Klub

Szlagier dla „Rycerzy Wiosny”! ŁKS – Warta 2:0

27.04.2018

27.04.2018

Szlagier dla „Rycerzy Wiosny”! ŁKS – Warta 2:0

ŁKS pokonał Wartę 2:0 dzięki bramkom niezawodnego Ievgena Radionova. Bezcenne zwycięstwo, osiągnięte po dobrej i niekiedy widowiskowej grze, pozwoliło łodzianom wyprzedzić poznaniaków w tabeli. Początek długiego weekendu mamy więc jak z bajki!

Mecz dwóch mistrzów Polski, najstarszych nadal istniejących klubów odpowiednio Łodzi i Poznania, zapowiadał się interesująco z kilku względów. Naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny walczące o awans na zaplecze ekstraklasy, które na wiosnę spisują się w kratkę i których dzieliło w tabeli tylko jedno miejsce i jeden zaledwie punkt.

Ełkaesiacy (dziś bez pauzującego za kartki Bartosza Widejki i Łukasza Zagdańskiego) świetnie weszli w mecz. W grze łodzian niewiele było przypadku, akcje ofensywne miały odpowiednie tempo, do tego gospodarze w okolicach pola karnego często popisywali się efektowną wymianą podań, czym skutecznie kruszyli defensywę rywala.

W 3. minucie po takiej właśnie akcji (Paweł Pyciak wypuścił w bój Macieja Wolskiego, ten zaś świetnie dośrodkował piłkę na pole karne) bliski szczęścia był Ievgen Radionov – koniec końców futbolówka po jego strzale głową powędrowała obok słupka. Siedem minut później łodzianie znów błyskawicznie rozegrali piłkę na skrzydle i choć obrońcy Warty zdołali zażegnać niebezpieczeństwo, w nagrodę wywalczyli nasi piłkarze rzut rożny.

Po centrze z kornera Wojciecha Łuczaka pozostawiony bez opieki Patryk Bryła główkował w kierunku bramki, a świetnie jak zwykle ustawiony Radionov skierował futbolówkę do siatki, zdobywając tym samym pierwszego tej wiosny gola dla ŁKS-u w Łodzi (1:0). Dodajmy – w pełni zasłużonego gola, byli bowiem tak w tym fragmencie spotkania, jak i w całej pierwszej połowie zespołem zdecydowanie lepszym.

Nie znaczy to oczywiście, że poznaniacy zamierzali się godzić z rolą statystów. W 17. minucie płaskie uderzenie z kilkunastu metrów obronił Michał Kołba, a chwilę później o mały włos nie doprowadzili goście do wyrównania, bo po zamieszaniu w szesnastce ŁKS-u piłkę w bramce umieścił Piceluk, sęk w tym że w momencie oddania strzału napastnik Warty znajdował się na pozycji spalonej, arbiter więc trafienia tego nie zaliczył.

Potem do głosu doszli ponownie łodzianie i w 25. minucie powinni podwyższyć prowadzenie. Łuczak doskonale zagrał na prawe skrzydło do Wolskiego, ten wpadł w pole karne rywala, a jego skierowane do środka podanie przeciął ręką jeden z defensorów Warty. Sędzia nie miał wątpliwości, wskazał na wapno, a piłkę na jedenastym metrze ustawił Radionov. Dlaczego, tak w spotkaniu ze Zniczem jak i dziś, rzutu karnego nie egzekwował Maksymilian Rozwandowicz (trafił z Olimpią) pozostanie zapewne tajemnicą szatni. W każdym razie była to zła decyzja, bo Ukrainiec kopnął futbolówkę słabo i Adrian Lis bez większych kłopotów chwycił ją w rękawice.

Jeszcze przed przerwą po kiksie obrońcy Warty strzelali na bramkę Łuczak i Radionov (ten pierwszy w bramkarza, ten drugi niecelnie), schodzili więc ostatecznie łodzianie do szatni prowadzącym tylko jednym trafienie. Trzeba jednak przyznać, że za wyjątkiem nieszczęsnej jedenastki, rozegrali „Rycerze Wiosny” chyba najlepsze tej wiosny czterdzieści pięć minut na własnym obiekcie.

Po przerwie nie było tak efektownie, przez wiele bowiem minut to goście dominowali na boisku i chociaż niektórzy uznają, że ze strony gospodarzy była to celowa taktyka, kilkukrotnie pod „świątynią” Kołby doszło do sytuacji bardzo niebezpiecznych.

Chyba najlepszą okazję do zdobycia bramki wyrównującej zaprzepaścili poznaniacy w 57. minucie, kiedy po rzucie wolnym i strzale głową Sanockiego, piłkę z najwyższym trudem odbił bramkarz ŁKS-u (a może trafiła w słupek?), na nasze szczęście nie zdołał jej dobić także Rejewski, posyłając futbolówkę nad poprzeczką. W 76. minucie niebezpiecznie główkował tuż obok słupka kolejny zawodnik ekipy z Wielkopolski i tym jednak razem skończyło się tylko na strachu piłkarzy i kibiców ŁKS-u.

Ci ostatni widząc, że na boisku nie wszystko układa się po myśli podopiecznych trenerów Robaszka oraz Janowskiego wzmogli jeszcze doping i zdaje się, że bardzo to pomogło zawodnikom, bo w 79. minucie zdołali „Rycerze Wiosny” rozstrzygnąć losy szlagierowego starcia na swoją korzyść. Spora w tym zasługa Rafała Kujawy, który po kilku latach wrócił na obiekt przy al. Unii 2 i przypomniał się sympatykom futbolu z Łodzi z naprawdę dobrej strony – po jego zgraniu piłki głową Radionov znalazł się przed polem karnym, wpierw rzucił okiem na to, gdzie znajduje się golkiper Warty, a następnie huknął nie do obrony! (2:0).

Tych pozytywnych akcentów znaleźlibyśmy po przerwie jeszcze kilka. W 66. minucie popisali się łodzianie przed polem karnym tak efektowną akcją (kilka krótkich podań bez przyjęcia piłki), że warciarze kompletnie stracili głowę, szkoda tylko, iż w tym przypadku nie udało się oddać strzału na bramkę. Do tego należałoby dopisać niezłą grę obronną całego zespołu (zastępujący Widejkę Kamil Rozmus rozegrał świetne zawody) i sytuację z ostatniej minuty, kiedy po kolejnym podaniu Kujawy bliski szczęścia był Mateusz Gamrot.

ŁKS pokonał wicelidera i tym samym zastąpił go na drugim miejscu w tabeli. Sukces to zasłużony, osiągnięty dzięki zaangażowaniu, osiągnięty dzieki ofensywnej grze. Byli w piątek łodzianie drużyną prezentującą wyższą od rywala kulturę gry, co zaś nie mniej ważne, ich akcje były szybkie, błyskotliwe i niekiedy bardzo widowiskowe. Skoro udało się tak zagrać z wiceliderem, można i z każdą drugoligową drużyną. We wtorek kolejny sprawdzian.


28. kolejka II ligi / ŁKS Łódź 2:0 Warta Poznań (1:0)

  • Bramki: 1:0 Radionov 10, 2:0 Radionov 79.
  • Żółte kartki: Rozmus, Kocot, Bryła – Kiełb.
  • Sędziował: Lis.
  • Widzów: 4328.

Składy:

  • ŁKS Łódź: Kołba – Pyciak, Rozwandowicz, Juraszek, Rozmus, Pyrdoł (90 Koprowski), Kocot (80 Margol), Łuczak (64 Gamrot), Wolski, Bryła (70 Kujawa), Radionov.
  • Warta Poznań: Lis – Patrzykąt, Kieliba, Dejewski, Kiełb (60 Jasiński), Marciniak, Grobelny, Sanocki (68 Biegański), Janicki (80 Cierpka), Kita, Piceluk (80 Szynka).

Autor: Remek Piotrowski