Klub

Wojciech Łuczak: W futbolu nie liczy się jednostka

23.11.2018

23.11.2018

Wojciech Łuczak: W futbolu nie liczy się jednostka

Przez ostatni rok cała pierwsza liga zrobiła duży krok do przodu, dlatego tym bardziej cieszą wyniki, które teraz osiągamy. Nie ma jednak mowy o żadnym rozluźnieniu i wszyscy dalej ciężko trenujemy, aby do końca roku zdobyć jak najwięcej punktów – mówi Wojciech Łuczak, pomocnik Łódzkiego Klubu Sportowego.

Spotkanie z Termaliką jest dla ŁKS-u ostatnim meczem w Łodzi w 2018 roku. Rozumiem, że cel może być zatem tylko jeden: radosne i gorące – mimo pogody – pożegnanie z łódzkimi kibicami?

Dokładnie z takim założeniem chcemy wybiec na to spotkanie. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że przeciwko nam wyjdzie drużyna, która ma bardzo dobrych zawodników. Dlatego, jak podkreśla trener, musimy podejść do tego meczu z bardzo dużą pokorą i zostawić z boku ostatnie wyniki. Cały czas ciężko trenujemy, cały czas jest u nas etos pracy i nikt się nie podpala tym, co jak wygląda tabela. W sobotę chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, bo przeciwnik jest godny, aby pokazać swoją jakość.

Rok temu o tej porze również występowałeś w pierwszej lidze – tyle że w barwach Zagłębia Sosnowiec. Trudniej grało Ci się wtedy na tym poziomie rozgrywek czy teraz z ŁKS-em?

Ciężko jest porównać te dwa zespoły, bo mówimy o dwóch kompletnie różnych drużynach. Jako ŁKS chcemy dominować na boisku, chcemy mieć kontrolę nad każdym meczem i grać jak najwięcej piłką. W Zagłębiu wyglądało to wówczas trochę inaczej. Uważam, że przez ten rok liga poszła mocno do przodu. Jest w niej znacznie więcej jakości i to mnie zdecydowanie cieszy.

Jak odnajdujesz się w systemie rotacyjnym, w którym żaden zawodnik nie może być pewny nawet miejsca w kadrze meczowej?

To tylko pokazuje, jaka jest jakość w naszym zespole. Różnice pomiędzy zawodnikami na poszczególnych pozycjach są naprawdę znikome i kto by nie dostał szansy gry, ten później nie zawodzi na boisku. Każdy z piłkarzy gwarantuje odpowiednią jakość w grze i dzięki temu mamy takie, a nie inne wyniki. Zawsze powtarzam, że zdrowa rywalizacja w zespole jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Każdy z nas w treningu musi być na jak najwyższym poziomie, bo nikt nie chce odstawać od reszty. W klubie cały czas panuje pokora i pełna koncentracja tylko na najbliższym spotkaniu. Nie ma mowy o żadnym rozluźnieniu, wręcz przeciwnie – bo wiemy, że jeszcze trzy bardzo trudne mecze przed nami.

W ciągu ostatnich miesięcy zmieniła się również Twoja rola w drużynie. Wiosną byłeś jednym z liderów zespołu, a teraz czasami zdarza Ci się zaczynać mecze na ławce rezerwowych…

Jak już mówiłem, jest to najlepszy dowód na to, jaką jakość posiada obecny ŁKS. Nie ma lidera w zespole, bo wszyscy pracują na zespół i to zespół jest najważniejszy. Nie mam żadnego problemu z tym, że czasami trener posadzi mnie na ławce rezerwowych. To są jego wybory i trzeba je uszanować. Zwłaszcza że wyniki pokazują, iż te decyzje personalne są trafne. Oto przecież nam wszystkim chodzi – żeby ŁKS wygrywał i był w czubie tabeli. W piłce nożnej nie liczy się jednostka. Liczy się zespół i wynik, który jest na końcu.

Skoro nie liczy się jednostka, to nazwisko Kiełb nie zrobi na Was wrażenia w sobotnim meczu?

Z tego, co analizowałem ostatnie mecze pierwszej ligi – w tym Termaliki – to wiem, że w obecnym sezonie ten zawodnik nie gra akurat zbyt dużo w Niecieczy. Osobiście nie lubię przed jakimkolwiek meczem składać szumnych deklaracji, poza – rzecz jasna – tym, że chcemy rozegrać dobre spotkanie. Jeśli w którymś z wywiadów Jacek powiedział, że Termalika jedzie do Łodzi po trzy punkty, bo jej celem jest zdobycie kompletu dziewięciu „oczek” do końca roku, to miał oczywiście do tego pełne prawo. Szanujemy go jako piłkarza, tak jak i wszystkich pozostałych zawodników z Niecieczy, co nie zmienia faktu, że w sobotę zrobimy wszystko, aby nasi rywale wrócili do domu bez żadnej zdobyczy punktowej.