Aktualności

Spadkowicz z pierwszej ligi pokonany. ŁKS 1:0 Wisła Puławy

12
07 / 10 / 2017

Piłkarze ŁKS-u pokonali w 12. kolejce Wisłę Puławy 1:0 po bramce Maksymiliana Rozwandowicza. Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bo w 63. minucie sędzia pokazał czerwoną kartkę Jakubowi Smektale. Łatwo jednak nie było…

Spotkanie zakończyło się szczęśliwie dla gospodarzy, ale trzeba przyznać, że jego początek należał do podopiecznych trenera Ryszarda Wieczorka. W 8. minucie aktywny w pierwszej połowie Lytvynuk groźnie uderzył na bramkę Michała Kołby z lewej strony pola karnego, a chwilę później łodzianie stracili piłkę na własnej połowie i przed szansą stanął Zulciak – na nasze szczęście i tym razem zawodnik Wisły posłał futbolówkę nad poprzeczką.

ŁKS przebudził się dopiero po dwudziestu minutach. Sygnał do ataku dał Mateusz Gamrot popisując się indywidualną akcją i tylko szkoda, że efektowny drybling pomocnika zatrzymał już w polu karnym obrońca Wisły. Zaraz po tym groźnie uderzył zza szesnastki Paweł Pyciak (dziś ustawiony na prawym skrzydle), a piłkarz ten jeszcze bliższy szczęścia był kilka minut później, kiedy piłka po jego mocnym strzale z lewej nogi w nieznacznej odległości minęła lewy słupek bramki Madejskiego.

Pod koniec pierwszej odsłony sobotniego spotkania doszło do przepychanki w środkowej strefie boiska. Górę wzięły emocje i chociaż po chwili zawodnicy wrócili do gry, do końca spotkania tak jedni, jak i drudzy nie szczędzili sobie złośliwości.

W drugiej połowie łodzianie uzyskali przewagę i już w 50. minucie byli o włos od objęcia prowadzenia. Po technicznym uderzeniu Bartosza Widejki z rzutu wolnego futbolówka trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole, a szkoda strzał był bowiem pierwszej marki. Dziewięć minut później trenerzy ŁKS-u w miejsce Piotra Pyrdoła wprowadzili Jakuba Kostyrkę i trzeba przyznać, że młody skrzydłowy ożywił grę łódzkiej drużyny. To właśnie po jednym z jego odważnych dryblingów Jakub Smektała przekroczył przepisy, a że doświadczony ligowiec miał już na koncie żółtą kartkę arbiter wyrzucił go z boiska.

Zanim do tego doszło wiślacy byli bardzo bliscy objęcia prowadzenia, znów jednak uśmiechnęło się do nas szczęście, bo po strzale Pożaka z kilkunastu metrów piłka przeleciała metr obok słupka. Potem atakował ŁKS – Widejko huknął z trzydziestu metrów wprost w golkipera z Puław, a jeszcze lepszą okazję do zdobycia gola miał Filip Burkhardt (zmienił w drugiej połowie Gamrota), który nie wykorzystał świetnego dogrania Radionova i jego strzał z powietrza lewą nogą, z kilku metrów, także chybił celu.

Na szczęście mają w zanadrzu łodzianie atut w postaci świetnie egzekwowanych stałych fragmentów gry. W 80. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Widejko, Radionov sprytnie skierował piłkę głową do pozostawionego bez opieki na prawej stronie pola karnego Maksymiliana Rozwandowicza, ten przyjął piłkę, a następnie umieścił ją w długim rogu bramki Wisły.

W trzech ostatnich spotkaniach na własnym boisku nie udało się ełkaesiakom zdobyć kompletu punktów, przełamanie przyszło w starciu z Wisłą Puławy i zdaje się, że o tego jednego gola faktycznie byli w sobotę łodzianie lepsi od spadkowicza z zaplecza ekstraklasy.

Teraz przed „Rycerzami Wiosny” arcytrudny pojedynek z Radomiakiem. Trzy lata temu, jeszcze w trzeciej lidze, lepsi okazali się piłkarze z Radomia, czas więc na rewanż.


12. kolejka II ligi / ŁKS Łódź 1:0 Wisła Puławy (0:0)

  • Bramki: 1:0 Rozwandowicz 80.
  • Żółte kartki: Gamrot – Poznański, Maksymiuk, Smektała (x2).
  • Czerwona kartka: Smektała (Wisła) 63.
  • Sędziował: Liany.

Składy:

  • ŁKS Łódź: Kołba – Rozmus, Rozwandowicz, Juraszek, Widejko, Pyciak, Pyrdoł (59 Kostyrka), Kocot, Gamrot (73 Burkhardt), Guzik, Rodionov.
  • Wisła Puławy: Madejski – Murawski, Poznański, Żemło, Litwiniuk (68 Sulkowski), Smektała, Maksymiuk, Szymankiewicz (81 Popiołek), Zulciak (68 Szczotka), Pożak (71 Meschia), Hirsz.

Remek Piotrowski

POWRÓT

1 komentarz do “Spadkowicz z pierwszej ligi pokonany. ŁKS 1:0 Wisła Puławy”

  1. cieszy wynik ale co do gry duże aaallllleeeee,taka taktyka aby tylko nie stracić bramki a jak się uda to coś się strzeli na dłuższy dystans dla nas kibiców jest mega nudna.Sztab szkoleniowy musi zrozumieć że piłka polega na strzelaniu bramek na nie na obronie bo gra się dla kibiców a my chcemy wyniki minimum 2:1 lub 3:2 i więcej jeszcze bramek.My musimy wysiedzieć na stadionie prawie 2 godziny(jeszcze za to zapłacić) dlatego musicie dać to coś bo inaczej będzie żle.Taka taktyka “ala Nawałka”(jego bronią wyniki) na jednego napastnika musi się skończyć bo nasz zespół stać na więcej pod warunkiem innego ustawienia zespołu.Teraz operacja Radom-jedziemy walczyć i wygrać a remis np.2;2 lub 3:3 my kibicie przyjmiemy ze zrozumieniem.Do boju ŁŁŁŁKKKKSSSS

Możliwość komentowania została wyłączona.



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny