W ostatnim sparingu rozegranym w Turcji przed powrotem do kraju piłkarze ŁKS-u przegrali 0:5 z rosyjską Bałtiką Kaliningrad.
Zgodnie z zapowiedziami w ostatnim sparingu przed powrotem do Polski w składzie ŁKS-u pojawili się piłkarze, których zabrakło w kadrze meczowej w ubiegłą środę. Między słupkami bramki stanął Dawid Arndt, duet stoperów Adam Marciniak stworzył z Carlosem Morosem Gracia, w środku pola oglądaliśmy m.in. Dragoljuba Srnicia i Maksymiliana Rozwandowicza, a na szpicy Piotra Janczukowicza, który był w piątek jednym z pięciu w wyjściowej jedenastce ełkaesiaków o statusie młodzieżowca.
Początek spotkania należał do dziewiątej drużyny rosyjskiej Pierwyj diwizion (drugi poziom rozgrywkowy). Co prawda w 3. minucie Dawid Arndt obronił groźny strzał Sultana Dzhamilova, ale tuż po upływie pierwszego kwadransa wyciągał futbolówkę z siatki. Doskonałe dośrodkowanie piłki z rzutu rożnego wykorzystał Artem Meshchaninov i to właśnie po jego soczystym strzale głową zespół z Kaliningradu objął prowadzenie.
Po drugiej stronie boiska działo się niewiele, a na uwagę w tym fragmencie spotkania zasługiwała tylko jedna szybka akcja łodzian. Kilkadziesiąt sekund przed stratą bramki ełkaesiacy przejęli futbolówkę i dwoma podaniami przenieśli się w okolice bramki Maksima Borisko. Zabrakło kropki nad „i”, bo piłka po strzale Piotra Janczukowicza poszybowała wysoko nad poprzeczką.
Nieco lepiej wyregulowanym celownikiem mógł się pochwalić w pierwszej połowie Dragoljub Srnić. W 32. minucie po składnej akcji zainicjowanej przez Przemysława Sajdaka serbski pomocnik huknął z dystansu i tym razem trafił w światło w bramki, sęk w tym, że świetnie ustawiony bramkarz Bałtiki nie dał się zaskoczyć, podobnie zresztą jak chwilę wcześniej Dawid Arndt po strzale Ishkhana Geloyana. W międzyczasie gra toczyła się w środku boiska i trzeba przyznać, że częściej operował nią zespół doskonale znanego w Łodzi Mladena Kašćelana (Czarnogórzec zagrał od pierwszej minuty).
W przerwie trener Wojciech Stawowy dokonał dwóch zmian. Tomasz Nawotka zastąpił Kamila Dankowskiego, a do bramki wskoczył Michał Kot. Młody golkiper nie narzekał na nudę, bo już w pierwszych pięciu minutach drugiej odsłony Rosjanie trzykrotnie byli bliscy podwyższenia prowadzenia, z czego sam Mikhail Markin dwukrotnie strzelał na łódzką bramkę (pierwsze uderzenie obronił Michał Kot, drugie – nie trafiło w światło bramki).
Podopieczni Evgenija Kaleshina zdominowali nasz zespół i wkrótce tę swoją bardzo wyraźną przewagę udokumentowali trzema bramkami. Najpierw w przeciągu zaledwie stu osiemdziesięciu sekund dwukrotnie bramkarza ŁKS-u pokonał Yan Kazaev, finalizując w polu karnym akcje rozpoczęte przez jego kolegów na prawej stronie boiska. Czwartego gola dla Bałtiki zdobył Martin Mikhail.
Na tych trzech ciosach wyprowadzonych w ciągu sześciu minut Rosjanie nie zakończyli w piątek strzelania. Co prawda w ostatnim kwadransie zawodnicy w niebieskich strojach kilkukrotnie spudłowali w dogodnych sytuacjach (nie wykorzystali m.in. rzutu wolnego pośredniego podyktowanego za złapanie piłki przez naszego bramkarza po podaniu obrońcy), ale w 88. minucie cieszyli się z piątego trafienia. Mikhail Markin wykorzystał rzut karny podyktowany przez arbitra za faul Jakuba Tosika w polu karnym.
Jutro ełkaesiacy wrócą do Łodzi, z kolei już w najbliższy wtorek (9 lutego) zagrają na własnym boisku w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski z Legią Warszawa.
Mecz sparingowy / ŁKS Łódź – Bałtika Kaliningrad 0:5 (0:1)
Składy: