę do bramki (2:1).
Trenerzy ŁKS-u szybko dokonali dwóch kolejnych zmian. Radionova zastąpił Łukasz Zagdański, a w miejsce Widejki na boisku zameldował się Rafał Kujawa. Goście postanowili więc postawić wszystko na jedną kartę, narażając się przy tym na kontry. W 65. minucie jedna z nich omal nie zakończyła się trzecim trafieniem dla miejscowych, na nasze szczęście szansy tej krakowianie nie wykorzystali.
Niedługo po tym szanse się wyrównały. W ciągu stu dwudziestu sekund Marek Masiuda zobaczył dwie żółte kartki, oba zespoły kończyły więc mecz w dziesiątkę, a ełkaesiakom pozostało około dwudziestu minut na odmienienie losów spotkania. Kwadrans przed końcem miejscowi znów byli bardzo bliscy zdobycia kolejnego gola, w pojedynku z Ogarem lepszy ostatecznie okazał się jednak Michał Kołba.
ŁKS nie zdołał doprowadzić do wyrównania. Czujna defensywa krakowskiej drużyny rozbijała kolejne ataki gości, koniec końców mieliśmy więc przełknąć gorycz porażki. W środę łodzianie zmierzą się w Stargardzie z Błękitnymi w zaległym meczu 22. kolejki. Nie ma wyjścia, trzeba wygrać.
31. kolejka II ligi / Garbarnia Kraków 2:1 ŁKS Łódź (1:1)
Składy: