Klub

Michał Trąbka: Do trzech razy sztuka

21.05.2019

21.05.2019

Michał Trąbka: Do trzech razy sztuka

Najbliżej gry w ekstraklasie byłem jak dotąd w Górniku Zabrze za kadencji Adama Nawałki. Liczę, że doświadczenie, które zebrałem od tamtego czasu, zaprocentuje teraz w Łodzi i pomogę ŁKS-owi w odnoszeniu kolejnych sukcesów – mówi 22-letni Michał Trąbka, nowy pomocnik Łódzkiego Klubu Sportowego.

Czy długo zastanawiałeś się nad ofertą z Łódzkiego Klubu Sportowego?

Gdy usłyszałem o zainteresowaniu z strony ŁKS-u, bardzo się ucieszyłem i po spotkaniu z dyrektorem sportowym Krzysztofem Przytulą byłem zdecydowany na ten ruch. Podoba mi się wizja, którą przedstawił mi klub.

Ostatnie półtora roku spędziłeś w Stalowej Woli. Jak podsumujesz ten etap swojej przygody z piłką? Z czego jesteś szczególnie zadowolony, a z czego mniej?

Myślę, że piłkarsko tylko zyskałem przez te trzy rundy. Zagrałem w każdym meczu o mistrzostwo drugiej ligi i to na pewno jest bardzo dużym plusem. Minusów żadnych natomiast nie widzę.

W minionym sezonie na boisku pojawiłeś się we wszystkich 34 meczach, z czego aż 31 razy w wyjściowej jedenastce. Niewielu piłkarzy z pola na szczeblu centralnym może się pochwalić podobnym zestawieniem, choćby z racji tego, że ciężko im uniknąć tzw. głupich kartek. Jak to wygląda w Twoim przypadku?

Faktycznie, przez wszystkie mecze złapałem jedynie trzy żółte kartki. Dostaję je tylko wtedy, kiedy przerywam kontry przeciwnika. Myślę, że gdybym nie podkręcił kostki w meczu z Ruchem, wyszedłbym w każdym spotkaniu w podstawowej jedenastce.

Już dwa razy otarłeś się o ekstraklasę, będąc w rezerwach i juniorskich grupach Górnika Zabrze, a potem w drugiej drużynie Legii Warszawa. Czy dużo Ci wtedy brakowało do debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej?

W Górniku, kiedy trenerem pierwszej drużyny był Adam Nawalka, byłem dość blisko upragnionego debiutu. Nie miałem jednak ukończonego szesnastego roku życia, po pewnym czasie z klubu odszedł trener Nawałka, a następny szkoleniowiec nie widział mnie w zespole, więc po sezonie zdecydowałem się na transfer do Legii. Co by nie powiedzieć, lekko się od niej odbiłem, nie udało mi się przebić do pierwszej drużyny i zdecydowałem się na wypożyczenie.

Czy jako młodemu chłopakowi ze Śląska trudno było Ci się odnaleźć w stolicy, gdzie życie płynie zupełnie innym rytmem?

Trafiłem na super kolegów z mojego rocznika, z którymi tworzymy bardzo zgraną paczkę aż do teraz. Oni pomogli mi się zaaklimatyzować, więc nie było żadnego problemu z przystosowaniem się do nowego otoczenia.

Jakie są Twoje największe boiskowe atuty?

Myślę, że jestem dość inteligentnym zawodnikiem, który odnajduje się w małej kombinacyjnej grze.

A w których elementach widzisz jeszcze najwięcej rzeczy do poprawy?

Przede wszystkim muszę poprawić wykończenie sytuacji podbramkowych i uderzenie z dystansu.

Jakie są Twoje dotychczasowe skojarzenia z Łodzią? Czy miałeś dotąd okazję poznać jakoś to miasto?

W Łodzi byłem dotąd tylko na meczach piłkarskich. Na lepsze poznanie miasta dopiero przyjdzie zatem czas.

Czy znasz kogoś z obecnej drużyny ŁKS-u? Jeśli tak, co ciekawego słyszałeś o zespole „Rycerzy Wiosny”?

Znam Janka Grzesika z pobytu w Legii, a kilku chłopaków kojarzę z boiska, bo graliśmy przeciwko sobie. Wiem, że „Rycerze Wiosny” potrafią bardzo dobrze grać w piłkę i są fajną ekipą poza boiskiem.

Na obiekcie przy al. Unii grałeś już kilka razy – jako zawodnik rezerw Legii i Stali Stalowa Wola. Co zapamiętałeś z tamtych spotkań?

Bardzo dobrze wspominam wizyty na stadionie ŁKS-u, bo zwykle wracaliśmy jako ci „wygrani”. Zwróciłem uwagę, że jest tutaj bardzo ładny stadion i cała otoczka wokół klubu jest korzystna.

Łódzkie powietrze chyba Ci służy, bo żadnego z czterech spotkań Twoje zespoły tutaj nie przegrały – dwukrotnie remisując i dwukrotnie wygrywając…

No cóż, patrząc na to, że raczej przyjeżdżaliśmy do Łodzi jako potencjalnie gorsi, dziesięć punktów w czterech meczach to naprawdę super wynik.

Twoje cele na najbliższy sezon?

Chcę wejść do drużyny i pokazać, że będę w niej istotną postacią. Zamierzam udowodnić, że zasługiwałem na szansę, którą dostałem.

Kto jest Twoim piłkarskim idolem?

Może to lekko banalne, ale wychowałem się w czasach, w których Messi oczarował wszystkich swoimi zagraniami.

A jakim zagranicznym drużynom kibicujesz?

Od zawsze trzymam kciuki za Barcelonę.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką nożną? Kto Cię namówił do treningów?

Zacząłem jak każdy chłopak – na podwórku przed blokiem. Po pewnym czasie tata wpadł na pomysł treningów z miejscową Gwiazdą Ruda Śląska, z której potem przeniosłem się do Górnika Zabrze.

Z jakim numerem chciałbyś występować w zespole ŁKS-u?

Zawsze lubiłem grać z „dziesiątką”, ale w ŁKS ten numer jest zajęty i raczej trzeba na niego zasłużyć. Zobaczymy, jaki numer będzie wolny. Na pewno coś wybiorę.

Twój boiskowy pseudonim?

„Trąba” albo „Trąbi” – tak najczęściej wołają na mnie koledzy. Tak na boisku, jak i poza nim.

Jakie są Twoje pozapiłkarskie zainteresowania? Co lubisz robić w czasie wolnym od treningów i meczów?

Bardzo lubię wieczorem usiąść wygodnie w fotelu i poczytać książkę albo zobaczyć jakiś dobry serial.

A jak zamierzasz spędzić urlop przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu?

Wyjeżdżam z kolegami z czasów juniorskich na tydzień do ciepłych krajów. Chwila takiego relaksu przed startem okresu przygotowawczego bardzo się przyda, aby potem mieć siłę do ciężkiej pracy, której na pewno nie zabraknie.