Drużyna Be a Star Wilczki Warszawa wygrała, organizowany przez ŁKS oraz rodziców zawodników naszej akademii, charytatywny turniej rocznika 2009 „Pomoc dla Piotra Orlika”. W zgodnej opinii wszystkich uczestników i gości tego wydarzenia tym razem jednak nie wynik był najważniejszy, a fakt, że udało się zebrać sporą kwotę na leczenie ojca jednego z najmłodszych piłkarzy Akademii ŁKS.
Najlepszym podsumowaniem turnieju były łzy wzruszenia, które pojawiały się na twarzy obserwującej z przejęciem sobotnie zmagania żony Piotra Orlika. Odzew, z jakim spotkał się bowiem apel o pomoc dla jej męża – zmagającego się z trudną i nieuleczalną chorobą, jaką jest SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne, które wpływa na neurony ruchowe w ciele człowieka – przeszedł najśmielsze oczekiwania. Z faktu, że to nie był kolejny zwykły halowy turniej, jakich wiele w okresie zimowym, doskonale zdawali też sobie zresztą sprawę jego uczestnicy. – Nie ma co ukrywać, że czuć było, iż chłopaki od rana mieli tremę. Normalnie stać ich na dużo lepszą i ładniejszą grę, ale dzisiaj otoczka turnieju zrobiła swoje. Piękna hala, mnóstwo kibiców i rola gospodarza takiej imprezy – to wszystko razem stanowiło nowość dla naszych podopiecznych – potwierdził Jarosław Byczkowski, który wraz z Adamem Gołaszewskim trenuje rocznik 2009 w Akademii ŁKS.
– Turniej był zorganizowany w jednym celu: pomocy panu Piotrowi Orlikowi, który zachorował nagle i którego choroba ciągle postępuje. Wynik końcowy i cel szkoleniowy tej imprezy był kwestią drugoplanową. W tej kategorii wynik nigdy nie jest zresztą najważniejszy – podkreślił najdłuższy obecnie stażem szkoleniowiec w Akademii ŁKS. – Rozmawialiśmy z żoną pana Piotra Orlika i ona nie potrafi powstrzymać łez. Łez szczęścia oczywiście, że to wszystko poszło tak sprawnie i że imprezą zainteresowało się tyle ludzi dobrej woli i z dobrym serduszkiem. Ja też jestem bardzo szczęśliwy, że w ten sposób mogliśmy pomóc. Taka sytuacja spotkała jednego z naszych rodziców, ale – czego nikomu nie życzę – może przecież spotkać zawodnika czy każdego z nas. Po dzisiejszej akcji utwierdziliśmy się w przekonaniu, że ŁKS to ogromna rodzina pełna wspaniałych ludzi i jeśli tylko jest taka potrzeba, to oni się mobilizują i działają. A nie tylko pięknie gadają o tym działaniu. Teraz wszyscy jeszcze mocniej trzymamy kciuki za pana Piotra Orlika w walce z chorobą – dodał Byczkowski.
Co ciekawe, ten wyjątkowy turniej, rozgrywany systemem ligowym (każdy z każdym), z kompletem zwycięstw wygrała jedyna w stawce drużyna spoza województwa łódzkiego. – Wbrew temu, co pokazuje tabela, to był dla nas bardzo ciężki turniej i każda z drużyn postawiła nam naprawdę trudne warunki. Mecze wcale nie były jednostronne, a fakt, iż straciliśmy tylko jedną bramkę przez cały dzień, to w dużej mierze zasługa naszego bramkarza, który bardzo fajnie bronił i nie przez przypadek został wybrany najlepszym golkiperem zawodów – komentował Michał Gałązka, trener Be a Star Wilczki Warszawa. – Na dziś mieliśmy trzy podstawowe założenia: dobrze grać, dobrze się bawić i dać z siebie wszystko na boisku. Udało się je wszystkie zrealizować, a do tego jeszcze zajęliśmy pierwsze miejsce, więc jesteśmy super zadowoleni. Dla nas dodatkową atrakcją było to, że nie było innej drużyny z regionu mazowieckiego, więc mogliśmy się sprawdzić na tle zupełnie nowych przeciwników. Z obecnych tu drużyn znaliśmy dotąd tylko ŁKS, który zapraszaliśmy już na nasze turnieje do Warszawy. Myślę, że taki swoisty powiew świeżości działał też w drugą stronę i dla zespołów z województwa łódzkiego możliwość zagrania z nowym rywalem była również ciekawym doświadczeniem. Ogromne wrażenie zrobiła na nas ponadto sama Sport Arena. Granie na takim obiekcie to czysta przyjemność.
Opiekun zwycięskiej drużyny chwalił też wzorową organizację całego wydarzenia. – Sami również organizujemy turnieje, więc wiemy na czym to wszystko polega. I powiem krótko: w sobotę przy Alei Unii nie było się do czego przyczepić. Warto było przyjechać. Tym bardziej że dzięki temu mogliśmy pomóc panu Piotrowi Orlikowi i jego najbliższym w zbiórce pieniędzy na leczenie. Fajnie, że mogliśmy wesprzeć taką szczytną inicjatywę. Gdy usłyszeliśmy, o co chodzi, od razu potwierdziliśmy swój udział. Nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej – przyznał szkoleniowiec warszawskiego zespołu.
Pod dużym wrażeniem turnieju byli także piłkarze pierwszej drużyny ŁKS-u, którzy po grze kontrolnej z GKS-em Bełchatów, pojawili się w Sport Arenie, aby oglądać decydujące spotkania. – Swój mecz sparingowy zakończyliśmy z niedosytem, ale po przyjściu do Sport Areny znowu uśmiech zagościł na naszych twarzach. Z przyjemnością oglądaliśmy rywalizację rocznika 2009. Widać było wielką pasję i zaangażowanie. W ostatnim meczu nawet łzy się paru chłopcom polały – opowiadał Maksymilian Rozwandowicz, obrońca „Rycerzy Wiosny”. – Oglądając takie turnieje, od razu człowiekowi przychodzą do głowy wspomnienia z czasów dzieciństwa, kiedy sam zaczynał dopiero przygodę z futbolem. Ciągle pamiętam te emocje, kiedy jako 10-latek jeździłem na turnieje i od rana grałem przez cały dzień. Fajne uczucie, móc poczuć to znowu, gdy ogląda się te dzieciaki. Dzisiaj jednak najważniejszy był szczytny cel w postaci zbiórki pieniędzy na leczenie pana Piotra. Razem z kolegami z drużyny byłem bardzo zbudowany tym, gdy po wejściu na halę, zobaczyłem, ile ludzi przyszło dzisiaj dopingować chłopców i zarazem pomóc choremu tacie małego ełkaesiaka. My oczywiście również dorzuciliśmy do zbiórki cegiełkę od siebie, bo nie ma nic piękniejszego niż wsparcie potrzebujących. Super, że po raz kolejny w praktyce potwierdziło się, iż ŁKS to jedna wielka sportowa rodzina – dodał 24-letni obrońca, który m.in. wraz z Piotrem Pyrdołem, Janem Sobocińskim oraz Tomaszem Salskim, czyli prezesem Łódzkiego Klubu Sportowego, wręczał na koniec nagrody najlepszym zawodnikom turnieju.
– Inicjatywa zorganizowania tych zawodów wyszła od rodziców, których pociechy są zawodnikami Akademii ŁKS. Nam od razu spodobał się ten pomysł i bez wahania postanowiliśmy pomóc w tym, aby impreza zakończyła się sukcesem. Jesteśmy zadowoleni, że wszystko odbyło się zgodnie z planem. Jest nam miło tym bardziej, że na turniej przyjechało także wiele osób spoza Łodzi – nie kryła Milena Chmielecka z działu marketingu Łódzkiego Klubu Sportowego. – Mamy nadzieję, że zebrana kwota przyczyni się do skutecznego leczenia pana Piotra Orlika. Cała zbiórka zostanie szczegółowa podsumowana w najbliższym tygodniu, gdyż pieniądze będą jeszcze zbierane w Sport Arenie podczas niedzielnego meczu siatkarek ŁKS Commercecon Łódź z Developresem SkyRes Rzeszów (początek o godz. 20:30), a poza tym podliczamy jeszcze wpływy z rozmaitych aukcji organizowanych przez naszych kibiców. Już teraz jesteśmy jednak pewni jednego: jak zawsze w takich przypadkach, sympatycy ŁKS-u stanęli na wysokości zadania. Gorąco za to dziękujemy!
Klasyfikacja końcowa turnieju „Pomoc dla Piotra Orlika”
Specjalne podziękowania należą się wszystkim sponsorom oraz partnerom turnieju, dzięki którym mógł dojść on do skutku. A są to:
Pomóc Piotrowi Orlikowi można również dokonując dowolnych wpłaty na konto: