Ładna pogoda, wypełnione trybuny, świetna atmosfera, nowe efektowne koszulki i inauguracja rundy wiosennej. W sobotę mieliśmy niemal wszystko, niestety zabrakło najważniejszego – ŁKS tylko zremisował bezbramkowo z ostatnim w tabeli drugiej ligi Gryfem Wejherowo.
Trudno nie kryć rozczarowania. Prawda, w przerwie letniej Gryf wzmocnił kadrę i drużyna ta z pewnością niejednemu tej wiosny spłata jeszcze figla, szkoda jednak że dotychczasowemu wiceliderowi drugiej ligi nie udało się wykorzystać żadnej sytuacji do zdobycia gola. A mieli ich łodzianie co najmniej kilka.
Już w 2. minucie w szesnastce gości doszło do potwornego zamieszania, ostatecznie jednak próba Ievgena Radionov została zablokowana przez obrońców. Dziesięć minut później po kolejnej „kotłowaninie” w polu karnym Gryfa popularny „Żenia” próbował zaskoczyć bramkarza strzałem piętą, ale i tym razem futbolówka ugrzęzła w gąszczu nóg.
Pod koniec tej części gry zbyt długo z oddaniem strzału zwlekał Piotr Pyrdoł, wcześniej zaś ten sam zawodnik po dośrodkowaniu bardzo aktywnego Wojciecha Łuczaka główkował obok słupka. Kąśliwy strzał z dystansu debiutującego w barwach ŁKS-u pomocnika też nie przyniósł zmiany wyniku.
Wydawało się, że po przerwie łodzianie znajdą receptę na defensywę wejherowian i chociaż gospodarze nieco składniej przeprowadzali swe ataki, gola koniec końców nie zdołali zdobyć. W 52. minucie po akcji Macieja Wolskiego w świetnej sytuacji znalazł się Pyrdoł – kopnął jednak nad poprzeczką. Dwadzieścia minut później sytuacja powtórzyła się, ale i tym razem po akcji dwóch młodzieżowców piłka nie wpadła do siatki, bo Pyrdołowi znów zabrakło precyzji.
Swoje szanse mieli także Patryk Bryła (uderzył wprost w bramkarza w 69. minucie po swojej solowej akcji), Ievgen Radionov (po świetnej centrze Bartosza Widejki główkował obok słupka) i Łuczak (dwa groźne strzały z dystansu – oba nad poprzeczką). W 79. minucie szalę zwycięstwa na stronę łodzian mógł przechylić Tomasz Margol, ale i jego strzał z powietrza okazał się minimalnie niecelny.
Warto również dodać, że goście, chociaż oczywiście skupieni przede wszystkim na defensywie, również potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką Michała Kołby. W drugiej połowie, a konkretnie w 59. minucie, tylko doskonałej interwencji rozgrywającego dobre spotkanie Kamila Rozmusa zawdzięczali gospodarze to, że Gryf nie objął w Łodzi prowadzenia.
Skończyło się na bezbramkowym remisie, z którego cieszyć powinni się wyłącznie goście. Abstrahując od gry drugiej linii, która zapewne jednym się spodobała, a innym nieco mniej, zawiodło przede wszystkim wykończenie akcji. Nawet jeśli bowiem ŁKS nie porwał swą grą, co najmniej raz miał obowiązek ulokować futbolówkę w siatce. Oby w kolejnych meczach było lepiej.
20. kolejka II ligi / ŁKS Łódź 0:0 Gryf Wejherowo
Składy: