Po wczorajszej premierze na obiekcie przy Alei Unii 2 dzisiaj do księgarń w całej Polsce trafiła książka o Stanisławie Terleckim, której autorem jest Piotr Dobrowolski – dziennikarz „Super Expressu”. Można ją już także nabywać w Sklepie Kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego – kosztuje 32 złote, a część tej kwoty trafi na organizację spotkania wigilijnego dla najbardziej potrzebujących dzieci, które jak co roku przygotowuje Stowarzyszenie Kibiców ŁKS-u.
Jednego możemy pewni: z takiej inicjatywy najbardziej ucieszyłby się sam Stanisław Terlecki – jeden z najlepszych polskich skrzydłowych w historii i zarazem jeden z najwybitniejszych piłkarzy w dziejach Łódzkiego Klubu Sportowego. A przy tym niezwykły człowiek, który uwielbiał pomagać innym – o czym zresztą można się doskonale przekonać uważnie czytając liczącą niespełna 250 stron książkę, która ukazała się na rynku nakładem Wydawnictwa Harde.
W książce „Terlecki. Tragiczna historia jednego z najlepszych piłkarzy w Polsce” przypomniane są bowiem między innymi historie z lat 80., gdy główny bohater – będący wtedy u szczytu sławy w Stanach Zjednoczonych – nieproszony przez nikogo zakupił i przysłał do Łodzi sprzęt medyczny dla Centrum Zdrowia Matki Polski czy też sztuczną trawę dla ŁKS-u, aby jego koledzy mieli jak najlepsze warunki do treningu. W książce nie brakuje też jednak opowieści o tym, gdy Terlecki – będący już w bardzo trudnej sytuacji finansowej – nie miał oporów, aby rozdawać sprzęt sportowy, który otrzymał z PZPN-u czy koszulki klubowe ŁKS-u, które trafiały do niego dzięki życzliwości wspierających go wtedy osób.
– Staszek pieniądze miał i potrafił je pięknie wydawać. Gdy inni Polacy grający w latach 80. W USA ciułali cent do centa, on jechał do Stuttgartu, kupował nowego mercedesa i zabierał rodzinę szlakiem bohaterów swojej ulubionej komedii „Wielka włóczęga” – Louisa de Funesa i Bourvila. Pokażcie mi drugiego takiego polskiego piłkarza! – pisze we wstępie do książki jej autor, który na kolejnych stronach stara się znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego romantyczna historia tego kolorowego ptaka polskiej piłki skończyła się tak tragicznie?
Choć Piotr Dobrowolski – jak sam podkreśla – nie stawia żadnych tez, to jego książka już od momentu wtorkowej premiery wywołuje wiele kontrowersji. Szczególnie wśród starszych dziennikarzy i kibiców, którzy doskonale pamiętają jeszcze boiskowe popisy Terleckiego. Warto zatem przypomnieć, że napisanie książki pełnej pikantnych szczegółów było jednym z marzeń „Stana” w ostatnich latach jego życia. – Rozmawiałem ze Sławomirem Jastrzębowskim, ówczesnym redaktorem naczelnym „Super Expressu” i kibicem ŁKS-u, że taki fakt miał miejsce i że Stasiu bardzo chciał taką książkę wydać. Sławek bez wahania podjął rękawicę i poprosił mnie, abym skontaktował się z Piotrem Dobrowolskim, a ten nie zastanawiał się długo – opowiada o kulisach całego projektu wydawniczego Paweł Lewandowski, wieloletni kibic ŁKS-u i jeden ze partnerów klubu, który w ostatnich latach życia wspierał Stanisława Terleckiego w każdy możliwy sposób i który na łamach książki jest swoistym przewodnikiem po ostatnich latach życia 29-krotnego reprezentanta Polski.
– Z Piotrem Dobrowolskim spotykaliśmy się cyklicznie, najpierw w moim biurze, a potem już na Skyboxach przy Alei Unii. Pomagaliśmy mu też skontaktować się z różnymi osobami, których wspomnienia i przemyślenia mogły jeszcze wzbogacić cały ten unikatowy reportaż. Piotrek wykonał mnóstwo pracy i jej efektem jest właśnie ta książka, którą teraz trzymamy w rękach. W przeważającej części bardzo smutna, ale niezwykle prawdziwa. I mam nadzieję, że okaże się przestrogą dla wielu młodych sportowców. Stasiu był wspaniałym piłkarzem i bardzo fajnym człowiekiem, ale pod koniec jego życia kontakt z nim był już niestety mocno utrudniony – dodaje Łukasz Bielawski, były prezes ŁKS-u i człowiek, którego nazwisko na łamach książki również pojawia się bardzo często w kontekście pomocy Stanisławowi Terleckiemu.
– Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę? Bo jest to przejmująca opowieść o życiu człowieka, który miał wszystko i wszystko stracił. A potem odchodził opuszczony przez dawnych przyjaciół – nie kryje Jolanta Liżewska-Zyzek z Wydawnictwa Harde, które jest częścią Grupy Super Express. – Ta książka powstała bardzo długo, bo najważniejsze dla nas było sprawdzenie wszystkich faktów i połączenie wszystkich wątków w jedną całość. Do tego trzeba było oczywiście ubrać wszystko w słowa, które pozwolą każdemu czytelnikowi samemu wyciągnąć wnioski. Ta książka miała być bardzo obiektywną historią jednego z najbardziej utalentowanych i zarazem jednego z najbardziej niespełnionych polskich piłkarzy. I uważam, że udało nam się to zamierzenie zrealizować.
Wypada też wspomnieć, że książka posiada wkładkę z archiwalnymi zdjęciami Stanisława Terleckiego z różnych okresów jego życia. Przypomniane są ponadto najciekawsze felietony spośród tych, które kilkanaście lat temu jako komentator piłkarskiej rzeczywistości zdobywca siedmiu bramek dla reprezentacji Polski napisał jako współpracownik „Super Expressu” – wszystkie pełne są niebanalnych porównań, intrygujących cytatów i odważnych opinii.
Nie ma co się zatem dziwić, że i cała książka poświęcona Stanisławowi Terleckiemu jest tzw. lekturą na raz…