W 26. kolejce PKO BP Ekstraklasy piłkarze ŁKS-u przegrali w Białymstoku 0:6 z Jagiellonią. Gole dla lidera zdobyli Nene, Dominik Marczuk, Jesús Imaz, Afimico Pululu i Jarosław Kubicki. Łodzianie przez godzinę grali w osłabieniu wskutek czerwonej kartki, którą arbiter ukarał w pierwszej połowie Adriena Louveau.
Trener Marcin Matysiak nie mógł w starciu z liderem skorzystać z usług m.in. Rizy Durmisiego, Marcina Flisa, Thiago Ceijas, Pirulo, a w trakcie rozgrzewki Engjëll Hoti wskoczył do wyjściowego składu w miejsce zmagającego się z problemami zdrowotnymi Michała Mokrzyckiego. „Jaga” szybko przejęła inicjatywę i już w pierwszym kwadransie znalazła sposób na łódzką defensywę.
Bliscy szczęścia białostocczanie byli najpierw w 5. minucie, gdy Jesús Imaz skorzystał z wolnej przestrzeni przed polem karnym ŁKS-u i oddał minimalnie niecelny strzał z kilkunastu metrów. Tym razem jeszcze się nam upiekło, ale siedem minut później futbolówka krążyła na naszej połowie od nogi do nogi piłkarzy w żółto-czerwonych trykotach, Bartłomiej Wdowik kapitalnym podaniem rozpruł naszą obronę, zagrywając co do centymetra do wbiegającego w szesnastkę Nene, a Portugalczyk kropnął z pierwszej piłki pod poprzeczkę.
Jakby mało było zmartwień, po upływie drugiego kwadransa sędzia wyrzucił z boiska Adriena Louveau za faul na Jesúsie Imazie, więc przez godzinę musieliśmy radzić sobie w dziesiątkę. Zespół trenera Adriana Siemieńca kontrolował sytuację na boisku, co rusz zagrażając nam a to po szybkich akcjach skrzydłem, a to po stałych fragmentach gry, choć jak na ironię losu doskonałą okazję do zdobycia gola stworzył w końcówce pierwszej połowy też ŁKS.
Po świetnym rajdzie Huseina Balicia wzdłuż linii bocznej i dokładnym dośrodkowaniu wprost na głowę pozostawionego bez opieki Bartosza Szeligi, ten ostatni główkował z kilku metrów, lecz w ostatniej chwili piłkę po jego uderzeniu zablokował na linii bramkowej Adrián Diéguez. Bardzo szybko los ukarał nas za niewykorzystanie tej sytuacji – w 41. minucie Dominik Marczuk zaskoczył Aleksandra Bobka technicznym uderzeniem i po tym efektownym lobie (który jak przyznał sam strzelec – był próbą dośrodkowania do Jesúsa Imaza) lider zszedł na przerwę z dwubramkową przewagą.
Szkoleniowiec ŁKS-u zdecydował się w tym momencie na trzy zmiany. Od początku drugiej części zawodów na boisku zameldowali się Jakub Letniowski, Antoni Młynarczyk i Kay Tejan. Dość szybko mogło to przynieść efekt, bo już kilkanaście sekund po wznowieniu gry i akcji Huseina Balicia, bodaj najbardziej aktywnego ełkaesiaka w sobotnim spotkaniu, z kilku metrów wprost w dobrze ustawionego Zlatana Alomerovicia uderzał właśnie Jakub Letniowski. Na tym niestety koniec pozytywów. W dalszej części spotkania graliśmy w tzw. niskim pressingu, Jagiellonia szanowała piłkę i od czasu do czasu próbowała podwyższyć prowadzenie.
W 51. minucie Aleksander Bobek efektowną robinsonadą zatrzymał futbolówkę po strzale z powietrza Nene. Groźnie w naszej szesnastce było też po dwóch dośrodkowaniach i próbach uderzenia piłki głową przez Kristoffera Hansena i Tarasa Romanczuka, aż w końcu w 64. minucie Taras Romanczuk idealnie obsłużył niepilnowanego Jesúsa Imaza, a Hiszpan pewnym strzałem pod poprzeczkę zdobył trzeciego gola dla Jagiellonii Białystok.
Na tym jednak miejscowi nie poprzestali i w 70. minucie Aleksander Bobek znów wyciągał piłkę z siatki – sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy, interpretując zagranie ręką przez Kaya Tejana jako niezgodne z przepisami, a jedenastkę na czwartą bramkę zamienił Afimico Pululu. Dzieła zniszczenia dokonali w końcówce spotkania Jarosław Kubicki (dobił strzał jednego z kolegów) i Nene (Portugalczyk popisał się pięknym uderzeniem z woleja po dokładnym dośrodkowaniu Tomasza Kupisza).
Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego przegrali w Białymstoku 0:6. W następnej serii spotkań ełkaesiacy zmierzą się na wyjeździe z Cracovią.
26. kolejka PKO BP Ekstraklasy | Jagiellonia Białystok – ŁKS Łódź 6:0 (2:0)
Składy: