Klub

Trenerzy o meczu GKS Katowice – ŁKS Łódź

29.11.2018

29.11.2018

Trenerzy o meczu GKS Katowice – ŁKS Łódź

Remis 1:1 w zaległym meczu 19. Kolejki Fortuna 1 Ligi nie ucieszył ani Kazimierza Moskala, ani Dariusza Dudka. Na pomeczowej konferencji szkoleniowiec ŁKS-u przyznał, że ełkaesiacy powinni wygrać ten mecz, choć… na to nie zasłużyli, a opiekun GKS-u nie robił tajemnicy z tego, w jaki sposób… najłatwiej można zagrozić na boisku jego podopiecznym.

Kazimierz Moskal (ŁKS Łódź):

Piłka nożna jest niesprawiedliwa. Z przebiegu meczu – biorąc pod uwagę całe 90 minut – absolutnie nie zasłużyliśmy na wygraną, ale powinniśmy ten mecz wygrać. Trudno jest teraz znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak graliśmy, lecz wydaje mi się, że jednym z elementów było to, iż w moich oczach GKS bardziej chciał.

Po stracie jednego zawodnika gospodarze mieli duży problem i stworzyliśmy sobie takie sytuacje, które powinniśmy zamienić na bramki. Niestety, w pierwszym meczu w Łodzi w bramce GKS-u stał Mariusz Pawełek i to on wybronił bardzo wiele sytuacji, co kosztowało nas stratę trzech punktów. A dziś to Krzysztof Baran, broniący teraz bramki GKS-u, wyrósł na bohatera tego spotkania. No cóż, nie pozostaje nam nic innego, jak przyjąć ten punkt i skupić się na ostatnim tegorocznym meczu, który w sobotę zagramy w Olsztynie.

Trochę sposób gry skłonił nas do tego, że początek spotkania nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Spodziewałem się, że po dobrym meczu w Tychach, nawet mimo porażki 0:4, GKS zagra z nami od początku ofensywnie o pełną pulę. Byliśmy przekonani, że tak właśnie katowiczanie będą z nami grać. Tymczasem oni oddali nam pole i być może to nas trochę uśpiło. Jakbyśmy pomyśleli, że teraz wygrana przyjdzie nam łatwo. A z zespołem, który solidnie broni, naprawdę ciężko się gra. Zwłaszcza w pierwszej połowie próbowaliśmy wpychać piłkę na przedpole bramki gospodarzy, ale niewiele nam z tego wychodziło. I to jest chyba główny powód tego, że nasza postawa do przerwy była taka, a nie inna.

Żenia Radionow nie był wyznaczony jako pierwszy do strzelania rzutu karnego, bo wiadomo, że najpierw wytypowani są zawodnicy, którzy wybiegają na boisko w podstawowym składzie. Widocznie jednak chłopaki dogadali się na boisku, a Żenia wziął na siebie odpowiedzialność za wykonanie „jedenastki” i ją wykorzystał.

Dariusz Dudek (GKS Katowice):

Szanuję ten punkt, bo grała przecież druga drużyna w tabeli z ostatnią. Patrząc na różnicę, jaka dzieli obecnie GKS i ŁKS, musimy szanować ten punkt, aczkolwiek mam też duże pretensje do zespołu za brak koncentracji. Bo uważam, że to właśnie brak koncentracji był przyczyną czerwonej kartki dla Adriana Frańczaka.

Kontrowaliśmy to spotkanie, mieliśmy na nie swój plan i przede wszystkim nie chcieliśmy stracić bramki. Zamierzaliśmy też wychodzić z szybkimi kontratakami. I to nam się udało, bo wyszliśmy na prowadzenie po jednej z akcji. Czerwona kartka Frańczaka pokrzyżowała nam jednak później plany. Choć, jak już wspomniał trener Moskal, Krzysiek Baran wykonał dzisiaj dla nas świetną robotę i wybronił nam jeden punkt. Wiadomo, że u siebie chciałoby się wygrywać, ale taką mamy rundę. Dzisiaj wszystko zachodziło przeciwko nam, chociażby kontrowersyjny rzut karny.

Trudno jest mi powiedzieć coś więcej niż to, co widzą dziennikarze i kibice. Po prostu nie jesteśmy w stanie obronić się skutecznie przed piłkami zagrywanymi za plecy naszych obrońców. Nie muszę chyba nawet nikomu podpowiadać, że w ten sposób najłatwiej można obecnie stworzyć zagrożenie pod naszą bramką.  Tak było w Tychach, gdzie przegraliśmy 0:4, i tak było dzisiaj wiele razy w meczu z ŁKS-em. Mieliśmy przeanalizowaną grę łódzkiego zespołu i widać dziś było, że goście szukali tych piłek za linię obrony. Trudno jest mi przejść do porządku dziennego nad wygraniem główki przez naszych stoperów, co obecnie jest naszym problemem, ale nie potrafię tego w tej chwili zmienić.